23 lipca 2014

Felieton. W trudnych chwilach burmistrz Żak zawiódł mieszkańców gminy

Wracamy po raz kolejny do sprawy wzajemnych relacji polsko - romskich w Andrychowie. Przede wszystkim dlatego, że do rozwiązania problemu bardzo daleko a władze Andrychowa wydają się nie mieć na to zupełnie pomysłu. Sytuację, która się w ostatnich tygodniach wytworzyła w Andrychowie, należy określić jako kryzysową, psującą wizerunek Andrychowa w Polsce i na świecie.
Kłótnia nastolatków - jak w śledztwie ustaliła policja - stała się zapalnikiem kolejnych przejawów wzajemnej niechęci społeczności polskiej i romskiej mniejszości w Andrychowie. W takiej sytuacji Andrychów stał się przedmiotem zainteresowania mediów, których przekaz przeważnie bez zachowania jakichkolwiek proporcji obarczał Polaków winą za ten stan rzeczy i oskarżał o prześladowanie Romów. Nasze miasto w relacjach wielu ogólnopolskich środków przekazu, a nawet światowych agencji to prawie plac boju, a raczej miejsce samosądów na mniejszości romskiej. Andrychowianie niesprawiedliwie oskarżani są o nienawiść i nagminne stosowanie przemocy. Pogoń za sensacją, chęć kreowania rzeczywistości i polityczna poprawność popycha media do tworzenia przekazów zupełnie odbiegających od rzeczywistości naszego miasta.

Co w tej sytuacji robi burmistrz Andrychowa Tomasz Żak wraz ze swoją ekipą? Jak reaguje, by nas, andrychowian obronić przed niesprawiedliwymi ocenami? By bronić naszego prestiżu? Najpierw wzywa na pomoc dodatkowe siły policyjne i organizuje rozmowy, które mają stworzyć wrażenie pisania jakiegoś planu działania. Nie wygląda, żeby z tych spotkań coś konkretnego wynikło. Po dwóch tygodniach trwania kryzysu i w wyniku mocnych nacisków opinii publicznej, przede wszystkim wyrażanej w internecie, burmistrz wysyła pismo - ni to apel, ni sprostowanie, ni stanowisko władz miasta, do mediów, Rady Etyki Mediów i Rzecznika Praw Obywatelskich. Poza tym, że kiepsko napisane i określające Polaków w Andrychowie mianem "nie Romów" okazuje się ono całkiem nieskuteczne. Nie widzieliśmy, by któraś telewizja czy rozgłośnia radiowa pofatygowały się odczytać ten tekst a gazeta, np. Wyborcza opublikować go.

Już na tym etapie widać było, że T. Żak zupełnie nie radzi sobie z sytuacją kryzysową a polityka burmistrza i jego doradców w tej kwestii okazała się zupełnie bezowocna. W wyniku tej nieskuteczności mieszkańcy naszej gminy mają dziś opinię osób nietolerancyjnych, prześladujących Romów. Potem przez dłuższy czas burmistrz jakby znikł. Podobno wyjechał na Łotwę. Dobre kontakty z miastami partnerskimi to może niezły powód dla wakacyjnego wyjazdu, ale nie w momencie kryzysu. W chwili, gdy niszczony jest wizerunek naszej gminy, burmistrz opuszcza ją. Należało raczej pozostać na miejscu i skutecznie zarządzać kryzysem dla dobra Andrychowa. Tymczasem przedłużająca się aż do dziś obecność licznych sił policyjnych sugeruje na zewnątrz, że w Andrychowie rzeczywiście dzieją się jakieś straszne rzeczy.

Co można było zrobić w tej trudnej sytuacji? Dwie oczywiste rzeczy. 

Po pierwsze trzeba było zadbać, by do agencji trafiły obiektywne informacje o wydarzeniach w Andrychowie i stanowisko w tej kwestii władz samorządowych naszej gminy. Należało wypracować spójny i przekonujący przekaz ukazujący prawdę o naszym mieście, m.in. o tym, że od wieków na tej ziemi żyli zgodnie Polacy i rozmaite mniejszości, np. religijne (kalwini) czy narodowe (Żydzi i Cyganie).

Po drugie, trzeba było zadbać, by ten przekaz trafił do opinii publicznej. Należało przygotować serię ciekawych tekstów prasowych, które trafiłyby do redakcji regionalnych i ogólnopolskich mediów, także elektronicznych. Teksty powinny prezentować właściwą skalę ostatnich wydarzeń i prawdę o nich. Jeśli to nie przyniosłoby efektu, można było zastanowić się nad wykupieniem czasu antenowego w stacjach telewizyjnych i radiowych albo powierzchni w dziennikach czy tygodnikach opinii. 

Burmistrz Żak ze swoją ekipą potrafi wydawać pieniądze podatników na rzeczy zupełnie zbędne (np. utworzenie drugiego w Andrychowie kina, które kosztowało grubo ponad 100 tysięcy złotych). Szkoda, gdyby okazało się, że z tego powodu brakuje środków m.in. na ratowanie dobrego wizerunku naszej gminy i jej mieszkańców.

Trzeba było także zorganizować dobrze przygotowaną konferencję prasową i zaprosić przedstawicieli mediów, także ogólnopolskich itd.

Tymczasem władze Andrychowa przez cały czas "kryzysu romskiego" pozostawały w defensywie. Zabierały głos, gdy ktoś zechciał im go udzielić a przekaz był chaotyczny i nieprzekonujący. Bo cóż z tego, że np. w programie TVP Info na Placu Mickiewicza zarówno burmistrz Żak jak i przewodniczący Babski wystąpili w modnych marynarkach i mówili „słuszne rzeczy”, skoro tuż obok w kiosku można było kupić "Nowiny Andrychowskie" z tekstem o "rasistowskich atakach na andrychowskich Romów"?

Na niektóre z wymienionych wyżej działań nie jest jeszcze za późno. Dla dobra opinii o naszej gminie, dla dobra jej wizerunku, jako gminy o ambicjach turystycznych naprawcze działania winny zostać bezzwłocznie podjęte przez ekipę rządzącą w Andrychowie.

Na zakończenie refleksja ogólniejszej natury. - Burmistrz Żak od ostatniej kampanii wyborczej w 2010 r. uchodził za człowieka potrafiącego sprawnie posługiwać się pijarem, umiejętnie zarządzać wizerunkiem z wykorzystaniem wyspecjalizowanych firm. W ciągu ostatnich tygodni okazało się, że to tylko mit, bańka mydlana i populistyczna ściema. Burmistrz Żak nie ma pojęcia, jak się walczy o dobre imię naszego miasta, o jego pozytywny wizerunek. Mieszkańcy naszej Gminy mogli zobaczyć, że burmistrz Żak zupełnie nie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych. Nie potrafi im zapobiegać ani nimi zarządzać. Należy dziękować Opatrzności, że przez dotychczasowe lata rządów tej ekipy nie dotknęła nas poważniejszym kryzysem, wynikającym np. z jakiejś klęski żywiołowej. T. Żak nie jest burmistrzem na trudny czas.

LinkWithin