23 maja 2012

Felieton. Metoda na „Zderzak” czyli surwiwal polityczny Andrychowa

Zderzak - w potocznym rozumieniu to część samochodu czy też pociągu, chociaż w tym przypadku nazywany buforem, która służy do łagodzenia skutków kolizji z przeszkodą, pojazdem, czy też inną częścią przyrody ożywionej lub też nieożywionej. Najczęściej po takiej kolizji to pożyteczne w swej konstrukcji urządzenie zostaje zezłomowane i wymienione na nowe. Tam wśród innych towarzyszy niedoli dogorywa i czeka na lepsze czasy po przetopieniu na stal lub też plastikowy granulat. Słynna jest też „metoda na zderzak”. Zwłaszcza wśród kierowców, którzy zostali pozbawieni swojego pojazdu w ten sposób. W Andrychowie opracowano na podstawie obserwacji praw fizyki i przy wykorzystaniu doświadczeń firm motoryzacyjnych nowatorską metodę przetrwania na stanowisku, który nazwałem „Andrychowski surviwal polityczny” czyli jak przetrwać na stanowisku nie ulegając zderzeniom. Niedoścignionym mistrzem tego zjawiska okazał się Burmistrz Andrychowa mgr Tomasz Żak. Jak wygląda ta metoda?

 Bardzo prosto. Burmistrz okopuje się w gabinecie za szklanymi drzwiami, z których pozdejmował elektryczne zamki i wysyła do boju swoich pracowników. Posiada on całe ich zastępy, bo też gmina ogromna i zasobna, dlatego trzeba czynić modne u nas ostatnio oszczędności. W myśl zasady, że tylko bogatych stać na oszczędzanie. I tak też jest w Andrychowie. Bogaci oszczędzają na biednych. W najbliższym otoczeniu władzy o zaciskaniu pasa się nie mówi. No bo przecież ciężko tyrają dla uszczęśliwienia poddanych urzędując w pałacu zbudowanym przez poprzednika ozdobionym ostatnio banerami z Bajkolandią. Wrażenie jest piorunujące. Nomen omen życzę dobrej pogody w trakcie trwania tych przepełnionych bogatą treścią igrzysk. Żeby nie było na mnie. W następnej kolejności zabiera się pieniądze szkołom, instytucjom kultury, OPS-owi i innym jednostkom i mówi się do szefów tych instytucji - radźcie sobie sami. Prostą konsekwencją tych działań burmistrza są zwolnienia pracowników, za które odpowiedzialnymi robi się właśnie te osoby często (choć nie zawsze) bogu ducha zresztą winne. Fajne, no nie? A burmistrz z rozbrajającą szczerością mówi poddanym, że o niczym nie wiedział, że oczywiście jest temu przeciwny, że to suwerenna decyzja dyrektora. To klasyczny przypadek. Inne też są proste. Gdy przychodzi mieszkaniec z problemem do magistratu, to z reguły winny jest pracownik urzędu. Oczywiście nie burmistrz, który w tym czasie przygląda się problemowi, pochyla się nad nim, klepie petenta po ramieniu mówiąc: „ nie martw się chłopie, wszystkie Ryśki to fajne chłopaki”. I problem jest z głowy. Dosłownie. Polecam przetestować. Jeżeli któryś z dyrektorów nie wykona polecenia, to dochodzi do zderzenia z burmistrzem. I co? Zderzak się wymienia, a burmistrz wychodzi bez szwanku nie narażając się na najmniejsze zadrapanie. Winny jest zawsze PRACOWNIK.
                       Ta rewelacyjna w swojej prostocie metoda pozwala przetrwać najgorsze nawet zawieruchy. Ale jest jeden problem. Jak za często wymienia się zderzaki to najprawdopodobniej pojazd rozleci się sam na skutek tzw. „zmęczenia materiału”. Czego sobie i mieszkańcom życzę. Dodam, że nie chodzi tutaj o Gminę. Ona przetrwa tak czy siak. Myślę, że czas ogłosić plebiscyt na Zderzak Roku czyli wybitne osobistości miasta, które potrafią przeżyć zderzenie z Burmistrzem Andrychowa i jego zastępcami. Lista jest już pokaźna. Jak na razie w moim rankingu prowadzi Pani Agnieszka Gierszewska za wytrzymanie zderzenia z vice burmistrz Agnieszką dwojga nazwisk po odczytaniu plagiatu czy też pasztetu przygotowanego na komisję kultury 13 lutego. Tuż za nią plasuje się były dyrektor Centrum Kultury i Wypoczynku, który podobno zwalniać ludzi nie chciał i sam wyleciał.
No to do najbliższego zderzenia, przepraszam, zdarzenia.

LinkWithin