16 stycznia 2014

Felieton. Jerzy Górka do zwolnienia. A gdzie prawo a gdzie przyzwoitość panie burmistrzu i pani Aneto W.?

W miniony wtorek (14. 01.2014 r.) nastąpiła kolejna odsłona tzw. „restrukturyzacji” kultury w naszej gminie. Zwolniony z pracy w Centrum Kultury i Wypoczynku (CKiW) został jej długoletni pracownik, twórca i animator „Klubu pod Basztą” oraz wielu innych cenionych przez znawców i publiczność projektów a zarazem szef zakładowej „Solidarności” Jerzy Górka. W "Oświadczeniu pracodawcy o rozwiązaniu umowy o pracę z zachowaniem okresu wypowiedzenia" napisano, że głównymi przyczynami takiej decyzji są niewykonywanie oraz nienależyte wykonywanie powierzonych Panu zadań jak również utrata zaufania pracodawcy do Pana jako pracownika. W Andrychowie, nie tylko w środowisku kulturalnym, wrze. 


Zastanowienie budzi fakt, że pełnomocniczka dyrektorki CKiW Aneta W. (to ta pani, której prokurator postawił 118 zarzutów a sąd pierwszej instancji uznał jej winę)  mimo, że aż trzy strony swego pisma formatu A4 poświęciła na opisanie i uzasadnienie zarzutów dotyczących rzekomej niesumienności Jerzego Górki, jego "całkowitej bierności i braku zaangażowania w świadczenie pracy", "nonszalancji w realizacji projektów", "podburzania pracowników" itp., nie zdecydowała się na wręczenie mu zwolnienia dyscyplinarnego w oparciu o § 52 Kodeksu Pracy lecz powołała się na art. 30 § 3 KP. Świadczyć to może o wątpliwej wadze podnoszonych zarzutów. Zresztą nie pierwszy to raz przy tej władzy mamy do czynienia z taką sytuacją. Jakiś czas temu zwolniono z pracy dwoje innych pracowników CKiW - kierownika kina "Beskid" i główną księgową. Szefowa Centrum Kultury wytoczyła przeciwko nim ciężkie działa. Lista zarzutów, które miały doprowadzić do utraty względem nich zaufania, była długa. I co? Obie osoby oddały sprawę do sądu. Już przed pierwszą rozprawą prawnik CKiW zaproponował ugodę zakładającą wypłatę odszkodowania byłym pracownikom. Smaczku sprawie dodaje fakt, że w ugodach tych jest mowa o artykule 45 kodeksu pracy, który mówi o nieuzasadnionym bądź naruszającym przepisy wypowiedzeniu umowy o pracę. 

T. Żak twierdzi, że Aneta W.
została zatrudniona
do zrobienia "porządków".
Czy ten duet coś
albo ktoś powstrzyma?
Tyle w praktyce były warte "mocne zarzuty" wysuwane wobec byłych pracowników. Jak się zapewne Państwo domyślacie, odszkodowania zostały wypłacone nie z prywatnych pieniędzy burmistrza Żaka czy dyrektorki CKiW, tylko z gminnej kasy. Dyrekcja Centrum Kultury pozbyła się pracowników – andrychowian (w ich miejsce przyjęła osoby z Bielska i Brzeszcz). Zapłaciliśmy za to my wszyscy.

Jakże nie dostrzec absurdalności takich m. in. stwierdzeń zawartych w zwolnieniu J. Górki: Co najmniej od roku pracodawca nie jest w stanie ustalić czy i jakie zadania realizuje Pan w ramach powierzonych Panu do wykonania obowiązków pracowniczych. Tu w zasadzie osoba zarządzająca firmą przyznaje się do swej zupełnej nieporadności i niekompetencji, więc to raczej ją by trzeba zwolnić. W rozbawienie wprawiło nas inne zdanie: Tymczasem wszelkie podejmowane dotąd wysiłki zmierzające do zaangażowania Pana w działalność zakładu pracy nie przyniosły rezultatu, a Pana wkład w działalność CKiW jest niezauważalny. Żeby o J. Górce napisać, że jego działalność jest niezauważalna, trzeba najpewniej albo być osobą całkowicie niekompetentną w sprawach kultury, obdarzoną złą wolą i tupetem albo… całkiem niedawno przyjechać z Brzeszcz czy np. ze Zgierza. Jak dowiadujemy się od J. Górki, z pewnością skorzysta on z możliwości odwołania się od tej
decyzji do sądu pracy i będzie domagał się przywrócenia do pracy. Zwraca on uwagę na art. 32 ustawy o związkach zawodowych, który mówi, że Pracodawca bez zgody zarządu zakładowej organizacji związkowej nie może: 1)  wypowiedzieć ani rozwiązać stosunku pracy z imiennie wskazanym uchwałą zarządu jego członkiem lub z innym pracownikiem będącym członkiem danej zakładowej organizacji związkowej, upoważnionym do reprezentowania tej organizacji wobec pracodawcy (...)


Przepis ten odnosi się do Jerzego Górki jako Przewodniczącego Zakładowej Organizacji NSZZ "Solidarność" w CKiW w Andrychowie, która nie wyraziła zgody na zwolnienie z pracy swego szefa. Komentując sytuację w CKiW J. Górka mówi: Kilka rozpraw w sądzie już się rozpoczyna, na szczęście my działamy zgodnie z prawem. Według mojej oceny burmistrz Żak dąży do wymiany pracowników Centrum Kultury na tak zwanych swoich. Chce też rozbić związki zawodowe CKiW. To nie jest żadna reorganizacja. To jest atak burmistrza i Anety W. Ale ja nadal jestem przewodniczącym Solidarności, nie zrezygnuję.
J. Górka poinformował ponadto, że do związków trafiły trzy zawiadomienia o zamiarze wypowiedzenia umów o pracę innym pracownikom. Najprawdopodobniej wszystkie wypowiedzenia będą oddawane do sądu. (red.)

Komentarz

Diagnoza Jerzego Górki wydaje się trafna. Od wielu miesięcy obserwujemy w CKiW jak i w innych miejscach według mnie niczym nieuzasadnione ruchy kadrowe. Dotyczą one, co istotne, pracowników niższego szczebla a nie osób zajmujących dyrektorskie stanowiska. Jak ta polityka wygląda, najlepiej pokazuje przykład Centrum Kultury. Władza pozbywa się ludzi kompetentnych, posiadających wykształcenie, wiedzę i doświadczenie, znających naszą gminę, zakorzenionych w tym środowisku, zatrudniając w ich miejsce przypadkowe, jak się wydaje, osoby. Kryterium nie stanowi dorobek zawodowy pracownika, prezentowane przez niego wysokie standardy moralne, kreatywność, lecz coś zupełnie innego. Można odnieść wrażenie, że T. Żak i jego współpracownicy oraz polityczni przyjaciele od pracowników wymagają posłuszeństwa wobec władzy, wręcz służalczości. Ci, którzy ośmielą się mieć inne zdanie i go bronić, są szykanowani, pozbawiani pracy a więc i środków do życia. Tak to wygląda z zewnątrz. 
Od dłuższego czasu dochodziły do mnie sygnały, że władza jest zdeterminowana zwolnić Jerzego Górkę, nawet jeśli później miałaby przegrać z nim sprawę w sądzie (cel uświęca środki?). Wniosek nasuwa się sam - zamiast dialogu (tak obiecywanego w kampanii w 2010 roku) ta władza woli pozbywanie się ludzi dla niej niewygodnych, prezentujących odmienne niż jej poglądy na niektóre sprawy. Wydaje się, że nic nie jest w stanie jej powstrzymać - ani prawo, ani standardy etyczne, ani zwykła przyzwoitość.
Ciekawostką jest, że w ostatnim czasie na korytarzu CKiW w Andrychowie założono monitoring. Nie słyszałem o żadnym zdarzeniu niebezpiecznym dla pracowników tej instytucji czy jej gości, które uzasadniałoby ten wydatek. Najwyraźniej nie o ochronę przed jakimś zagrożeniem tu raczej chodzi, lecz chyba o nowy sposób jeszcze pełniejszej, by nie powiedzieć totalnej kontroli nad pracownikami.

Metoda sprawowania władzy poprzez zastraszanie, permanentne kontrolowanie, wręcz inwigilację prowadzi niestety do rozbicia podstawowych więzi społecznych, koleżeństwa, solidarności zawodowej. Życie nie znosi jednak próżni. W miejsce naturalnych więzi powstawać zaczną patologiczne.

Uważam, że taki sposób zarządzania instytucjami publicznymi, jaki zafundowała nam obecna władza, niewiele ma wspólnego z demokratycznymi standardami państwa prawa. Należy to jak najszybciej zmienić dla dobra i rozwoju naszej małej ojczyzny. 
K. Kubień

LinkWithin