17 listopada 2013

Nasz szczęśliwy listopad


Listopad - dla Polaków niebezpieczna pora - mówił rosyjski namiestnik urzędujący w Warszawie. Dla nas na szczęście listopad to czas świętowania rocznicy odzyskania niepodległości. Również w naszej gminie. Co ciekawe, okazuje się, że najchętniej świętujemy, śpiewając pieśni patriotyczne i piosenki wojskowe z dawnych czasów. Kolejną odsłoną naszej patriotycznej radości jest dzisiejszy, niedzielny koncert w kościele św. Stanisława na Osiedlu, który odbędzie się po wieczornej Mszy św. Oczywiście, serdecznie na niego zapraszamy. W ramach przygotowania się do niego postanowiliśmy przybliżyć kilka faktów a także atmosferę Andrychowa z 1918 r.
W Andrychowie szczęśliwy polski listopad 1918 odbył się już w ostatnich dniach października. W Krakowie ukonstytuowała się Polska Komisja Likwidacyjna, która przejęła władzę w Galicji. Andrychowska Rada Miejska podporządkowała się temu zalążkowi polskiej władzy. Oficjalnie zatem już w końcu października 1918 r. w Andrychowie była Polska, lecz jednocześnie stacjonowała w nim austriacka żandarmeria. Zanim jednak nastąpił wielki Listopad, miało miejsce wiele wydarzeń, które do niego doprowadziły. Polacy mimo 125 lat niewoli trwali przy swojej kulturze, kultywowali narodowe tradycje (w czym wielką rolę odgrywał Kościół katolicki) i regularnie dobijali się o niepodległość, wzniecając kolejne powstania. 

Te patriotyczne tradycje żywe były także w Andrychowie. Tu koniecznie wspomnieć trzeba o Powstaniu Styczniowym, którego 150. rocznicę obchodzimy w tym roku. Nasze miasto wprawdzie nie stało się areną walk powstańczych, które skierowane były przeciwko Rosji, ale i tu duch niepodległościowy w rozmaity sposób się ujawniał. W czasach pokoju społeczeństwo polskie wykazywało swoje przywiązanie do spraw narodowych. Ważnym wydarzeniem patriotycznym w Andrychowie było w 1910 roku odsłonięcie na Górnicy Pomnika Grunwaldzkiego. Pomnik miał oczywiście upamiętniać przede wszystkim 500. rocznicę zwycięstwa pod Grunwaldem, jednakże na jego szczycie umieszczono kulę armatnią z Powstania Styczniowego. Andrychowska „pamiątka grunwaldzka” nawiązywała także do najnowszej historii Polski, do ostatniego zrywu niepodległościowego.

W momencie tworzenia się Legionów w 1914 r. andrychowianie żywo odpowiedzieli na potrzeby tej polskiej formacji wojskowej. Niektórzy jak bracia Herzogowie z Zagórnika, mimo że niepełnoletni, zaciągnęli się do niej i walczyli za Polskę. W Andrychowie zbierano pieniądze na wyposażenie Legionów a także na pomoc rodzinom poległych żołnierzy. Aktywnie włączyli się w tę akcję właściciele tutejszych dóbr - Stefan Bobrowski i jego żona Róża. 

Na wyzwolenie Andrychowa w 1918 r. składały się dwa rodzaje działań. Oba były konieczne, bo w odpowiednim momencie się uzupełniły, osiągając oczekiwany cel. Jedne z nich miały charakter oficjalny, niejako urzędowy. Tu zaliczyć trzeba uchwałę Rady Gminnej w Andrychowie z dnia 11 października 1918 r., w której radni złożyli hołd Radzie Regencyjnej w Warszawie, jako proklamującej "zjednoczoną i niepodległą Polskę". Mimo tej uchwały, niewiele się w mieście zmieniło. Nadal stacjonował oddział żandarmerii austriackiej i królowały obce flagi i emblematy zaborczej władzy.
Okazuje się, że dla wyzwolenia Andrychowa duże znaczenie miało wydawałoby się nieistotne spotkanie dwóch braci: Franciszka i Józefa Herzogów z Zagórnika. Odbyło się ono w Krakowie w drugiej połowie września 1918 r. Franciszek Herzog był żołnierzem austriackim, który zbiegł z armii i się ukrywał, a jednocześnie działał jako emisariusz Polskiej Organizacji Bojowej. Józef był młodszy. Walczył w szeregach Legionów Piłsudskiego a potem Austriacy próbowali wcielić go do swego wojska, okazał się jednak niepełnoletni, więc mógł wrócić do domu w Zagórniku. W tej rozmowie starszy Franciszek uświadomił Józefowi, że cesarstwo dogorywa, więc należy nawiązać kontakt z żołnierzami ukrywającymi się w lasach, zapytać, czy opowiedzą się za odradzającą się Polską i czy wstąpią w szeregi polskiej armii. Ponadto nakazał Józefowi organizowanie w Andrychowie młodych ludzi, aby w razie potrzeby gotowi byli wystąpić przeciw zaborcy.

I oto przyszedł ważny dzień w historii Andrychowa - 29 października 1918 r. Tak poranek tego dnia opisał J. Herzog: 29 października 1918 roku wcześnie rano wpadł do mnie na rowerze Stefek Sworzeń. Rozpalona twarz, roziskrzone oczy i jakiś niesamowity entuzjazm na twarzy zwiastowały ważną wiadomość. Z progu domu głośno wołał: - Józek! Rany Boskie! stawaj na sztyft na rowerze, natychmiast jedź ze mną rozbrajać żandarmów, czekamy na ciebie w Andrychowie. Dalej wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. W związku z tym, że na Urzędzie Miejskim pojawiły się polskie symbole narodowe młodzi ludzie zaczęli i z innych miejsc zrzucać obce flagi, portrety i symbole. W ich miejsce na budynkach pojawiły się biało - czerwone flagi.

Na ulice wyległ wiwatujący na cześć odradzającej się Polski tłum andrychowian. Młodzi ludzie otrzymawszy w Urzędzie Miejskim odpowiednie pełnomocnictwa, a nie mając jednocześnie ani jednej sztuki broni, ruszyli pod posterunek żandarmerii. Sześciu żandarmów zabarykadowało się, czekając na szturm. Polacy jednak postanowili podjąć rokowania, w wyniku których żandarmi po uzyskaniu gwarancji nietykalności bez walki oddali broń. Tak te wydarzenia opisał J. Herzog: Wszystkie te rozmowy i czynności odbyły się bardzo szybko pod naporem chwili i wiwatującej młodzieży. Któryś z nas otworzył okna. Następny wywiesił przez okno dorwaną skądś flagę o barwach narodowych. Na ten widok młodzież wprost ochrypła od okrzyków na cześć Niepodległej. Porwaliśmy karabiny ze stojaków, naładowaliśmy je i oddawaliśmy strzał po strzale kierując lufy karabinów na widne na horyzoncie pasmo Beskidu, na Kocierz, Jawornicę, Gancarz, a odgłos tych strzałów dokumentował mieszkańcom Andrychowa, że Polska jest i stała się Niepodległą. (red.)


LinkWithin