10 lutego 2014

Felieton. Mówi Wam to coś?

Mówi Wam to coś? - takiego zwrotu używał w serialu „Dom" aktor Wirgiliusz Gryń. Przypomniało mi się to zdanie po przeczytaniu artykułu pod tytułem „Bolandia w roku wyborczym” napisanego przez wybitnego ekonomistę Krzysztofa Rybińskiego dla tygodnika „Do Rzeczy”. Autor opisuje realia w roku wyborczym w hipotetycznych krajach. Jednym z nich jest Demokratyczna Telerepublika Bolandii. Zacytujmy fragment:
„Bolandia jest telerepubliką , a to oznacza, że obywatele wybierają na rządzących tych, którzy najładniej wyglądają w telewizji. Albo takich, którzy są celebrytami - chodzi o osoby powszechnie znane, choć nie bardzo wiadomo dlaczego. Szczęśliwie dla polityków, na skutek uzależnienia od telewizji i przecen w sklepach, mieszkańcy Bolandii nabawili się choroby społecznej, która prowadzi do utraty tej części pamięci, w której były zachowane poprzednie obietnice polityków.
W telewizji stale organizowane są dyskusje na tematy bieżące. A to pijany kierowca potrącił pieszego, a to pies pogryzł człowieka lub odwrotnie. Największe szanse na wzrost popularności ma ten polityk, który zakrzyczy drugiego. W czasie programów do studia dzwonią obywatele i komentują , który jest najlepiej ubrany i ma najlepszy makijaż. Zgodnie z tymi uwarunkowaniami i oczekiwaniami społecznymi w roku wyborczym rozpoczyna się festiwal obietnic. W Bolandii rządzi Partia Świetnie Odzianych Krawaciarzy w skrócie PSIOK".

Mówi Wam to coś? A może przypomina? W dalszej części Krzysztof Rybiński pisze tak:

„W Bolandii kryteria merytoryczne nie mają żadnego znaczenia w sektorze publicznym, wszystko załatwia się po znajomości. Dlatego liczba urzędników się potroiła a stanowiska od sprzątaczki po dyrektora są obsadzane rodziną i znajomymi. Afery też nie mają żadnego znaczenia, mimo , że media ujawniły ich wiele. W innym kraju wystarczyłaby cząstka tego do zmuszenia rządu do dymisji, ale w Bolandii dalej rządzi PSIOK".

Mówi wam to coś?  

LinkWithin