Wracamy
po raz kolejny do sprawy wzajemnych relacji polsko - romskich w
Andrychowie. Przede wszystkim dlatego, że do rozwiązania problemu
bardzo daleko a władze Andrychowa wydają się nie mieć na to
zupełnie pomysłu. Sytuację, która się w ostatnich tygodniach
wytworzyła w Andrychowie, należy określić jako kryzysową,
psującą wizerunek Andrychowa w Polsce i na świecie.
Kłótnia
nastolatków - jak w śledztwie ustaliła policja - stała się
zapalnikiem kolejnych przejawów wzajemnej niechęci społeczności
polskiej i romskiej mniejszości w Andrychowie. W takiej sytuacji
Andrychów stał się przedmiotem zainteresowania mediów, których
przekaz przeważnie bez zachowania jakichkolwiek proporcji obarczał
Polaków winą za ten stan rzeczy i oskarżał o prześladowanie
Romów. Nasze miasto w relacjach wielu ogólnopolskich środków
przekazu, a nawet światowych agencji to prawie plac boju, a raczej
miejsce samosądów na mniejszości romskiej. Andrychowianie
niesprawiedliwie oskarżani są o nienawiść i nagminne stosowanie
przemocy. Pogoń za sensacją, chęć kreowania rzeczywistości i
polityczna poprawność popycha media do tworzenia przekazów
zupełnie odbiegających od rzeczywistości naszego miasta.
Co w tej
sytuacji robi burmistrz Andrychowa Tomasz Żak wraz ze swoją ekipą?
Jak reaguje, by nas, andrychowian obronić przed niesprawiedliwymi
ocenami? By bronić naszego prestiżu? Najpierw wzywa na pomoc
dodatkowe siły policyjne i organizuje rozmowy, które mają stworzyć
wrażenie pisania jakiegoś planu działania. Nie wygląda, żeby z
tych spotkań coś konkretnego wynikło. Po dwóch tygodniach trwania
kryzysu i w wyniku mocnych nacisków opinii publicznej, przede
wszystkim wyrażanej w internecie, burmistrz wysyła pismo - ni to
apel, ni sprostowanie, ni stanowisko władz miasta, do mediów, Rady
Etyki Mediów i Rzecznika Praw Obywatelskich. Poza tym, że kiepsko
napisane i określające Polaków w Andrychowie mianem "nie
Romów" okazuje się ono całkiem nieskuteczne. Nie widzieliśmy,
by któraś telewizja czy rozgłośnia radiowa pofatygowały się
odczytać ten tekst a gazeta, np. Wyborcza opublikować go.
Już
na tym etapie widać było, że T. Żak zupełnie nie radzi sobie z
sytuacją kryzysową a polityka burmistrza i jego doradców w tej
kwestii okazała się zupełnie bezowocna. W wyniku tej
nieskuteczności mieszkańcy naszej gminy mają dziś opinię osób
nietolerancyjnych, prześladujących Romów. Potem przez dłuższy
czas burmistrz jakby znikł. Podobno wyjechał
na Łotwę. Dobre kontakty z miastami partnerskimi to może niezły
powód dla wakacyjnego wyjazdu, ale nie w momencie kryzysu. W chwili,
gdy niszczony jest wizerunek naszej gminy, burmistrz opuszcza ją.
Należało raczej pozostać na miejscu i skutecznie zarządzać
kryzysem dla dobra Andrychowa. Tymczasem przedłużająca się aż do
dziś obecność licznych sił policyjnych sugeruje na zewnątrz, że
w Andrychowie rzeczywiście dzieją się jakieś straszne rzeczy.
Co
można było zrobić w tej trudnej sytuacji? Dwie oczywiste rzeczy.
Po pierwsze trzeba było zadbać, by do agencji trafiły obiektywne
informacje o wydarzeniach w Andrychowie i stanowisko w tej kwestii
władz samorządowych naszej gminy. Należało wypracować spójny i
przekonujący przekaz ukazujący prawdę o naszym mieście, m.in. o
tym, że od wieków na tej ziemi żyli zgodnie Polacy i rozmaite
mniejszości, np. religijne (kalwini) czy narodowe (Żydzi i
Cyganie).
Po
drugie, trzeba było zadbać, by ten przekaz trafił do opinii
publicznej. Należało przygotować serię ciekawych tekstów
prasowych, które trafiłyby do redakcji regionalnych i
ogólnopolskich mediów, także elektronicznych. Teksty powinny
prezentować właściwą skalę ostatnich wydarzeń i prawdę o nich.
Jeśli to nie przyniosłoby efektu, można było zastanowić się nad
wykupieniem czasu antenowego w stacjach telewizyjnych i radiowych
albo powierzchni w dziennikach czy tygodnikach opinii.
Burmistrz Żak
ze swoją ekipą potrafi wydawać pieniądze podatników na rzeczy
zupełnie zbędne (np. utworzenie drugiego w Andrychowie kina, które
kosztowało grubo ponad 100 tysięcy złotych). Szkoda, gdyby okazało
się, że z tego powodu brakuje środków m.in. na ratowanie dobrego
wizerunku naszej gminy i jej mieszkańców.
Trzeba
było także zorganizować dobrze przygotowaną konferencję prasową
i zaprosić przedstawicieli mediów, także ogólnopolskich itd.
Tymczasem
władze Andrychowa przez cały czas "kryzysu romskiego"
pozostawały w defensywie. Zabierały głos, gdy ktoś zechciał im
go udzielić a przekaz był chaotyczny i nieprzekonujący. Bo cóż z
tego, że np. w programie TVP Info na Placu Mickiewicza zarówno
burmistrz Żak jak i przewodniczący Babski wystąpili w modnych
marynarkach i mówili „słuszne rzeczy”, skoro tuż obok w kiosku
można było kupić "Nowiny Andrychowskie" z tekstem o
"rasistowskich atakach na andrychowskich Romów"?
Na
niektóre z wymienionych wyżej działań nie jest jeszcze za późno.
Dla dobra opinii o naszej gminie, dla dobra jej wizerunku, jako gminy
o ambicjach turystycznych naprawcze działania winny zostać
bezzwłocznie podjęte przez ekipę rządzącą w Andrychowie.
Na
zakończenie refleksja ogólniejszej natury. - Burmistrz Żak od
ostatniej kampanii wyborczej w 2010 r. uchodził za człowieka
potrafiącego sprawnie posługiwać się pijarem, umiejętnie
zarządzać wizerunkiem z wykorzystaniem wyspecjalizowanych firm. W
ciągu ostatnich tygodni okazało się, że to tylko mit, bańka
mydlana i populistyczna ściema. Burmistrz Żak nie ma pojęcia, jak
się walczy o dobre imię naszego miasta, o jego pozytywny wizerunek. Mieszkańcy naszej Gminy mogli zobaczyć, że burmistrz Żak zupełnie
nie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych. Nie potrafi im zapobiegać
ani nimi zarządzać. Należy dziękować Opatrzności, że przez
dotychczasowe lata rządów tej ekipy nie dotknęła nas
poważniejszym kryzysem, wynikającym np. z jakiejś klęski
żywiołowej. T. Żak nie jest burmistrzem na trudny czas.