Napisała do nas Pani Barbara z Andrychowa. Serdecznie dziękujemy i pozdrawiamy. Mail publikujemy w całości wraz z załącznikiem.
"Szanowni Panowie! Piszę do Was, bo
jestem oburzona wprowadzeniem w Andrychowie podatku od posiadania
kota! Nie spodziewałam się, że doczekam takich czasów, żebym
musiała rejestrować mojego Mruczka w gminie. Pamiętam, że kiedyś
był podatek od psów, ale go zlikwidowano. I słusznie. Tym bardziej
nie rozumiem, dlaczego każą nam teraz płacić za koty.
Dzwoniłam
do gminy, żeby mi wyjaśnili, skąd ten pomysł. No i dowiedziałam
się, że jest kryzys, w kasie nie ma na nic pieniędzy, trzeba
oszczędzać, a kot w mieście to luksus i zbytek, bo przecież nie
ma myszy. Z tego podatku mają być podobno pieniądze na
posprzątanie miasta i postawienie toy toya na Osiedlu Lenartowicza.
Powiedziano mi też, że dotąd na kotach gmina nic nie zarabiała,
bo te zwierzaki nie korzystają nawet z wody miejskiej. Ja się
pytam: Czy my jesteśmy od tego, żeby gmina na nas zarabiała?
Podobno jednak można uniknąć płacenia tego podatku. Trzeba tylko
udowodnić, że kot nie jest z Andrychowa. Najlepiej żeby był z
Oświęcimia, Kęt, Chrzanowa albo z Bielska. Jedna sąsiadka to
nawet z Łodzi kota sprowadziła, ale jej szybko uciekł. Mój
Mruczek niestety jest rdzennym andrychowianinem, więc się chyba nie
wykręcę od płacenia. Nie mogę się pogodzić z tym, że
przyjezdne koty są lepiej traktowane niż nasze, miejscowe. Mam
tylko nadzieję, że to się wkrótce skończy, a pomysłodawcom tego
głupiego podatku dedykuję piosenkę."