Andrychów ma świetnie opłacanego burmistrza, hojnie wynagradzanych zastępców burmistrza oraz dyrektorów i wysokich urzędników w magistracie z dobrymi pensjami. Brakuje mu tylko gospodarza! Ostatni weekend pokazał to w sposób niezwykle obrazowy. Przez dwa dni (całą sobotę i całą niedzielę!) przy wjeździe do miasta od strony Kęt leżały rozwalone kosze na śmieci wraz z walającą się po jezdni i chodnikach zawartością. W tym samym czasie w stawie brzuchami do góry pływały ryby strasząc przechodniów a w szczególności dzieci. W samym centrum miasta, na Placu Mickiewicza przez parę dni parkowały natomiast puste wózki dziecięce. Widoki niczym z taniego horroru. Zero reakcji jakichkolwiek miejskich służb podległych burmistrzowi przez cały weekend! Oto Andrychów w trzecim roku rządów Tomasza Żaka!
Zapewne Tomasz Żak i jego dwór najlepiej czują się w klimatyzowanych komnatach drugiego piętra magistratu. Marmury, kominek i „złote klamki” też już nie przeszkadzają. Po co opuszczać bezpieczny przybytek, skoro na zewnątrz tylko kłopoty i robota do zrobienia?
Mieszkańcy jednak po mieście chodzą i widzą, co się dzieje. W sobotę jeden z nich zadzwonił do nas i poinformował o niecodziennym widoku w Parku Miejskim. Widok był niezwykły, bo ryby w stawie zamiast pływać grzbietami do góry, unosiły się brzuchami w stronę słońca. To najprawdopodobniej kolejne ofiary pseudo- oszczędności czynionych przez obecną ekipę rządzącą. Zauważyli pewnie Państwo, że na stawie miejskim nieczynne są fontanny. Specjaliści od hodowli ryb twierdzą, że wodotryski te oprócz wizualnej atrakcji pełniły również niezwykle pożyteczną rolę. Po prostu napowietrzały wodę w stawie dostarczając rybom i innym żyjątkom tlenu. Wystarczyło kilka dni upałów i pojawiła się prawdopodobnie tzw. „przyducha”, która pozbawiła życia kilkudziesięciu mieszkańców zbiornika.
Choć pogoda nas nie rozpieszcza, lato i wakacje zbliżają się wielkimi krokami. Tymczasem fontanna na Placu Mickiewicza nadal nie działa. Ponoć jej ukryte pod powierzchnią ziemi mechanizmy funkcjonowały „na sucho” jeszcze w listopadzie. Mogło się zepsuć? Może i mogło. Czy to kogoś jeszcze oprócz zwykłych mieszkańców obchodzi? Najwyraźniej władzy nie obchodzi, co też się na tym placu dzieje. Oprócz faktu, że pod fontanną parkują samochody (dlaczego nie ma opłat?), to jeszcze w sobotę podziwialiśmy zaparkowane tam czteroślady przeznaczone do wożenia miejscowych niemowlaków. Stały tam centralnie kilka dni. Czy jest to atrakcja dla turystów? Oceńcie Państwo sami.
Jeśli ktoś zapuścił się w okolice centrum Andrychowa około godz 21, odczuł troskę włodarza miasta o finanse gminy. W śródmieściu nie świeciła się ani jedna lampa. Strach było przejść przez park i planty. Ale pewnie, zgodnie ze specyficznym poczuciem humoru burmistrza, miało to robić nastrój. I rzeczywiście nastroje dało się wyczuć. Wśród różnych odgłosów dochodzących z ciemności wyróżniały się słowa zaczynające się na k… i h… Na koniec spacerku po mieście, można się było jeszcze potknąć na butelkach, które wysypały się z koszy na śmieci pod Górnicą.
Ryby, zwłaszcza martwe, głosu nie mają. Także głosu wyborczego. Ale andrychowianie mają. Na szczęście.