„Z (…) celi więzienia mokotowskiego 8 lutego 1951 r.
wyprowadzono na śmierć oficerów Wileńskiego Okręgu AK: ppłk. Antoniego
Olechnowicza „Podhoreckiego”, mjr.
Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, kpt. Henryka Borowskiego „Trzmiela”,
por. Lucjana Minkiewicza „Wiktora”. „Łupaszka”, oficer
kawalerii w kampanii wrześniowej 1939 r., był najsłynniejszym chyba polskim
dowódcą partyzanckim w czasie II wojny światowej. Kiedy kaci przyszli do
zbiorczej celi śmierci po majora „Łupaszkę”, ten (…) „właśnie wyszedł z
»kaplicy« [przepierzenia w celi], gdzie się modlił. Podszedł spokojnie do
drzwi, następnie zatrzymał się na chwilę, odwracając bokiem do pozostających w
celi, i pożegnał słowami: »z Bogiem panowie«.
Odpowiedział mu chór głosów: »z Bogiem«. Zniknął nam z oczu za
zatrzaśniętymi drzwiami”. Skazany prowadzony był wieczorem, w porze więziennego
apelu, przez dziedziniec, pod związane z tyłu
ręce, przez dwóch strażników;
trzeci strażnik – kat – postępował tuż za nimi. W pomieszczeniu pomiędzy
magazynem a łaźnią więzienną następował strzał w tył głowy.
Po egzekucji „Łupaszki” i towarzyszy – wspominał
współwięzień – „dano sygnał zakończenia apelu i w tym momencie, nim zdążyliśmy
się rozejść, wystąpił [więzień] Maciej Jeleń, zwracając się do nas, abyśmy
chwilą ciszy uczcili pamięć kolegów żołnierzy. Padła komenda »baczność«, a po
minucie »spocznij«, po czym powiedział jeszcze »dziękuję panom«”. To niezwykła scena w miejscu, gdzie
komuniści starali się swe ofiary upodlić i zdegradować psychicznie. Tej legendy
nie udało się zabić”.
(śp. Janusz Kurtyka, źródło:
www.wykleci.ipn.gov.pl)
Dzisiaj, 1 marca 2014
roku, tak jak w całym kraju, także w Andrychowie z inicjatywy kibiców KS
„Beskid” uczczono pamięć Żołnierzy Wyklętych, członków niepodległościowego i antykomunistycznego podziemia.
Major Szendzielarz
„Łupaszka” był jednym z takich bojowników. Według wciąż niepełnych danych, na
mocy wyroków sądowych w Polsce tylko do do 1956 roku zostało zamordowanych około
5 tysięcy żołnierzy podziemia: mężczyzn i kobiet, czasami ludzi bardzo młodych,
jak np. 17-letnia sanitariuszka Danuta Siedzikówna ps. „Inka”. Wyroki śmierci
wydawano podczas wyreżyserowanych procesów. Wielokrotnie wyższa, szacowana na
20 tysięcy jest liczba żołnierzy, którzy zginęli w obozach i więzieniach bez wyroków. Setki
tysięcy bohaterów antykomunistycznego podziemia: „przeszło” przez polskie
więzienia i sowieckie łagry. Tym, którym udało się przeżyć „władza ludowa” nie
dawała spokoju. Stale znajdowali się pod obserwacją komunistycznych służb
bezpieczeństwa i byli napiętnowali jako "zdrajcy", "faszyści"
lub " reakcyjni bandyci". Oni i ich rodziny żyli w strachu i
pohańbieniu.
Bohaterowie, których
komuniści skazali na zapomnienie, wracają do świadomości Polaków. Zapraszamy do
obejrzenia zdjęć z uroczystej Mszy św. odprawionej z inicjatywy andrychowskich
kibiców w kościele św. Macieja w Andrychowie oraz pozostałej części dzisiejszej
uroczystości. Po Eucharystii w parku miejskim odsłoniono mural ku czci
Żołnierzy Wyklętych przygotowany przez kibiców. Następnie wszyscy chętni udali
się na cmentarz, gdzie pod Tablicą Katyńską ponownie oddano cześć żołnierzom
antykomunistycznego podziemia.
Organizatorom za zaproszenie składamy podziękowania a za organizację - wyrazy szacunku!
PS. Data 1 marca jako Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy
Wyklętych nie została wybrana przypadkowo. Tego dnia 1951 roku w więzieniu mokotowskim pomiędzy
godziną 20.00 a 20.45 funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa zamordowali strzałem
w tył głowy („katyńskim”) przywódców niepodległościowego i antykomunistycznego IV
Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” – prezesa WiN ppłk Łukasza
Cieplińskiego („Pług”, „Ludwik”) i sześciu jego najbliższych współpracowników.
Ostatni „Żołnierz Wyklęty” - Józef Franczak ps. „Lalek”,
sierżant WP, żołnierz ZWZ-AK poległ 21 października 1963 r. na Lubelszczyźnie
od kul obławy ZOMO.