2 czerwca 2014

Felieton. O mój „Beskidzie” czyli wspomnienie dzieciństwa. Czekając na odrodzenie.

Obchodziliśmy właśnie „Dzień Dziecka”, jedyne chyba świeckie święto bez wielkiej polityki w tle. Wszystkie dzieci są nasze i do tego nie mają głosu (oczywiście wyborczego), więc politykom pozostaje co najwyżej zrobienie sobie zdjęcia z pociechami. W sobotni poranek w jednej ze stacji radiowych rozmawiano o tym, z czym kojarzy się słuchaczom ich dzieciństwo. Zastanowiłem się, co ze swojego dzieciństwa w Andrychowie zapamiętałem najbardziej ?
Na pewno zabawy z rówieśnikami odbywające się na swojej ulicy pozbawione obecnych teraz obowiązkowo elektronicznych „gadżetów”. Wymyślaliśmy wspólnie fantastyczne zabawy, zawody, godzinami wykorzystywaliśmy trzepaki do gry w siatkówkę, a łąki - do piłki nożnej.

Miasto stało wtedy przemysłem. Pamiętam syreny fabryczne oznajmujące początek i koniec zmiany. Nieodłącznym wspomnieniem z tamtych lat jest poczucie dumy z potęgi gospodarczej Andrychowa. Nadal w pamięci mam widok nieprzebranego tłumu pracowników przewalający się przez most po zakończeniu zmiany po godzinie 14-ej.

Najbliższe mi jednak wspomnienia z dzieciństwa wiążą się z tym, co działo się w Hali Sportowej przy ulicy 1-go Maja. Po awansie do I ligi siatkarzy andrychowskiego „Beskidu” zapanowała w gminie euforia. Pamiętam pierwszy, historyczny pojedynek naszych siatkarzy z drużyną AZS-u Warszawa. W oczach mam niesamowity ścisk na hali, która musiała pomieścić chętnych do obejrzenia meczów. Jeszcze dziś rozpiera mnie duma kiedy prasa pisała o „twierdzy Andrychów”, w której padały takie potęgi jak „Legia” Warszawa, „Resovia” Rzeszów, „Gwardia” Wrocław czy też „Płomień” Milowice.

Jakąż satysfakcję miał młody człowiek, który mógł obejrzeć z bliska najlepszych siatkarzy, reprezentantów Polski! I ten niesamowity doping, który sprawiał, że przeciwnikom „drżały nogi”. Andrychów zawsze sportem stał, a sztandarowymi dyscyplinami były siatkówka i piłka nożna. I tak sobie w ten „Dzień Dziecka” pomyślałem, że warto byłoby w obecnych czasach wrócić jednak do wspomnień z lat dziecinnych.

Mam nadzieję, że uda się wspólnymi siłami w niedalekiej przyszłości, choć w części przywrócić atmosferę tamtych lat. Jest taka nadzieja ponieważ w bardzo dobrą stronę idzie szkolenie najmłodszych adeptów siatkówki. Doskonale działają klasy sportowe i Szkolne Ośrodki Siatkówki. Również lokalna piłka nożna może poszczycić się dobrym szkoleniem.



Cieszy mnie ogromnie fakt, że procesie tym uczestniczą też moje dzieci trenujące grupach młodzieżowych Międzyszkolnego Klubu Sportowego. Dużo radości dają mi sukcesy mojej córki Iwony, która właśnie wraz z koleżankami awansowała do Finałów Mistrzostw Polski turnieju „Kinder Voleyball” w najmłodszej kategorii wiekowej, o czym napisała ostatnia „Małopolska Kronika Beskidzka”. Zawsze uważałem, że "inwestycja" w dzieci i młodzież to najlepszą lokata na przyszłość. Życzymy dziewczętom i ich trenerce, Renacie Adamczyk powodzenia.  

LinkWithin