10 grudnia 2013

Podpatrzone w Gazecie Krakowskiej. Zdaniem burmistrza Żaka zakup działek od Andorii Mot to nie decyzja polityczna ani „przyjacielska”


Kilka dni temu pisaliśmy szeroko o tym, jak wyglądały okoliczności, w których andrychowscy radni zdecydowali o wydaniu kilku milionów z publicznej kasy na grunty przy Białej Drodze:
Wczoraj, w poniedziałek 9 grudnia o sprawie tej napisał Robert Szkutnik w Gazecie Krakowskiej w materiale zatytułowanym „Andrychów. Gmina kupuje grunt od Andorii”. Dla tych, którzy przegapili tę publikację przytaczamy jej tekst za wersją internetową.

"Radni miasta i gminy Andrychów przyjęli uchwałę, w której deklarują chęć odkupienia przez gminę od Andorii -Mot za 8,75 mln zł 14 ha gruntów przy ulicy Przemysłowej. Tereny mają zostać przeznaczone na strefę ekonomiczną, a więc w perspektywie mogą tam powstawać nowe zakłady i miejsca pracy. Jednak decyzja budzi kontrowersje, bo osiem lat temu fabryka kupiła w tym miejscu od Agencji Rynku Rolnego 13 ha gruntu za 2 mln zł.
- Władze miasta mówią "ratujmy zakład, bo ludzie pójdą na bruk". Zgoda, ale mam spore wątpliwości co do tej ceny - mówi radny Zbigniew Małecki z PiS. Dodaje, że przecież Andoria jest firmą prywatną, należąca do grupy kapitałowej Gwarant. - A jeśli to taki świetny interes, to dlaczego nie sprzedaje się gruntu na wolnym rynku? - pyta radny.
Odpowiedź jest prosta. Choć Andoria-Mot wyceniła grunt aż na 13 mln zł, to jednak nabywców nie ma, bo ziemia ma obciążoną hipotekę.

Radni podejmując uchwałę zastrzegli, że najpierw firma musi uregulować wszelkie zaszłości z gruntem, bo w przeciwnym razie gmina z interesu zrezygnuje.

- Ale czy na pewno? - pytają radni opozycji, przekonując, że burmistrz Tomasz Żak do kupna prze od ubiegłego roku.
- Zastanawia fakt, że do tego interesu namawiali go na sesji Tadeusz Woźniak, były burmistrz, który teraz pracuje w Andorii, oraz prezes firmy Henryk Maciejczyk, który kandydował z Żakiem do rady powiatu z jednej listy Wspólny Dom - mówi Krzysztof Kubień.

Sceptycy wskazują też, że od wynegocjowanej przez samorząd kwoty od razu można odliczyć 3,2 mln zł. To kwota zaległości podatkowych Andorii-Mot względem gminy, więc w sumie Andrychów zyska niewiele ponad 5 mln zł, bo reszta pieniędzy i tak się gminie należy. Dodają również, że tylko część z kupowanych terenów nadaje się do przemysłowego zagospodarowania, bo to tereny o znacznym nachyleniu. Ponadto na ich zagospodarowanie trzeba dać kolejne pieniądze, a gmina ledwo wiąże koniec z końcem.

WSW Andoria w latach świetności zatrudniała cztery i pół tysiąca ludzi. Dziś pracują w Andorii-Mot (spółce córce) 524 osoby. Firma wypłaca im pensje w ratach. Po całym WSW Andoria zadłużenie wobec gminy wynosi 26 mln zł.

Mimo to burmistrz przekonuje: - Jeżeli Andria-Mot doprowadzi do tego, że te grunty będą nieobciążone, to my je kupimy. Zakład nie zostanie zlikwidowany, pracownicy będą mieli zapłacony ZUS, a miasto odzyska w ten sposób zaległe podatki - mówi Tomasz Żak. Dodając, że nie jest to decyzja ani polityczna, ani "przyjacielska"."


My o sprawie pisaliśmy tutaj:

LinkWithin