W najnowszym „Źródle spod Pańskiej
Góry” ukazał się wyśmienity artykuł zatytułowany „Nasi
trudni sąsiedzi”. Parafialny tygodnik ma ograniczony zasięg, więc
za zgodą redakcji publikujemy dzisiaj ten tekst w całości. Warto
się z nim zapoznać zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń i
doniesień medialnych. Warto też porównać materiał ze „Źródełka”
z tym, co zamieściły lipcowe „Nowiny Andrychowskie”. Trudno nie
zgodzić się z adminem portalu andrychow.org, Erykiem Stusem, który
tak komentuje informację z urzędowego medium: „W chwili, gdy cały
Andrychów aż kipi z oburzenia na jednostronne przedstawienie
mieszkańców przez media, Nowiny Andrychowskie strzelają nam
wszystkim w stopę. Jedną z nowinek zaczynają od słów: „W
związku z niedawnymi przykrymi, rasistowskimi atakami na
andrychowskich Romów (…)” – podpisano A. F. To prawdziwy
skandal!”
http://www.andrychow.org/?p=27823
http://www.andrychow.org/?p=27823
Niejako dla równowagi (żeby przypadkiem władza się nie obraziła?)
przywołane jest oświadczenie Tomasza Żaka skierowane do mediów
dnia... 24 czerwca, czyli niemal trzy tygodnie po pierwszym
incydencie z udziałem Romów i zaledwie dwa dni przed czerwcową
sesją Rady Miejskiej. Klasyczna „musztarda po obiedzie”!
Burmistrzowi i Nowinom gratulujemy refleksu,a naszych Czytelników zapraszamy do lektury artykułu zamieszczonego w „Źródle spod Pańskiej Góry”,
nr 27/2014 (w czytaj więcej).
Felieton. Nasi trudni sąsiedzi
W ostatnich tygodniach relacje
polsko - romskie w Andrychowie uległy zdecydowanemu
pogorszeniu. Nasz tekst nie chce jednak odnosić się do tych
wydarzeń ani tym bardziej ich podsumowywać. Jest na to za wcześnie.
Pragniemy raczej opisać wzajemne funkcjonowanie obok siebie obu
społeczności na przestrzeni dziesięcioleci, ze szczególnym
zwróceniem uwagi na stosunek Polaków do Romów. A był to, jak
zobaczymy, stosunek pełen dobrej woli i tolerancji. Za
niesprawiedliwe uważamy pojawiające się tu i ówdzie opinie
o kiepskim losie Romów w Andrychowie. Krzywdzący jest
także kreowany przez media (często z pomocą wypowiadających
się Romów) wizerunek Polaków, rzekomo agresywnie nastawionych do
romskiej społeczności.
1.
Stałe zamieszkiwanie Romów
w Andrychowie, podobnie jak w innych miastach Polski trwa
od 50 lat. W 1964 r. władza komunistyczna wbrew wielowiekowej
tradycji kulturowej Romów zakazała im dalszego wędrowania.
Przemierzające dotąd kraj tabory miały pozostać na stałe
w miejscach, w których zimowały. Zadekretowano osiadły
tryb życia Romów. I tak pozostała w Andrychowie spora
grupa Romów. W następnych dziesięcioleciach dołączyli do
niej kolejni, którzy za sprawą działań skinhedów w niektórych
miastach, musieli się stamtąd wyprowadzić w obawie o swoje
bezpieczeństwo.
2.
Oskarża się dziś Polaków
w Andrychowie o to, że patrzą na Romów przez pryzmat
niekorzystnych dla nich stereotypów i skojarzeń a to
takich, że kradną, wyłudzają (co jest także jedną z form
okradania), że nie podejmują stałej pracy, że nie posyłają
dzieci do szkół i są agresywni. Zarzucanie takiej postawy
Polakom jest niesprawiedliwe. Inni też z jakichś powodów tak
spostrzegają Romów.
Wystarczy przypomnieć scenę
z filmu "Droga życia", gdzie jeden z pielgrzymów
zostaje okradziony przez... młodego Roma. Potem oczywiście w myśl
poprawności politycznej szkoda zostaje naprawiona przez jego ojca
a bohater zaproszony na zabawę do "cygańskiego zaułka".
Nawet film "Papusza", którego premierę zorganizowały
przed rokiem władze Andrychowa, aby uczyć nas tolerancji, pokazuje,
że niektóre obiegowe opinie o Romach są jak najbardziej
uzasadnione. Odbicie negatywnego stosunku do tej grupy etnicznej
znalazło najmocniejszy wyraz w naszym języku, który od jej
nazwy "Cyganie" stworzył czasownik "cyganić" -
czyli kłamać, oszukiwać. Warto przypomnieć, że za komuny,
w latach 80-tych XX w. krążył oparty na tym skojarzeniu
dowcip polityczny - jak to Cyganie wzięli udział w pochodzie
pierwszomajowym z wielkim transparentem, na którym napisali:
"40 lat cygaństwa w Polsce".
Z drugiej strony w naszym
języku utrwaliło się także pozytywne, życzliwe podejście do tej
mniejszości narodowej, próbujące nawet podważyć nieprzychylne
stereotypy. Mówi się: Kowal ukradł, Cygana powiesili.
W przysłowiach odbiło się też widzenie Romów jako ludzi
dobrej zabawy i wiernych przyjaciół: Dla towarzystwa Cygan
się powiesić dał.
3.
Jak sięgamy pamięcią,
współistnienie Polaków z Romami w Andrychowie było
nacechowane rezerwą, ale najczęściej pokojowe. Wspólnoty nie
znały się, ich obyczaje są na tyle różne, że trudne do
zaakceptowania dla drugiej strony. W zdecydowanej większości
Romowie nie chcą się asymilować, mają problem nawet
z przestrzeganiem obowiązującego prawa, a Polacy
chcieliby, żeby dostosowali oni się do norm panujących w naszym
społeczeństwie. Jednak andrychowianie mimo różnic, mimo
wynikających z tradycji romskiej, a uciążliwych dla
innych mieszkańców zachowań, tolerowali Romów.
Pamiętamy
opowieść naszego kolegi, jak jego babcia wychodząc rano
w niedzielę do kościoła polecała, by kury trzymać
zamknięte, bo Cyganki chodzą i mogą okraść. Pilnowała, by
dom zamykać itd. Kradzieże były najbardziej uciążliwe dla
andrychowian. Ale babcia nigdy nawet specjalnie się na to nie
oburzała, nie domagała się, by milicja coś z tym zrobiła,
sąsiedzi nie tworzyli jakichś grup samoobrony. To było raczej
takie nastawienie: Cyganie zawsze kradną, to normalne, a my
musimy zadbać, by się nie dać okraść. - Taki rodzaj
współżycia na wspólnej ziemi. Trudniejsze do zaakceptowania były
z pewnością bójki, które szczególnie wśród młodych nie
należały do rzadkości a także wyłudzenia - raz prośbą,
raz groźbą czy wulgarną odzywką.
4.
Od momentu pojawienia się Romów
w Andrychowie opiekę duchową nad nimi sprawuje parafia św.
Macieja. Bywali w kościele przy okazji uroczystości
rodzinnych, ale nie tylko. Jeszcze w latach 80-tych XX wieku
przychodzili gromadnie na Pasterkę, stając zawsze z samego
przodu, przed głównym ołtarzem. W nowszych czasach proboszcz
parafii św. Macieja ks. S. Czernik organizował dla
andrychowskich Romów pielgrzymki autokarowe do Limanowej, gdzie
znajduje się sanktuarium MB Bolesnej. Z kilku zaplanowanych
doszła do skutku tylko jedna.
W zeszłym roku gościł przez
kilka dni w naszej parafii Krajowy Duszpasterz Romów
ks. Stanisław Opocki, który odwiedził chyba wszystkie romskie
rodziny w naszym mieście. Zachęcał do korzystania z opieki
duszpasterskiej parafii, do uregulowania życia sakramentalnego
(przede wszystkim do zawarcia ślubów kościelnych) i po raz
kolejny próbował zorganizować pielgrzymkę do Limanowej. Bez
pozytywnego jednak odzewu ze strony społeczności romskiej.
Parafia wspierała też Romów
pomocą materialną. Ks. proboszcz S. Czernik wielokrotnie udzielał
pomocy żywnościowej za pośrednictwem "Caritasu". Romowie
chętnie z tego korzystali. Zaproszenia ks. proboszcza, by
w zamian za pomoc zechcieli świadczyć na rzecz parafii jakąś
pomoc i pracę, pozostawały bez odzewu. Obecnie pomoc kierowana
jest raczej poprzez Kuchnię św. Brata Alberta w naszym
mieście.
Mniej znany jest fakt, że oprócz
tego oficjalnego wsparcia dla społeczności romskiej ze strony
Państwa i jego instytucji czy też parafii, pomoc taką nieśli i
nadal niosą także prywatnie mieszkańcy Andrychowa. Udzielają jej
w formie rzeczowej a nawet finansowej poszczególnym
rodzinom romskim dzięki prywatnym kontaktom z nimi. Są
w Andrychowie takie trwające od lat znajomości, może nawet
zażyłości. Dom naszych znajomych od lat, średnio raz w miesiącu
odwiedza Romka wychowująca gromadkę wnuków, a wspomagana
przez kilka innych osób i rodzin, jak sama opowiada. Czasem
obiad zje, o rodzinie opowie. Podczas jednej z takich wizyt
ostrzegała ich kiedyś: Nie wpuszczajcie Romów po kolędzie, bo
kradną (sic!). Czyżby rasizm? Raczej realizm.
5.
Dlaczego zatem w przekazach
ogólnopolskich mediów Romowie są przedstawiani jako grupa
prześladowana w Andrychowie przez Polaków (w jednym
z tekstów - przez "innych mieszkańców Andrychowa")?
Dlaczego z przekazów tych wyłania się obraz andrychowian jako
nacjonalistów, rasistów, ksenofobów a już na pewno osób
nietolerancyjnych?
Media głównego nurtu od dawna
hołdują prostej tezie, że każda mniejszość jest w Polsce
prześladowana. Uzasadnianiu tej tezy media owe poświęcają dużo
miejsca, czasu i energii. Wygląda, że i w sprawie
andrychowskich Romów postanowiono zbudować przekaz, który
odpowiada nie prawdzie, lecz pierwotnemu założeniu. No i tak
oberwało się nam rykoszetem. Doskonale wyczuła to młodzież
w Andrychowie, która wizytę dziennikarzy TVN-u w naszym
mieście komentowała jednoznacznie: Przyjechali zrobić tylko
zdjęcia, bo komentarz mają już napisany. Cieszy przenikliwość
młodych ludzi.
Inna rzecz, że część Romów
wykorzystuje zainteresowanie mediów do budowania i rozpowszechniania
nieprawdziwego obrazu Andrychowa i swojego życia tutaj.
Doskonale wyczuwają swą siłę jako mniejszości i bezwzględnie
się nią posługują w relacjach z większością, nie
cofając się przed arogancją, chamstwem a często nawet
łamaniem prawa.
Rosnące od lat poczucie bezkarności
Romów stanowi prawdopodobnie główne źródło powtarzających się
coraz częściej i coraz ostrzejszych konfliktów. Należy
przemyśleć tę trudną sytuację i postarać się jej
przyczyny w sposób zdecydowany usunąć. (red.)