Listopad - dla Polaków niebezpieczna pora - mówił rosyjski
namiestnik urzędujący w Warszawie. Dla nas na szczęście listopad to czas świętowania
rocznicy odzyskania niepodległości. Również w naszej gminie. Co ciekawe,
okazuje się, że najchętniej świętujemy, śpiewając pieśni patriotyczne i
piosenki wojskowe z dawnych czasów. Kolejną odsłoną naszej patriotycznej
radości jest dzisiejszy, niedzielny koncert w kościele św. Stanisława na
Osiedlu, który odbędzie się po wieczornej Mszy św. Oczywiście, serdecznie na
niego zapraszamy. W ramach przygotowania się do niego postanowiliśmy przybliżyć
kilka faktów a także atmosferę Andrychowa z 1918 r.
W Andrychowie szczęśliwy
polski listopad 1918 odbył się już w ostatnich dniach października. W Krakowie ukonstytuowała się Polska Komisja Likwidacyjna,
która przejęła władzę w Galicji. Andrychowska Rada Miejska podporządkowała się
temu zalążkowi polskiej władzy. Oficjalnie zatem już w końcu października 1918
r. w Andrychowie była Polska, lecz jednocześnie stacjonowała w nim austriacka
żandarmeria. Zanim jednak nastąpił
wielki Listopad, miało miejsce wiele wydarzeń, które do niego doprowadziły. Polacy
mimo 125 lat niewoli trwali przy swojej kulturze, kultywowali narodowe tradycje
(w czym wielką rolę odgrywał Kościół katolicki) i regularnie dobijali się o
niepodległość, wzniecając kolejne powstania.
Te patriotyczne tradycje żywe były
także w Andrychowie. Tu koniecznie wspomnieć trzeba o Powstaniu Styczniowym,
którego 150. rocznicę obchodzimy w tym roku. Nasze miasto wprawdzie
nie stało się areną walk powstańczych, które skierowane były przeciwko Rosji,
ale i tu duch niepodległościowy w rozmaity sposób się ujawniał. W czasach
pokoju społeczeństwo polskie wykazywało swoje przywiązanie do spraw narodowych.
Ważnym wydarzeniem patriotycznym w Andrychowie było w 1910 roku odsłonięcie na
Górnicy Pomnika Grunwaldzkiego. Pomnik miał oczywiście upamiętniać przede
wszystkim 500. rocznicę zwycięstwa pod Grunwaldem, jednakże na jego szczycie
umieszczono kulę armatnią z Powstania Styczniowego. Andrychowska „pamiątka
grunwaldzka” nawiązywała także do najnowszej historii Polski, do ostatniego
zrywu niepodległościowego.
W momencie tworzenia
się Legionów w 1914 r. andrychowianie żywo odpowiedzieli na potrzeby tej
polskiej formacji wojskowej. Niektórzy jak bracia Herzogowie z Zagórnika, mimo
że niepełnoletni, zaciągnęli się do niej i walczyli za Polskę. W Andrychowie
zbierano pieniądze na wyposażenie Legionów a także na pomoc rodzinom poległych
żołnierzy. Aktywnie włączyli się w tę akcję właściciele tutejszych dóbr -
Stefan Bobrowski i jego żona Róża.
Na wyzwolenie
Andrychowa w 1918 r. składały się dwa rodzaje działań. Oba były konieczne, bo w
odpowiednim momencie się uzupełniły, osiągając oczekiwany cel. Jedne z nich
miały charakter oficjalny, niejako urzędowy. Tu zaliczyć trzeba uchwałę Rady
Gminnej w Andrychowie z dnia 11 października 1918 r., w której radni złożyli
hołd Radzie Regencyjnej w Warszawie, jako proklamującej "zjednoczoną i
niepodległą Polskę". Mimo tej uchwały, niewiele się w mieście zmieniło.
Nadal stacjonował oddział żandarmerii austriackiej i królowały obce flagi i
emblematy zaborczej władzy.
Okazuje się, że dla
wyzwolenia Andrychowa duże znaczenie miało wydawałoby się nieistotne spotkanie
dwóch braci: Franciszka i Józefa Herzogów z Zagórnika. Odbyło się ono w
Krakowie w drugiej połowie września 1918 r. Franciszek Herzog był żołnierzem
austriackim, który zbiegł z armii i się ukrywał, a jednocześnie działał jako
emisariusz Polskiej Organizacji Bojowej. Józef był młodszy. Walczył w szeregach
Legionów Piłsudskiego a potem Austriacy próbowali wcielić go do swego wojska,
okazał się jednak niepełnoletni, więc mógł wrócić do domu w Zagórniku. W tej
rozmowie starszy Franciszek uświadomił Józefowi, że cesarstwo dogorywa, więc
należy nawiązać kontakt z żołnierzami ukrywającymi się w lasach, zapytać, czy
opowiedzą się za odradzającą się Polską i czy wstąpią w szeregi polskiej armii.
Ponadto nakazał Józefowi organizowanie w Andrychowie młodych ludzi, aby w razie
potrzeby gotowi byli wystąpić przeciw zaborcy.
I oto przyszedł ważny
dzień w historii Andrychowa - 29 października 1918 r. Tak poranek tego dnia opisał
J. Herzog: 29 października 1918 roku wcześnie rano wpadł do mnie na rowerze
Stefek Sworzeń. Rozpalona twarz, roziskrzone oczy i jakiś niesamowity entuzjazm
na twarzy zwiastowały ważną wiadomość. Z progu domu głośno wołał: - Józek! Rany Boskie!
stawaj na sztyft na rowerze, natychmiast jedź ze mną rozbrajać żandarmów,
czekamy na ciebie w Andrychowie. Dalej wydarzenia potoczyły się
błyskawicznie. W związku z tym, że na Urzędzie Miejskim pojawiły się polskie
symbole narodowe młodzi ludzie zaczęli i z innych miejsc zrzucać obce flagi,
portrety i symbole. W ich miejsce na budynkach pojawiły się biało - czerwone
flagi.
Na ulice wyległ
wiwatujący na cześć odradzającej się Polski tłum andrychowian. Młodzi ludzie
otrzymawszy w Urzędzie Miejskim odpowiednie pełnomocnictwa, a nie mając
jednocześnie ani jednej sztuki broni, ruszyli pod posterunek żandarmerii.
Sześciu żandarmów zabarykadowało się, czekając na szturm. Polacy jednak
postanowili podjąć rokowania, w wyniku których żandarmi po uzyskaniu gwarancji
nietykalności bez walki oddali broń. Tak te wydarzenia opisał J. Herzog: Wszystkie
te rozmowy i czynności odbyły się bardzo szybko pod naporem chwili i
wiwatującej młodzieży. Któryś z nas otworzył okna. Następny wywiesił przez okno
dorwaną skądś flagę o barwach narodowych. Na ten widok młodzież wprost ochrypła
od okrzyków na cześć Niepodległej. Porwaliśmy karabiny ze stojaków,
naładowaliśmy je i oddawaliśmy strzał po strzale kierując lufy karabinów na
widne na horyzoncie pasmo Beskidu, na Kocierz, Jawornicę, Gancarz, a odgłos
tych strzałów dokumentował mieszkańcom Andrychowa, że Polska jest i stała się
Niepodległą. (red.)