12 lutego 2014

Felieton. Obiecanki cacanki Tomasza Żaka, czyli naga prawda o całodobowym ambulatorium, zwanym "pogotowiem"

Rolowane pogotowie
W kampanii wyborczej 2010 roku kandydat na burmistrza Tomasz Żak przekonywał andrychowian, że przywróci nam całodobowe ambulatorium, potocznie zwane pogotowiem. Wielu wyborców tą obiecanką przekonał. Po wygranych wyborach koncepcja nowego burmistrza nieco schudła, bo zaczął mówić tylko o weekendowym „pogotowiu”. Potem przestał mówić cokolwiek. Wkrótce minie jego kadencja, a ambulatorium jak nie było, tak nie ma. I już niestety nie będzie:( Naprawdę nad tym ubolewamy, zwłaszcza, że rzeczywiście była szansa i było już nawet blisko do zrealizowania tego pomysłu! Nie do wiary, że całą sprawę pokpił właśnie jej pomysłodawca, czyli burmistrz Tomasz Żak!

Nie pisaliśmy dotąd o tym, co dzieje się (lub raczej nie dzieje się) wokół sprawy „ambulatorium - pogotowia” w Andrychowie, żeby uniknąć posądzeń o złą wolę i całkowicie niesłusznych oskarżeń o przeszkadzanie burmistrzowi. Tomasz Żak i jego „lekarski zespół fachowców” złożony z radnych (Jan Żydek, Marek Wdowik i Maciej Kobielus) mogli w spokoju realizować swoje pomysły bez żadnej presji z naszej strony. Dzisiaj już wiadomo, że nic nie zrealizowali i nikt i nic ani pomóc, ani zaszkodzić im nie może. To przykre, bo ich porażka, to również porażka dla gminy i jej mieszkańców, którym rozbudzono nadzieje i których srodze zawiedziono.

Tej strony już w sieci nie ma!
Pozostały na same screeny:)
Tomasz Żak został burmistrzem Andrychowa w grudniu 2010 roku. W kampanii bez żenady obiecywał mieszkańcom gminy „profesjonalną opiekę medyczną”. Na nieistniejącej od niedawna stronie internetowej Stowarzyszenia Nasza Gmina Andrychów można było przeczytać:
„W dniu 26 lipca 2010 Nasze Stowarzyszenie w porozumieniu z mieszkańcami gminy Andrychów wystąpiło z wnioskiem do Starostwa powiatowego o utworzenie Oddziału Ratunkowego czyli pogotowia. Oddział mógłby udzielać świadczeń zdrowotnych osobom znajdującym się w stanie nagłego zagrożenia życia lub zdrowia przez 24 godziny, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku, oraz udzielać drobnych zabiegów ambulatoryjno – chirurgicznych.”

Pomysł ten z góry był skazany na porażkę. Na odpowiedź z Wadowic nie trzeba było zresztą długo czekać. Już w sierpniu w Gazecie Krakowskiej wypowiedziała się szefowa NZOZ:

„Krystyna Grzesiek, dyrektor ZZOZ, wyjaśnia, że Narodowy Fundusz Zdrowia zaprzestał finansowania usług tego typu jednostek. - W myśl tego powstały szpitalne oddziały ratunkowe takie jak u nas w Wadowicach - tłumaczy Krystyna Grzesiek. Dodaje, że taki SOR może istnieć tylko przy szpitalu, gdyż musi spełniać wiele wymogów. Dlatego też, jeżeli ktoś poczuje się źle, to powinien się zgłosić do lekarza pierwszego kontaktu. Natomiast w przypadku zemdleń czy nagłych wypadków należy wezwać karetkę, która zawiezie pacjenta do SOR.” (tekst zamieścił także portal:)

Mimo to temat „pogotowia” nie zniknął z kampanii wyborczej i wielu mieszkańców nadal wierzyło w reaktywację całodobowej opieki ambulatoryjnej w Andrychowie. Ilu z nich oddało swój głos w wyborach pod wpływem tych obietnic?

Tymczasem nadszedł pierwszy rok kadencji i Tomasz Żak „wycofał się na z góry upatrzone pozycje” - opowiadał już tylko o ambulatorium weekendowym, a nie usługach non stop przez 7 dni w tygodniu. Dobre i to, pomyśleliśmy z nadzieją wchodząc w 2012 rok. Spodziewaliśmy się wówczas jakiś działań, szczególnie że wadowicki NZOZ najpierw uwzględnił w zakresie swojej oferty poradnię ambulatoryjną w Andrychowie, a późną jesienią tę inicjatywę wykreślił!

O wyjaśnienia poprosiliśmy dyrektor NZOZ w Wadowicach, Urszulę Lasa. Pani dyrektor podczas posiedzenia Komisji Zdrowia Rady Powiatu (koniec listopada 2012) poinformowała, że w 2013 roku nowej poradni ambulatoryjnej w Andrychowie nie będzie, bo nie została zgłoszona do zakontraktowania do Narodowego Funduszu Zdrowia. Można to było zrobić w drugiej połowie 2012 roku, ale nie zrobiono. Na wrzesień i październik NFZ zaplanował już nowe konkursy na świadczenia specjalistyczne już na 2014 rok.


Jak się teraz okazuje, do tych konkursów również nie przystąpiono. DLACZEGO? KTO NAWALIŁ? KTO SIĘ NIE WYWIĄZAŁ?

Posłuchajmy jak było w 2012 roku:


Podsumujmy wypowiedź dyrektor U. Lasa. 

Wadowicki ZOZ chciał iść na rękę burmistrzowi Andrychowa w uruchomieniu „pogotowia”. Dyrektor Lasa uzyskała zapewnienie, że krakowski NFZ zgodzi się na weekendowy tryb pracy poradni ambulatoryjnej (zamiast poniedziałek – piątek) i kontrakty dla lekarzy. Wymyślono nawet sposób współfinansowania przez samorządy lokalne tego przedsięwzięcia w formie dotacji. Sprawa jednak utknęła, bo burmistrz Żak miał problemy z załatwieniem lokalu i wyposażenia w sprzęt. Burmistrz deklarował też, że pomoże pozyskać kadrę lekarską. Miał w tym pomóc ktoś z Rady Miejskiej i miało nie być problemów. Nie udało się z tego nic. Brak lokalu i sprzętu. Ludzie burmistrza nie znaleźli lekarzy, którzy chcieliby pracować w Andrychowie na wymyślonych przez Tomasza Żaka warunkach. Wadowicki ZOZ musiał więc tę usługę wyrejestrować na 2013 rok. Można było jednak do niej wrócić i starać się o kontrakt na 2014 rok. Tego też nie zrobiono! Najprawdopodobniej z tych samych powodów!


Mamy już 2014 rok. Andrychowskiego ambulatorium nie ma w ofercie wadowickiego ZOZ, ani w żadnej innej ofercie. Nie ma też żadnych pieniędzy na to w budżecie naszej gminy. Nie ma pogotowia i już nie będzie. Tyle wyszło z obiecanek Tomasza Żaka i jego ludzi.

Zamiast tego mamy nowy problem. Wygląda no to, że stracimy pół karetki, a w porze nocnej
także opiekę lekarza w ramach pogotowia ratunkowego. Tak skuteczne są nasze obecne władze! Nie potrafią zapobiec popsuciu tego, co dotąd od wielu lat działało dobrze. Nawiasem mówiąc do protestu przeciwko decyzjom wojewody i ministra nawołują lokalni działacze Platformy Obywatelskiej, czyli partii rządzącej. Nie działają też najwidoczniej krakowskie, wojewódzkie koneksje naszego włodarza. Co nam, mieszkańcom z tego, że burmistrz Żak i wojewoda Miller (na fot. trzeci od prawej) bawią się razem przy wigilijnym stole, skoro potem dowiadujemy się o niekorzystnych dla naszej gminy decyzjach? 


Jeśli tak ma wyglądać „polityka miłości”, to my już wolimy „kłótnie w rodzinie”. Byle z pożytkiem dla zwykłych ludzi!  

LinkWithin