Tak już od dwóch lat w Andrychowie
jest, że gdy ze szczytów władzy jakoweś zgrzyty i piski dochodzą,
od razu szuka się winnych na opozycji. Dlatego też kolejny raz
kategorycznie dementujemy plotkę, jakoby to nie burmistrz, a
opozycja właśnie płaciła pensję Pani Agnieszce Perończyk –
Adamek z domu Paciorek. To wierutna bzdura. Uważamy natomiast, i
tego się nie wypieramy, że za to, co wiceburmistrzyni robi dla
opozycji w tej gminie, należą się jej każde pieniądze. Myślimy
nawet nad projektem podwyżki dla Pani Agnieszki:) Niechaj zarabia
więcej od burmistrza Żaka!
Co więcej, uważamy, że Pani
Agnieszka to prawdziwy fenomen. Urodzona w Proszowicach,
sześciotysięcznym miasteczku położonym na północny wschód od
Krakowa, trafiła do andrychowskiego magistratu zaledwie dwa lata
temu i od razu na tak eksponowane stanowisko. Wprawdzie kobietom
wieku się nie liczy i nie wypomina, ale z kronikarskiego obowiązku
i dla wiadomości potomnych dodajmy, że miała wówczas 40 lat.
Przeszukaliśmy internet wszerz i wzdłuż, ale niemal nic na temat
jej wcześniejszych losów i dokonań tudzież kariery do 2010 roku
nie znaleźliśmy. Tym bardziej rzuca nas na kolana ta nagła
nominacja, dzięki której Andrychów zyskał takiego fachowca w
dziedzinach: kultury, edukacji, spraw społecznych i w ogóle
samorządności.
Pani Agnieszka pojawiła się hucznie w
sieci, gdy tylko zaczęła rządzić naszą gminą wraz z Tomaszem
Żakiem. Ale cóż to był za debiut! W ciągu zaledwie kilkunastu
miesięcy obstawiła wszystkie miejsca na podium w ogólnoświatowej
przeglądarce google pod hasłem „plagiat burmistrza”! Takim
sukcesem nie może się pochwalić żaden rodowity andrychowianin!
I
znowu zaskoczenie. Jak to się stało, że przez cztery dekady w
internecie było o Pani Agnieszce głucho i to pod każdym wariantem
nazwisk (włącznie z rodowym), a tu nagle: bum! Toż w dzisiejszych
czasach nasze kilkuletnie dzieci mają swoje „internetowe teczki”,
gdzie pojawiają się ich nazwiska przy okazji różnorakich
konkursów, szkolnych rajdów, zawodów sportowych, wydarzeń
miejskich itp. itd. A u Pani Agnieszki nie wynaleźliśmy nic.
Myśleliśmy przez moment, że może wszystkie dane usunięto. Ale od
razu sami siebie wyśmialiśmy od ciemnogrodu, watahy i oszołomów.
W każdym razie za sprawą wyborów z
2010 roku i Tomasza Żaka mamy w Andrychowie nietuzinkową osobowość
samorządową i internetową. Jako opozycja uważamy, że takiego
wiceburmistrza sami ze świecą byśmy nie znaleźli. Choćbyśmy
przemierzyli wszystkie mieściny i wioski na „P”. Choćbyśmy
przetrząsnęli wszystkie hurtownie meblowe i sklepy detaliczne w tej
części Polski.
Trafiła nam się Pani Agnieszka, jak
ślepej kurze ziarno. Jak jeździec znikąd. Jak manna z nieba. Jak
Mickiewiczowi ostatni zajazd na Litwie. Tak Gminie Andrychów trafiła
się chyba Agnieszka Wallenrod!