5 lipca 2013

Felieton. Jeszcze o śmieciach – nie dajmy się złupić

Od kilku dni funkcjonujemy w nowej „rzeczywistości śmieciowej”. Mimo wielkiego szumu wokół zmiany przepisów dotyczących gospodarki odpadami, przeciętny mieszkaniec gminy nadal nie jest do końca zorientowany, co go czeka w najbliższym czasie. Okazuje się po raz kolejny, że w tak ważnej dla obywateli sprawie lokalne władze nie kwapią się informować opinii publicznej o swoich poczynaniach. Nie tylko zresztą opinia publiczna jest niedoinformowana. Radni także! Na ostatniej sesji Rady Miejskiej sprawa ta została niemal zupełnie przemilczana!
Radni z internetu dowiedzieli się, że przetarg wygrała firma z Krakowa. Niedługo potem ukazała się informacja, że jednak nasze drogie śmieci wywiezie rodzima firma z tradycjami czyli ZGK, a raczej jej spółka córka. Do tej pory nie wiadomo do końca, jaka jest kalkulacja wywozu odpadów. Wysokość opłat nie została zmieniona po przetargu i wynosi tyle, ile Rada Miejska uchwaliła w marcu!

Pod koniec ubiegłego roku dowiedzieliśmy się, że już od kwietnia 2012 roku burmistrz Żak i powołana przez niego komisja „ekspercka” (z udziałem takich radnych jak: Roman Babski, Adam Kowalczyk, Wiesław Łysoń, Roman Prystacki i Krzysztof Tomiak) „pochylali się” nad cenami wywozu odpadów w gminie. Szanowne grono skalkulowało wówczas, że każdy mieszkaniec będzie musiał zapłacić ponad 10 zł miesięcznie za tę usługę. Burmistrz Żak przekonywał nas wtedy, że taniej nie będzie można śmieci wywozić.

Tymczasem podczas grudniowej sesji radny Marek Wdowik, ni z gruszki ni z pietruszki, zaproponował dwie stawki: 9 zł. (dorośli) i 6 zł (dzieci), co z ochotą koalicja rządząca przegłosowała kwestionując wielomiesięczne prace wspomnianej wcześniej komisji. Kto w tak szybkim czasie wyliczył nową kalkulację? I czy na pewno wyliczył?

Ta uchwała została jednak zakwestionowana przez wojewodę jako niezgodna z przepisami. W efekcie, w marcu tego roku korzystając z możliwości uchwałodawczych radnych i faktu, że burmistrz wypoczywał na nartach, Rada Miejska na wniosek klubu radnych PiS-u przegłosowała niższe stawki preferujące rodziny wielodzietne. I to są właśnie te stawki, które obecnie obowiązują.

Po powrocie z wojaży Tomasz Żak opowiadał w mediach, jak to bez sensu rada obniżyła ceny, bo i tak realne stawki będą znane dopiero po przetargu. I co się okazało? Gminna spółka ZGK przystępując do przetargu zaproponowała ceny około dwukrotnie mniejsze od tych, które jako minimalne skalkulował w pierwszej wersji burmistrz i jego śmieciowa komisja! Prawie dwa razy mniejsze!

Pytamy więc: kto i dlaczego chciał nas andrychowian wpuścić w tak zwane „maliny” i zafundować nam horrendalne opłaty „z sufitu”? Jakie są w końcu te „realne stawki po przetargu”? Nam się wydaje, że powinny być jeszcze mniejsze, niż te uchwalone w marcu. Czy w takim razie opłaty zostaną obniżone i dostosowane do wyniku przetargu? Uprzejmie prosimy burmistrza i jego ekipę o wyjaśnienie tych kwestii.  


LinkWithin