7 lipca 2014

Felieton. Trudni sąsiedzi

W najnowszym „Źródle spod Pańskiej Góry” ukazał się wyśmienity artykuł zatytułowany „Nasi trudni sąsiedzi”. Parafialny tygodnik ma ograniczony zasięg, więc za zgodą redakcji publikujemy dzisiaj ten tekst w całości. Warto się z nim zapoznać zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń i doniesień medialnych. Warto też porównać materiał ze „Źródełka” z tym, co zamieściły lipcowe „Nowiny Andrychowskie”. Trudno nie zgodzić się z adminem portalu andrychow.org, Erykiem Stusem, który tak komentuje informację z urzędowego medium: „W chwili, gdy cały Andrychów aż kipi z oburzenia na jednostronne przedstawienie mieszkańców przez media, Nowiny Andrychowskie strzelają nam wszystkim w stopę. Jedną z nowinek zaczynają od słów: „W związku z niedawnymi przykrymi, rasistowskimi atakami na andrychowskich Romów (…)” – podpisano A. F. To prawdziwy skandal!”
http://www.andrychow.org/?p=27823 


Niejako dla równowagi (żeby przypadkiem władza się nie obraziła?) przywołane jest oświadczenie Tomasza Żaka skierowane do mediów dnia... 24 czerwca, czyli niemal trzy tygodnie po pierwszym incydencie z udziałem Romów i zaledwie dwa dni przed czerwcową sesją Rady Miejskiej. Klasyczna „musztarda po obiedzie”! 
Burmistrzowi i Nowinom gratulujemy refleksu,a naszych Czytelników zapraszamy do lektury artykułu zamieszczonego w „Źródle spod Pańskiej Góry”, nr 27/2014 (w czytaj więcej).

Felieton. Nasi trudni sąsiedzi

W ostatnich tygodniach relacje polsko - romskie w Andrychowie uległy zdecydowanemu pogorszeniu. Nasz tekst nie chce jednak odnosić się do tych wydarzeń ani tym bardziej ich podsumowywać. Jest na to za wcześnie. Pragniemy raczej opisać wzajemne funkcjonowanie obok siebie obu społeczności na przestrzeni dziesięcioleci, ze szczególnym zwróceniem uwagi na stosunek Polaków do Romów. A był to, jak zobaczymy, stosunek pełen dobrej woli i tolerancji. Za niesprawiedliwe uważamy pojawiające się tu i ówdzie opinie o kiepskim losie Romów w Andrychowie. Krzywdzący jest także kreowany przez media (często z pomocą wypowiadających się Romów) wizerunek Polaków, rzekomo agresywnie nastawionych do romskiej społeczności.
1.
Stałe zamieszkiwanie Romów w Andrychowie, podobnie jak w innych miastach Polski trwa od 50 lat. W 1964 r. władza komunistyczna wbrew wielowiekowej tradycji kulturowej Romów zakazała im dalszego wędrowania. Przemierzające dotąd kraj tabory miały pozostać na stałe w miejscach, w których zimowały. Zadekretowano osiadły tryb życia Romów. I tak pozostała w Andrychowie spora grupa Romów. W następnych dziesięcioleciach dołączyli do niej kolejni, którzy za sprawą działań skinhedów w niektórych miastach, musieli się stamtąd wyprowadzić w obawie o swoje bezpieczeństwo.
2.
Oskarża się dziś Polaków w Andrychowie o to, że patrzą na Romów przez pryzmat niekorzystnych dla nich stereotypów i skojarzeń a to takich, że kradną, wyłudzają (co jest także jedną z form okradania), że nie podejmują stałej pracy, że nie posyłają dzieci do szkół i są agresywni. Zarzucanie takiej postawy Polakom jest niesprawiedliwe. Inni też z jakichś powodów tak spostrzegają Romów.

Wystarczy przypomnieć scenę z filmu "Droga życia", gdzie jeden z pielgrzymów zostaje okradziony przez... młodego Roma. Potem oczywiście w myśl poprawności politycznej szkoda zostaje naprawiona przez jego ojca a bohater zaproszony na zabawę do "cygańskiego zaułka". Nawet film "Papusza", którego premierę zorganizowały przed rokiem władze Andrychowa, aby uczyć nas tolerancji, pokazuje, że niektóre obiegowe opinie o Romach są jak najbardziej uzasadnione. Odbicie negatywnego stosunku do tej grupy etnicznej znalazło najmocniejszy wyraz w naszym języku, który od jej nazwy "Cyganie" stworzył czasownik "cyganić" - czyli kłamać, oszukiwać. Warto przypomnieć, że za komuny, w latach 80-tych XX w. krążył oparty na tym skojarzeniu dowcip polityczny - jak to Cyganie wzięli udział w pochodzie pierwszomajowym z wielkim transparentem, na którym napisali: "40 lat cygaństwa w Polsce".

Z drugiej strony w naszym języku utrwaliło się także pozytywne, życzliwe podejście do tej mniejszości narodowej, próbujące nawet podważyć nieprzychylne stereotypy. Mówi się: Kowal ukradł, Cygana powiesili. W przysłowiach odbiło się też widzenie Romów jako ludzi dobrej zabawy i wiernych przyjaciół: Dla towarzystwa Cygan się powiesić dał.
3.
Jak sięgamy pamięcią, współistnienie Polaków z Romami w Andrychowie było nacechowane rezerwą, ale najczęściej pokojowe. Wspólnoty nie znały się, ich obyczaje są na tyle różne, że trudne do zaakceptowania dla drugiej strony. W zdecydowanej większości Romowie nie chcą się asymilować, mają problem nawet z przestrzeganiem obowiązującego prawa, a Polacy chcieliby, żeby dostosowali oni się do norm panujących w naszym społeczeństwie. Jednak andrychowianie mimo różnic, mimo wynikających z tradycji romskiej, a uciążliwych dla innych mieszkańców zachowań, tolerowali Romów.

 Pamiętamy opowieść naszego kolegi, jak jego babcia wychodząc rano w niedzielę do kościoła polecała, by kury trzymać zamknięte, bo Cyganki chodzą i mogą okraść. Pilnowała, by dom zamykać itd. Kradzieże były najbardziej uciążliwe dla andrychowian. Ale babcia nigdy nawet specjalnie się na to nie oburzała, nie domagała się, by milicja coś z tym zrobiła, sąsiedzi nie tworzyli jakichś grup samoobrony. To było raczej takie nastawienie: Cyganie zawsze kradną, to normalne, a my musimy zadbać, by się nie dać okraść. - Taki rodzaj współżycia na wspólnej ziemi. Trudniejsze do zaakceptowania były z pewnością bójki, które szczególnie wśród młodych nie należały do rzadkości a także wyłudzenia - raz prośbą, raz groźbą czy wulgarną odzywką.
4.
Od momentu pojawienia się Romów w Andrychowie opiekę duchową nad nimi sprawuje parafia św. Macieja. Bywali w kościele przy okazji uroczystości rodzinnych, ale nie tylko. Jeszcze w latach 80-tych XX wieku przychodzili gromadnie na Pasterkę, stając zawsze z samego przodu, przed głównym ołtarzem. W nowszych czasach proboszcz parafii św. Macieja ks. S. Czernik organizował dla andrychowskich Romów pielgrzymki autokarowe do Limanowej, gdzie znajduje się sanktuarium MB Bolesnej. Z kilku zaplanowanych doszła do skutku tylko jedna. 

W zeszłym roku gościł przez kilka dni w naszej parafii Krajowy Duszpasterz Romów ks. Stanisław Opocki, który odwiedził chyba wszystkie romskie rodziny w naszym mieście. Zachęcał do korzystania z opieki duszpasterskiej parafii, do uregulowania życia sakramentalnego (przede wszystkim do zawarcia ślubów kościelnych) i po raz kolejny próbował zorganizować pielgrzymkę do Limanowej. Bez pozytywnego jednak odzewu ze strony społeczności romskiej.

Parafia wspierała też Romów pomocą materialną. Ks. proboszcz S. Czernik wielokrotnie udzielał pomocy żywnościowej za pośrednictwem "Caritasu". Romowie chętnie z tego korzystali. Zaproszenia ks. proboszcza, by w zamian za pomoc zechcieli świadczyć na rzecz parafii jakąś pomoc i pracę, pozostawały bez odzewu. Obecnie pomoc kierowana jest raczej poprzez Kuchnię św. Brata Alberta w naszym mieście.

Mniej znany jest fakt, że oprócz tego oficjalnego wsparcia dla społeczności romskiej ze strony Państwa i jego instytucji czy też parafii, pomoc taką nieśli i nadal niosą także prywatnie mieszkańcy Andrychowa. Udzielają jej w formie rzeczowej a nawet finansowej poszczególnym rodzinom romskim dzięki prywatnym kontaktom z nimi. Są w Andrychowie takie trwające od lat znajomości, może nawet zażyłości. Dom naszych znajomych od lat, średnio raz w miesiącu odwiedza Romka wychowująca gromadkę wnuków, a wspomagana przez kilka innych osób i rodzin, jak sama opowiada. Czasem obiad zje, o rodzinie opowie. Podczas jednej z takich wizyt ostrzegała ich kiedyś: Nie wpuszczajcie Romów po kolędzie, bo kradną (sic!). Czyżby rasizm? Raczej realizm.
5.
Dlaczego zatem w przekazach ogólnopolskich mediów Romowie są przedstawiani jako grupa prześladowana w Andrychowie przez Polaków (w jednym z tekstów - przez "innych mieszkańców Andrychowa")? Dlaczego z przekazów tych wyłania się obraz andrychowian jako nacjonalistów, rasistów, ksenofobów a już na pewno osób nietolerancyjnych?

Media głównego nurtu od dawna hołdują prostej tezie, że każda mniejszość jest w Polsce prześladowana. Uzasadnianiu tej tezy media owe poświęcają dużo miejsca, czasu i energii. Wygląda, że i w sprawie andrychowskich Romów postanowiono zbudować przekaz, który odpowiada nie prawdzie, lecz pierwotnemu założeniu. No i tak oberwało się nam rykoszetem. Doskonale wyczuła to młodzież w Andrychowie, która wizytę dziennikarzy TVN-u w naszym mieście komentowała jednoznacznie: Przyjechali zrobić tylko zdjęcia, bo komentarz mają już napisany. Cieszy przenikliwość młodych ludzi.

Inna rzecz, że część Romów wykorzystuje zainteresowanie mediów do budowania i rozpowszechniania nieprawdziwego obrazu Andrychowa i swojego życia tutaj. Doskonale wyczuwają swą siłę jako mniejszości i bezwzględnie się nią posługują w relacjach z większością, nie cofając się przed arogancją, chamstwem a często nawet łamaniem prawa.

Rosnące od lat poczucie bezkarności Romów stanowi prawdopodobnie główne źródło powtarzających się coraz częściej i coraz ostrzejszych konfliktów. Należy przemyśleć tę trudną sytuację i postarać się jej przyczyny w sposób zdecydowany usunąć. (red.)

LinkWithin