DARMOWE BILETY NA "CRISTIADĘ"
Chcemy
podzielić się z Państwem kilkoma uwagami dotyczącymi relacji z
sesji Rady Miejskiej zamieszczanymi w Nowinach Andrychowskich. To
ważny temat, bo mieszkańcy właśnie z tych sprawozdań
dziennikarskich czerpią obraz samorządności lokalnej. Niestety,
obraz ten, jest naszym zdaniem, wypaczony. Paradoksalnie dzieje się
tak w sytuacji, gdy wydawcą Nowin jest właśnie Rada
Miejska w Andrychowie. Jako radny czytam ten miesięcznik regularnie
i z obowiązku. Czytam, czytam i często nadziwić się nie mogę.
Pisaliśmy już o nonszalancji
dziennikarskiej, która przejawia się w zdawkowym omawianiu ważnych
tematów sesyjnych albo w całkowitym ich pomijaniu i odsyłaniu
odbiorcy do relacji internetowych. Teraz słów kilka o sposobie
przedstawiania ważnej części posiedzenia lokalnego samorządu,
którymi są niewątpliwie „Interpelacje i zapytania radnych”.
Już od kilku miesięcy obserwuję, jak Pan Redaktor próbuje swoimi
dziennikarskimi sztuczkami wywołać wrażenie, że radni nie
wiedzą, o co pytają. Ten sprytny zabieg stosowany jest zwykle w
stosunku do radnych z opozycji a ostatnio również do tych, którzy
podejmują się jakiekolwiek krytyki poczynań burmistrza Żaka i
jego ekipy.
Przykładem może być niedawne przedstawienie radnego
Jerzego Mrawczyńskiego jako przeciwnika budowy wodociągu w
Targanicach a konkretnie w tzw. Wielkiej Puszczy. Pominięto zupełnie
fakt, że J. Mrawczyński sugerował, aby zamiast „bawić” się w
długotrwały proces budowy wodociągu zaproponować mieszkańcom
alternatywę w postaci wykopania studni głębinowych. Propozycja ta
z definicji jest o wiele tańsza i możliwa do realizacji w bardzo
szybkim czasie. Koszt samego projektu proponowanej przez władze
inwestycji to kilkaset tysięcy złotych. Cena jednego odwiertu
wynosi od ok. 6 tysięcy do 15 tysięcy złotych, co pomnożone przez
kilkadziesiąt studni i tak będzie o niebo niższą kwotą niż sam
projekt (a gdzie realizacja?) wodociągu. O tym jednak Czytelnicy
Nowin Andrychowskich nie dowiedzieli się wcale. Pozostał obraz
radnego, który głosuje przeciw inwestycjom we własnym sołectwie.
Czy ten obraz jest prawdziwy? Pozostawiamy Państwu do oceny.
Inną bulwersującą sprawą, w której
opinia społeczna jest wprowadzana w błąd, jest próba zrzucenia
odpowiedzialności za liczebność uczniów w klasach na dyrektorów
szkół. Zacytujmy Nowiny:
„Poza tym radny Kubień pytał o to,
kto decyduje o ilości uczniów w klasach? Dyrektor Gminnego Zarządu
Oświaty Andrzej Szafrański odparł, że decyzje takie podejmuje
dyrektor szkoły.”
Jakie wrażenie odnosi odbiorca? Ano
takie, że radny Kubień, nauczyciel zresztą, nie ma pojęcia o
specyfice pracy w szkole. Pan redaktor Nycz zupełnie pominął
dyskusję, która wywiązała się po tym pytaniu. Taka dyskusja być
musiała, bo prawda jest taka, że ostateczna decyzja o liczebności
uczniów w klasach zapada w gabinecie Burmistrza Andrychowa. To
Tomasz Żak zatwierdza i podpisuje arkusz organizacyjny każdej
szkoły i to Tomasz Żak odpowiada za wygląd i kondycję oświaty
gminnej. Tego Czytelnicy Nowin nie dowiedzą się z relacji
dziennikarskiej.
I jeszcze przykład z innej beczki.
Zacytujmy ponownie Nowiny:
„Na koniec Krzysztof Kubień zapytał,
czy w Centrum Kultury i Wypoczynku jest stanowisko wicedyrektora.
Burmistrz odparł, że takiego stanowiska nie ma.”
A jakże. Pewnie, że nie ma, bo
miesiąc wcześniej radni nie dopuścili do takich zmian w CKiW.
Sprawozdawca sesyjny nie napisał jednak o tym, że pani Aneta
Wądrzyk z Brzeszcz zatrudniona niedawno w tej instytucji
(andrychowian się zwalnia, a przyjmuje się osoby z innych gmin) w
kontaktach oficjalnych z wieloma ludźmi takim tytułem
wicedyrektorskim się posługuje. I taki był sens mojego pytania,
sprowokowanego właśnie przez osoby, które ta Pani wprowadziła
najwyraźniej w błąd. O tym Czytelnicy Nowin też się nie
dowiedzieli.
Myślę, że widzą Państwo mechanizm,
za pomocą którego robi się Czytelnikom „wodę z mózgu”. To
tak, jakby komentator procesu sądowego złodzieja napisał, że „na
sali rozmawiano o siódmym przykazaniu”.
Dziwi nas, że redakcja Nowin traktuje
andrychowian jak dzieci. I to te nierozgarnięte specjalnie. I dziwi
mnie, że w Nowinach nie widzą najwyraźniej związku pomiędzy
swoją radosną twórczością a spadkiem sprzedaży gazet. No cóż,
chyba nie z nami te numery... Panie Redaktorze Nycz.