Burmistrz i jego "wsparcie" |
Nawet przy tak trudnej do zniesienia
temperaturze nie sposób nie odnieść się do zamieszczonego dzisiaj
na portalu mamnewsa.pl artykułu pod tytułem „Dla radnych PiS
przeprosiny to za mało”
(http://mamnewsa.pl/newsy,6072-dla-radnych-pis-przeprosiny-to-za-malo#comment).
Autor pisze między innymi tak:
„Nie wystarczyły przeprosiny,
opozycja żąda głów – tak skrócie można streścić czwartkową
dyskusję podczas sesji Rady Miejskiej w Andrychowie. (…) Inny
radny Adam Kubik wręcz krzyczał, że wszyscy wierzący zostali
obrażeni. - I to wszystko za nasze gminne pieniądze! (…) Radni
opozycyjni zaczęli domagać się konsekwencji dla wyżej
postawionych osób. - Mnie pan iksiński nie interesuje, który to
napisał. Mnie interesuje osoba, która powinna ponieść
konsekwencje, w wyniku której zostało to opublikowane - mówił
inny opozycyjny radni Jan Pietras. W podobnym tonie wypowiadał się
radny Krzysztof Kubień.”
Nie wiem czy z premedytacją, czy też
pod wpływem temperatury redaktor delikatnie mówiąc mija się w
wielu miejscach z prawdą.
Nieprawdą jest, iż zabierałem głos
w dyskusji na temat gry „Andrusek na Słonecznym Szlaku” w
podobnym tonie, co moi przedmówcy. Rozumiem jednak emocje niektórych
radnych, którzy dopiero na sesji dowiedzieli się o całej sprawie.
Cóż, udział w andrychowskiej Bajkolandii na razie nie jest
obowiązkowy:) W dyskusji zapytałem jedynie, dlaczego w kwestii
gry planszowej odpowiada pracownik, a nie jego przełożony. To moim
zdaniem, klasyczny syndrom „zderzaka” w pełnej krasie (mechanizm
ten przedstawiłem kiedyś tutaj: (http://dlaandrychowa.blogspot.com/2012/05/felieton-metoda-na-zderzak-czyli.html). Nie zareagowałem nawet na absurdalne oświadczenie Romana
Babskiego o jakichś wojnach religijnych w gminie.
Dziennikarz z mamnewsa.pl napisał
również:
„Na koniec ciekawostka. Radni
opozycyjni poświęcili dużo energii na dyskusję nad sporną grą,
ale nie interesowały ich inne sprawy andrychowskiej kultury. Kiedy
omawiano sprawozdanie CKiW wszyscy solidarnie wyszli z sali.
Nieoficjalnie wiadomo, że to miała być ich forma protestu w
sprawie ostatnich wydarzeń w andrychowskiej kulturze.”
Prawda jest taka, że ja i Tadeusz
Biłko nie opuściliśmy sali obrad. Na koniec tematu kultury doszło
zresztą do wymiany zdań między mną a Tomaszem Żakiem w sprawie
zarzutów prokuratorskich dla pani Anety W., kierowniczki Kina
Studyjnego.
Mój niesmak budzi jednak przede
wszystkim sposób przedstawienia radnych opozycji jako
politykierów żądnych głów. Taka sama teza pojawiła się również
w materiale telewizyjnym we wczorajszym programie TVP Kraków
Tego nie było w Kronice. Czyżbym nie pasował do obrazu "żądnych głów i krwi" opozycjonistów? |
Prawdą jest, że zostałem poproszony
o udzielenie wywiadu dla telewizji (Kronika). Ani sekunda z tej
rozmowy nie została jednak wyemitowana. Dlaczego? Być może
dlatego, że udzielona przeze mnie odpowiedź nie pasowała do
przyjętej tezy, jakoby radni PiS-u byli żądni krwi. Odpowiedziałem
bowiem, że przede wszystkim oczekujemy szacunku ze strony władz
miasta dla nas jako mieszkańców, rodziców i dla naszych dzieci.
Szacunku dla wyznawanych przez nas wartości oraz sposobów
wychowywania własnego potomstwa. Wreszcie - szacunku dla naszych
pieniędzy z podatków.
Nic więcej. Czy
widzą państwo w tej wypowiedzi, chęć zemsty czy strącania głów?
Odpowiadając na pytanie redaktora: „Czego żądacie?”,
odpowiedziałem, że wystarczy słowo przepraszam.
Komu zależy, aby z tej sprawy robić nadal aferę? I po co? Nikt z naszego bloga nie informował o tej sprawie
żadnych ogólnopolskich portali internetowych. Tymczasem pod
kontrowersyjnym materiałem na onet.pl widać podpis: „źródło:
mamnewsa.pl”. Również na witrynie mamnewsa.pl zapowiadano wizytę
reporterów telewizyjnych w Andrychowie, o czym nikt z nas nie miał
pojęcia. Na mamnewsa.pl ukazały się na ten temat trzy teksty (plus
aktualizacje) i kilkaset komentarzy. Dla użytkowników internetu nie
jest chyba tajemnicą, że portal ten sympatyzuje z obecnymi andrychowskimi
władzami.
Tydzień temu napisaliśmy na naszym
blogu:
"Obawialiśmy
się od początku takiej reakcji burmistrza Żaka i jego świty.
Ludzie na najwyższych stołkach biorący wielotysięczne pensje
szukają właśnie kozła ofiarnego wśród zwykłych szarych i
zastraszonych pracowników. Żadnych przeprosin, żadnej skruchy.
Zamiast tego spychologia i być może kolejne zwolnienia ludzi z
Andrychowa. Wstyd."
Najgorszy scenariusz, jaki możemy sobie wyobrazić, mógłby być
taki: popełniono błąd, decydenci nie dopilnowali, sprawa ujrzała
światło dzienne, mleko się rozlało, ale przecież można to
wykorzystać, żeby pozbyć się kogoś niewygodnego i jeszcze zwalić
to na żądną głów opozycję. Fajne?
Odpowiedzą sobie Państwo sami
oglądając retransmisję z obrad sesji. Serdecznie zapraszam.