- Mieszkańcom naszej gminy mogę
doradzić, jak przetrwać zimę –
mówi Teresa Swakoń z Andrychowa. - Wychodząc z domu
należy założyć specjalistyczne obuwie wysokogórskie, ewentualnie
raki. Koniecznie trzeba zabrać ze sobą apteczkę wyposażoną w
sprzęt ratunkowy, najlepiej w składane, podręczne nosze. Przyda
się też saperka, którą w razie potrzeby sami się odkopiemy ze
śniegu. W razie odniesienia jakiegokolwiek urazu natychmiast należy
zaalarmować Straż Miejską, Policję, Straż Pożarną i Pogotowie
Ratunkowe. Przecież nie każdy jest lekarzem. Jak samemu stwierdzić,
czy stało się coś poważnego, czy też za chwilę okaże się, że
nic nam nie dolega?
Wprawdzie na tegoroczne śniegi jeszcze
trochę poczekamy, ale naukę nigdy nie jest za wcześnie, ani za
późno. Niech nas też nie dziwi wisielczy humor Pani Teresy. Od
dziewięciu miesięcy andrychowianka nie może się doprosić
należnego jej odszkodowania z tytułu wypadku. Jest odsyłana od
Annasza do Kajfasza, a wszyscy niczym Piłat umywają ręce. Ale
zacznijmy od początku.
26 stycznia tego roku, w sobotnie
przedpołudnie Pani Teresa poślizgnęła się na lodzie tuż pod
andrychowskim magistratem i uszkodziła sobie kolano. Świadkiem tego
wypadku była mieszkanka Olszyn, która w pisemnym oświadczeniu,
potwierdziła, że pomogła poszkodowanej, która sama nie mogła
chodzić. Pani Teresa na początku zbagatelizowała sprawę, licząc,
że ból szybko minie. Niestety, uraz okazał się poważny. W
poniedziałek kolano nadal mocno bolało i potrzebna była pomoc
chirurga. Pani Teresa zadzwoniła wówczas do ratusza i od urzędnika
dowiedziała się, że „organem odpowiedzialnym za utrzymanie
zimowe tej drogi z przejściem dla pieszych jest Urząd Miasta i
Gminy, gdyż jest jej właścicielem”. Polecono jej też zgłosić
się do magistratu po zakończeniu leczenia.
Terapia trwała niemal miesiąc. Pani
Teresa dysponuje pełną dokumentacją wraz z Kartą Choroby,
wszystkimi receptami i paragonami z aptek.
Na początku marca UM zwrócił się do
firmy odśnieżającej gminę o wypłatę odszkodowania za wypadek.
Po miesiącu spółka Pawbol poinformowała o negatywnym rozpatrzeniu
wniosku. Zdaniem Katarzyny Łuczak – Kudzia, przedstawiciela Lidera
Konsorcjum Pawbol sp. z o. o., Pani Teresa powinna zgłosić wypadek
w dniu zdarzenia. Ponadto firma odśnieżyła i posypała jezdnię
przed ratuszem trzy godziny przed feralnym zdarzeniem, co oznacza
wywiązanie się z obowiązków.
W rezultacie Pani Teresa zwróciła się
pisemnie do burmistrza Andrychowa o poważne potraktowanie jej
sprawy. UM zareagował po kolejnych trzech tygodniach (połowa
maja!). W piśmie do Pawbolu czytamy m.in.:
„(...) Urząd Miejski wnosi o
przekazanie sprawy Pani Teresy Swakoń dotyczącej wypadku w dniu
26.01.2013r. do Państwa Ubezpieczyciela – InterRisk Towarzystwo
Ubezpieczeń S.A.”.
W uzasadnieniu napisano, że zgodnie z
umową to Wykonawca ponosi pełną odpowiedzialność za prawidłowe
wykonanie usługi zimowego utrzymania oraz zobowiązuje się pokryć
wszystkie szkody osób trzecich wynikłe z niewykonania lub
niewłaściwego wykonania powierzonych mu czynności. Ciekawe jest
kolejne stwierdzenie: „ Jest również efektem uzgodnień, które
zapadły na spotkaniu Burmistrza Andrychowa z Prezesem Firmy w wyniku
napływających licznych interwencji dotyczących procedury
załatwiania wniosków o odszkodowanie za wypadki w okresie zimowym.”
W czerwcu i w lipcu Pani Teresa
korespondowała z ubezpieczycielem Pawbolu czyli InterRisk, któremu
musiała dostarczyć całą dokumentację wraz z zeznaniami.
Poszkodowana zwróciła się kolejny raz do burmistrza Tomasza Żaka:
„W związku z toczącym się
postępowaniem odszkodowawczym z informacji telefonicznej jaką
otrzymałam od pracownika firmy ubezpieczeniowej InterRisk polisa
firmy „Pawbol sp. z o.o. Nr E-I/P002798, nie uwzględnia
ubezpieczenia w zakresie odśnieżania i odpowiedzialności cywilnej
a co za tym idzie brak możliwości wypłaty mojego odszkodowania z
tej polisy.”
Tak się też stało. Parę dni później
InterRisk odmówił Pani Teresie wypłaty jakichkolwiek świadczeń.
W efekcie burmistrz Żak wystosował pismo do Jerzego Wojewodzica,
prezesa Zakładu Gospodarki Komunalnej, w którym czytamy:
„W wyniku podjętych w dniu
22.07.2013r. nowych ustaleń i możliwości skorzystania z polisy
Waszego Zakładu, jako jednego z Partnerów Konsorcjum Firmy
odśnieżającej na terenie miasta w okresie zimowym, proszę o
podjęcie czynności związanych z wypłatą odszkodowania.”
Prezes ZGK odpowiedział burmistrzowi 9
sierpnia (od wypadku minęło ponad pół roku!). Jerzy Wojewodzic
napisał, „że zgodnie z zawartą w dniu 01.08.2011r. umową
konsorcjum, we wszystkich sprawach związanych z realizacją umowy na
zimowe utrzymanie dróg gminnych, chodników i parkingów w sezonie
2011 – 2014 partnerów Konsorcjum reprezentuje firma Pawbol sp z
o.o. Partnerzy konsorcjum nie rozpatrują zatem indywidualnie żadnych
roszczeń, wniosków itp. (…) Informuję również, że strona
niezadowolona z naszych ustaleń może dochodzić swych roszczeń na
drodze postępowania sądowego, zgodnie z Kodeksem Cywilnym.”
Pani Teresa liczyła tylko na
rekompensatę wydatków poniesionych na leczenie i rekonwalescencję.
Upomniała się o zaledwie 1,5 tysiąca złotych. Po kilku miesiącach
użerania się z różnymi instytucjami polecono jej zwrócić się
do sądu!
Tak właśnie traktowany jest w naszej
gminie zwykły obywatel. Niech sobie idzie do sądu. A sąd to nie
kosztuje? A poza tym, z kim ma się w końcu sądzić? Z burmistrzem?
Z Urzędem Miejskim? Z Pawbolem? Z ZGK? A może z InterRisk?
A przecież nie chodzi o nic wielkiego.
Zimowe wypadki zdarzały się zawsze. W poprzednich kadencjach
wszystkie formalności poszkodowani załatwiali w Urzędzie Miejskim
niemal od ręki. UM był ubezpieczony na taką okoliczność i
korzystał po prostu z polisy. Jak widać, teraz się tak nie da.
Nie wiemy, czy inni poszkodowani w
poprzednim sezonie zimowym przeszli przez podobną urzędniczą
katorgę. Może mieli mniej siły i determinacji w dochodzeniu swoich
racji niż Pani Teresa? Jeśli wśród naszych Czytelników lub ich
znajomych są takie osoby, prosimy o kontakt przez adres mailowy
radnykrzysztofkubien@wp.pl
.