Nazwa wiecznego miasta w tytule
felietonu nie znalazła się przypadkowo. Cywilizacja stworzona przez
Rzymian jest podstawą europejskości. To kolebka kultury, strategii
wojennych, sportów walki i Bóg wie, czego jeszcze. Rzym dał światu
wielu wybitnych przywódców. Dał też kilku niebezpiecznych
dziwaków, którzy po zachłyśnięciu się władzą zapomnieli, że
to zwykli ludzie płacą za ich fanaberie. Do „wybitnych”
przedstawicieli tego nurtu należał cesarz Kaligula, który oprócz
tego, że uwielbiał imprezy, to uczynił swojego konia senatorem.
Incitatus, bo tak miał na imię rumak, miał w końcu stać się
konsulem. Co to ma wspólnego z naszym miastem? Wbrew pozorom, bardzo
dużo.
Obecny włodarz bardzo nam przypomina
rzymskiego cesarza. Z lubością chadza na różnego rodzaju imprezy.
Rozdaje swoim poddanym uśmiechy na lewo i prawo, a nawet śpiewa z
gitarą, jak trzeba. Uprawia politykę zgodną z rzymską zasadą
„dziel i rządź” polegającą na wzniecaniu konfliktów, by
potem występować w nich jako rozjemca. Do tego słynne już: nic
nie wiem, nic nie słyszałem oraz puste obietnice.
Popisowych numerów naszego „cysorza”
jest wiele. Jednym z nich jest rozwalenie andrychowskiej kultury.
Hitem absolutnym jest powołanie na stanowisko dyrektora CKiW Anety
W. Decyzja ta to policzek wymierzony każdemu, kto mając
kwalifikacje bezskutecznie szuka pracy w swoim rodzinnym mieście.
Tomasz Żak pokazał nam, andrychowianom tzw. „ gest Kozakiewicza”.
Do końca kadencji jeszcze dwa
miesiące. Czego jeszcze możemy się spodziewać? Może konia na
stanowisku wiceburmistrza:)?
Swoją drogą, zwykły gniady może
byłby lepszym rozwiązaniem niż importowani z innych gmin pseudo –
celebryci. Mimo to, nie warto ryzykować. Kaligula miał ogiera
senatora. Nam grozi co najwyżej NASZA SZKAPA.