Niewiele jest rzeczy, które mogą nas zaskoczyć w gminie rządzonej przez tandem Tomasz Żak + Agnieszka Perończyk – Adamek z domu Paciorek + Tomasz Partyka. Uodporniliśmy się też jak bakterie na antybiotyk na wszelkiego rodzaju obietnice, wizje czy też przyrzeczenia obecnej władzy. Zwykle nic z tych „obiecanek – cacanek” nie wychodzi. Co zresztą, paradoksalnie, wychodzi naszej gminie na dobre. Taki styl sprawowania władzy może i efektywny nie jest, ale za to przynosi mniej szkód. Jest jednak rzecz, która powaliła mnie jak Powietkin Wawrzyka. To zapowiedź budowy Beskidzkiego Centrum Kultury na terenie Gminy Andrychów za skromne 40 milionów złotych.
Ostateczne decyzje jeszcze w Krakowie nie zapadły. Jeśli jednak byłyby pozytywne, to z tych 40 milionów większość pochodziłaby z Unii Europejskiej. Andrychów miałby wysupłać „zaledwie” 6 milionów zł. Tyle tylko, że ewentualna dotacja byłaby refundacją. Co to znaczy? Andrychów musiałby najpierw zrealizować za własne (pożyczone?) pieniądze całą inwestycję i czekać potem na obiecaną kasę.
Pozwolą Państwo, że zadam kilka prostych pytań burmistrzowi i jego ludziom (to podobno nasi najwierniejsi Czytelnicy:)):
Kto i kiedy uzgadniał ten absurdalny projekt z Radą Miejską? Czy na terenie naszej gminy nie ma innych pilniejszych i większych potrzeb? Skąd burmistrz Żak weźmie te kilka milionów złotych na współfinansowanie tej inwestycji? Kto będzie utrzymywał ten obiekt po jego ewentualnym powstaniu? Co stanie się z istniejącymi placówkami kulturalnymi, w tym wiejskimi domami kultury? Czy ktoś w ogóle skalkulował stosunek kosztów tego przedsięwzięcia do korzyści?
To tylko podstawowe, pierwsze z brzegu wątpliwości. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy, że takie centrum powstanie w Andrychowie. Pomijając olbrzymie nakłady finansowe, sama „papierologia” potrzebna do uruchomienia takiej inwestycji pochłonie lata pracy. Wygląda na to, że pomysłodawcy tego kuriozum (burmistrz Żak? wiceburmistrz Perończyk – Adamek z domu Paciorek?) wpadli w pułapkę. Zaproponowali projekt, którego nikt nie chciał i jak na złość przyznano go Andrychowowi. Dlatego też najpewniej cała afera skończy się tylko na planach, wizjach i obietnicach. Tak jak większość propozycji Tomasza Żaka.
Jaki będzie koniec groteskowej historii z Beskidzkim Centrum Kultury? Najpewniej taki, że całą winą za niezrealizowanie tego bizantyjskiego pomysłu burmistrz obarczy opozycję, czyli nas. Zaraz okaże się, że nasze cichutkie wołanie o odrobinkę rozsądku i jeden maleńki wpisik na blogu rozłożył na łopatki ogromny projekt, który miał być sztandarową inwestycją tej władzy. Chcielibyśmy się mylić, ale doświadczenie nakazuje spodziewać się podobnej reakcji.
Panie burmistrzu. Myślę, że już czas na ochłonięcie z wyborczego sukcesu. Szkoda, że na poważną robotę jest już za późno.