Nasza Wieprzówka wygrała pierwszy
Ogólnopolski Konkurs Rzeka Roku 2013. Oddano na nią w internecie
4216 głosów (ponad 100 więcej niż na drugą w rankingu Biebrzę!).
My również mamy w tym sukcesie malutki udział. Głosowaliśmy,
mimo że cierpimy na specyficzną alergię wywoływaną przez
organizatora tej akcji czyli bielski Klub Gaja. Ta ekologiczna
organizacja dała się andrychowskiemu samorządowi we znaki już
parę lat temu, a mieszkańcy miasta kojarzą ją z wysokimi karami
nałożonymi nie tak dawno na Andrychowską Spółdzielnię
Mieszkaniową (drzewa). W każdym razie w kwestii rzeki - sukces jest
niezaprzeczalny i wieloaspektowy. Wieprzówka stała się sławna, a
w jej promocję zaangażowało się mnóstwo ludzi z różnych
środowisk. I to nam się podoba bardzo. Szczególnie, że przy
okazji odpolityczniono andrychowskiego BOBRA!
We wrześniowym wydaniu Nowin
Andrychowskich (z tego roku:) ukazał się artykuł zatytułowany
„Wieprzówka Rzeką Roku 2013?”. Autor Jan Zieliński pisze w nim
m.in.:
„Kilkanaście dni temu zgłoszono
obecność bobrów europejskich nad jej brzegami. Dowodem na ich
obecność są charakterystycznie obgryzione pędy wierzby.
Uszkodzenia wskazują na młode osobniki, które wędrują szukając
miejsca na budowę tamy i na założenie żeremi. Prawdopodobnie tu
nie nie znajdą odpowiedniego terenu, ale rzeka jest ich miejscem
wędrówki, a osiedlą się na którymś z jej dopływów.”
Bóbr jako maskotka Gminy Andrychów to
pomysł poprzednich władz. Sympatyczny pluszak nie miał jednak
szczęścia, bo „urodził się” tuż przed kampanią wyborczą. I
od razu stał się „sprawą polityczną”. W styczniu 2010 roku,
na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi portal mamnewsa.pl
zapowiedział powstanie tego gadżetu w materiale zatytułowanym
„Andrychów będzie miał swojego bobra”
(http://mamnewsa.pl/newsy,711-andrychow-andrychow-bedzie-mial-swojego-bobra
). „Życzliwi” komentatorzy zareagowali natychmiast:
„lukas: z całym szacunkiem dla bobra
i bobera ale jak można promować i coś czego u nas nie wiedziano od
kilkunastu lat? rozumiem że promowany ma być Andrychów, ale skoro
główny bohater u nas nie mieszka?”
„jeff: Może przed wiekami żyły tu
bobry, ale obecnie nie mają żadnych szans.”
„and1: o bosze, czegoś innego nie
dał się wymyślec. Już lepsza jest.,, żaba. A co na ten temat
dyżurny ekolog Andrychowa? Są te bobry czy nie ma?”
Uczciwie musimy przyznać, że obrońcą
maskotki bobra był w tamtym czasie niejaki bober88.
Miesiąc
później, w lutym 2010 roku na portalu mamnewsa.pl można było
przeczytać:
„Bobrów nie ma, bajka już jest.
Zapowiadana przez urzędników bajka promocyjna o bobrach z
Andrychowa doczekała się właśnie swojego debiutu. Dzieci powinny
być zachwycone. Jak mówią znawcy tematu - bobra w gminie Andrychów
już raczej nie można spotkać, ale zdaniem urzędników to właśnie
bóbr może stanowić doskonałą wizytówkę gminy. Dlatego Wydział
Promocji zlecił opracowanie bajki pt. „Bobry z Andrychowa", a
także produkcję maskotek - bobrów oczywiście.”
Portal powrócił do tematu w kwietniu,
gdy już w lokalnej polityce robiło się gorąco. Pod tekstem „Bobry
ruszyły z promocją”
(http://www.mamnewsa.pl/newsy,988-bobry-ruszyly-z-promocja
) pojawiły się m.in. takie komentarze:
„asquit: a słyszeliście, że bobry,
te szkodniki obrzydliwe przyczyniły się w wielu miejscach kraju do
powodzi bowiem pożarły wały przeciwpowodziowe. Kogo ten Andrychów
promuje ;)
drzewa: wymyślić bobra w Andrychowie
to tak jak kozicę w Suwałkach.”
Może dzisiaj na Podlasiu słychać
donośne: meeeeeee! i beeeeee! grasujących tam kozic?:) Nie wiemy. Ale
skoro o obecności bobrów w naszej gminie pisze najlepszy w tej
dziedzinie specjalista Jan Zieliński (który nota bene startował w wyborach z komitetu T. Żaka), to na pewno gryzonie te na
naszej ziemi występują. Po wyborach można to już przyznać:) Bobry występują też w bajce, którą parę
lat temu zdążył wydać Urząd Miejski w Andrychowie.
Dzisiaj można
ją znaleźć pod tym adresem:
W wielu andrychowskich domach dzieci zasypiają jeszcze z pluszową
maskotką bobra na poduszce. Niestety jest to obecnie rzadki rarytas,
bo ekipie Tomasza Żaka najwyraźniej zwierzak ten nie przypadł do
gustu. Zamiast niego mocno promowano niedawno niejakiego
andrychowskiego drelicharza. Tej rzeźbionej postaci nie polecamy
raczej jako dziecięcej przytulanki. Mogłoby się to skończyć w
najlepszym razie ubitym zębem i sińcem pod okiem.
O drelicharzu – andrychowskim
dziadzie pisaliśmy już kilkakrotnie i nie miejsce tu dla niego. Przypomnijmy jeszcze tylko jeden komentarz internetowy sprzed trzech
lat z dyskusji o bobrze:
„krl13: (…) a wracając do tematu, bóbr i Andrychów? eee, ja bym wolał maskotę -złomiarza, ale lokalnego "sępa". na pewno takich spotykam częściej na mieście niż bobry. i nie trzeba bajek o nich układać, bo są tacy realni:))”
Potem były wybory, nowy burmistrz i
żelazny drelicharz. My tam osobiście wolimy spotykać nad piękną
Wieprzówką sympatyczne bobry. Czego wszystkim życzymy!