Obchodziliśmy właśnie „Dzień
Dziecka”, jedyne chyba świeckie święto bez wielkiej polityki w
tle. Wszystkie dzieci są nasze i do tego nie mają głosu
(oczywiście wyborczego), więc politykom pozostaje co najwyżej
zrobienie sobie zdjęcia z pociechami. W sobotni poranek w jednej ze
stacji radiowych rozmawiano o tym, z czym kojarzy się słuchaczom
ich dzieciństwo. Zastanowiłem się, co ze swojego dzieciństwa w
Andrychowie zapamiętałem najbardziej ?
Na pewno zabawy z rówieśnikami
odbywające się na swojej ulicy pozbawione obecnych teraz
obowiązkowo elektronicznych „gadżetów”. Wymyślaliśmy
wspólnie fantastyczne zabawy, zawody, godzinami wykorzystywaliśmy
trzepaki do gry w siatkówkę, a łąki - do piłki nożnej.
Miasto stało wtedy przemysłem.
Pamiętam syreny fabryczne oznajmujące początek i koniec zmiany.
Nieodłącznym wspomnieniem z tamtych lat jest poczucie dumy z potęgi
gospodarczej Andrychowa. Nadal w pamięci mam widok nieprzebranego
tłumu pracowników przewalający się przez most po zakończeniu
zmiany po godzinie 14-ej.
Najbliższe mi jednak wspomnienia z
dzieciństwa wiążą się z tym, co działo się w Hali Sportowej
przy ulicy 1-go Maja. Po awansie do I ligi siatkarzy andrychowskiego
„Beskidu” zapanowała w gminie euforia. Pamiętam pierwszy,
historyczny pojedynek naszych siatkarzy z drużyną AZS-u Warszawa. W
oczach mam niesamowity ścisk na hali, która musiała pomieścić
chętnych do obejrzenia meczów. Jeszcze dziś rozpiera mnie duma
kiedy prasa pisała o „twierdzy Andrychów”, w której padały
takie potęgi jak „Legia” Warszawa, „Resovia” Rzeszów,
„Gwardia” Wrocław czy też „Płomień” Milowice.
Jakąż satysfakcję miał młody
człowiek, który mógł obejrzeć z bliska najlepszych siatkarzy, reprezentantów Polski! I ten niesamowity doping, który sprawiał,
że przeciwnikom „drżały nogi”. Andrychów zawsze sportem stał,
a sztandarowymi dyscyplinami były siatkówka i piłka nożna. I tak
sobie w ten „Dzień Dziecka” pomyślałem, że warto byłoby w
obecnych czasach wrócić jednak do wspomnień z lat dziecinnych.
Mam nadzieję, że uda się wspólnymi
siłami w niedalekiej przyszłości, choć w części przywrócić
atmosferę tamtych lat. Jest taka nadzieja ponieważ w bardzo dobrą
stronę idzie szkolenie najmłodszych adeptów siatkówki. Doskonale
działają klasy sportowe i Szkolne Ośrodki Siatkówki. Również
lokalna piłka nożna może poszczycić się dobrym szkoleniem.
Cieszy mnie ogromnie fakt, że procesie
tym uczestniczą też moje dzieci trenujące grupach młodzieżowych
Międzyszkolnego Klubu Sportowego. Dużo radości dają mi sukcesy
mojej córki Iwony, która właśnie wraz z koleżankami awansowała
do Finałów Mistrzostw Polski turnieju „Kinder Voleyball” w
najmłodszej kategorii wiekowej, o czym napisała ostatnia
„Małopolska Kronika Beskidzka”. Zawsze uważałem, że
"inwestycja" w dzieci i młodzież to najlepszą lokata na przyszłość. Życzymy dziewczętom i ich trenerce, Renacie Adamczyk powodzenia.