Przyzwyczaiłem
się już przez ostatnie trzy lata do tego, że obecnie panujący w
magistracie burmistrz i przewodniczący Rady Miejskiej niespecjalnie
mnie lubią. Może po tegorocznej wymianie życzeń świątecznych to
się zmieni?;) Przywykłem też do kłamstw i złośliwości
rozpowszechnianych na mój temat w okolicach magistratu. Takie są w
Andrychowie koszty i konsekwencje bycia w opozycji do władzy. Miłe
to nie jest, ale nie jestem chorągiewką, która ustawia się, jak
wiatr zawieje. Sam też nie unikam krytykowania rządzących, ale
nie uciekam się nigdy do nieczystych zagrywek i podpisuję się pod
własnymi sądami.
Ostatni
wywiad Tomasza Żaka dla Twojego Radia Andrychów sprowokował mnie
do kilku słów komentarza. Burmistrz dokonał w nim swoistej
autolustracji swojej kadencji (nie mylić z obiecywaną wielokrotnie
przez T. Żaka autolustracją w związku z publikacją materiałów
Instytutu Pamięci Narodowej IPN, która dotąd nie doszła do
skutku). Słuchacze radia dowiedzieli się, że główną motywacją
do startu w wyborach samorządowych była dla Tomasza Żaka „chęć
zmiany swojego życia”. To na pewno mu się udało. Szkoda tylko,
że kosztem tej gminy.
Rozbawiły
mnie natomiast narzekania burmistrza na radnych, którzy nie chcą
pielgrzymować do niego, do urzędu. Zapytam więc burmistrza Żaka:
ile spraw poruszanych oficjalnie przez radnych opozycji zostało
załatwionych w tej kadencji? Jaki jest styl i treść odpowiedzi
udzielanych nam na zapytania? Dlaczego mamy z problemami istotnymi
dla życia mieszkańców naszej gminy chować się za zamkniętymi
drzwiami Pana gabinetu? Nie rozumiem stylu rządzenia obecnej ekipy
polegającego na otaczaniu spraw publicznych aurą tajemnicy. Po
trzech latach kadencji T. Żaka nadal nie mogę się z tym pogodzić.
Osobną
kwestią jest sposób rozwiązywania problemów przez obecną władzę.
Koronny przykład to łącznik Włókniarzy – Starowiejska.
Zrezygnowano z 3,5 miliona złotych dofinansowania zewnętrznego, a
po trzech latach zwalono jeden barak w ramach realizacji tej
inwestycji! To są kpiny z mieszkańców, z radnych i w ogóle
samorządności! Jednocześnie burmistrz z uśmiechem na twarzy
wciska mieszkańcom gminy, że zrównanie z ziemią jednej budy, to
przecież wypełnienie postulatu opozycji!
W
podobnym tonie i „na tych samych falach” wypowiada się Roman
Babski w ostatnim wywiadzie dla „Nowin”. Zacytujmy słowa
przewodniczącego Rady Miejskiej:
„Mój
sprzeciw budzą zwłaszcza agresywne wystąpienia, często ocierające
się o demagogię i manipulacje, podszyte megalomanią popisy
krasomówcze, napastliwy ton krytykanckich wypowiedzi.”
Moim
zdaniem, przewodniczący najwyraźniej złożył samokrytykę. Nie
wiem, na ile świadomie? W każdym razie, lepsze to niż groźby pod
moim adresem, które padły z jego ust podczas jednej z sesji: „kto sieje wiatr, panie radny Kubień, ten zbiera burzę”. Właśnie
rozpoczyna się rok wyborczy. Czy mam się już bać? Tak łatwo nie
da się mnie przestraszyć. Zapewniam.
Przewodniczący
Rady Miejskiej ma organizować pracę tego gremium i pomagać radnym
w pełnieniu mandatu. Za to bierze dodatek do diety. Tymczasem ja
tego wsparcia przez trzy lata nie odczułem ani razu. Zamiast tego,
według mnie, przewodniczący Babski usiłuje dyskredytować
wszystkich, którzy ośmielą się mieć inne zdanie niż burmistrz
Żak i jego świta.
Śmieszą
mnie wywody obecnego burmistrza, który w zawoalowany niby sposób
wypowiada się na temat niektórych radnych. Z zażenowaniem słucham
dywagacji Tomasza Żaka na temat samorządności. Irytuje mnie jego
styl sprawowania władzy. Wkurza cynizm i sztuczny uśmiech mający
stwarzać wrażenie „równego gościa”. Dziwi mnie i smuci, że
parasol ochronny trzyma nad tym grupa radnych z Romanem Babskim na
czele. Mam nadzieję, że cała ta maskarada i „chocholi taniec”
już niedługo się skończą. Gmina nasza zasługuje na władzę,
która nie będzie eksperymentowała ze zmianą swojego życia, ale
całkowicie poświęci się dla dobra naszej Małej Ojczyzny. Czy to
naprawdę tak wiele?