Tak jak zapowiadaliśmy pogoda na
sobotę i niedzielę była zamówiona. Życzyliśmy miłej zabawy i
mamy nadzieję, że takowa była. Może trochę przesadziliśmy z
temperaturą:) Zamówienie złożyliśmy jednak dużo wcześniej i ze
zwykłej zapobiegliwości zadysponowaliśmy tak, aby na pewno było
ciepło. Grzeje zresztą do dziś, więc teraz tylko kilka refleksji
„na gorąco”:)
Po pierwsze, mamy ogromny podziw dla
druhów spod znaku św. Floriana. To niezwykle dzielni i wytrzymali
ludzie. Przy okazji organizatorzy zawodów „Firefighter Combat
Challenge” czyli JRG Andrychów i PSP Wadowice po raz kolejny
potwierdzili to, co już od dawna wiemy. Jak się już za coś biorą,
to robią to doskonale. Bez względu na temperaturę! W sobotę
udowodnili, że nie straszny im nawet rekordowy żar znad Afryki.
Takie zawody to okazja do spotkań "po latach". Bardzo ucieszył mnie widok dobrego znajomego z siatkarskich parkietów Janusza Darochy, sędziego głównego turnieju w Andrychowie. |
Równolegle na Placu Mickiewicza
odbywały się zawody „Plaża Open”. Mam wielki szacunek dla tych
młodych ludzi, którzy w tropikalnym upale rozgrywali swoje mecze. Z
własnego doświadczenia wiem, jak ogromny to wysiłek. Aby nie
zostać posądzonym o defetyzm, nie będę krytykował tych zawodów.
Nadal uważam, że sposób organizacji tego typu przedsięwzięć
powinien być zupełnie inny. Największe moje wątpliwości budzi
kwestia finansowania tej imprezy. Chodzi mi o olbrzymią dotację
gminną dla stowarzyszenia z Cieszyna (!) w wysokości 25 tysięcy zł.,
która nie zawierała kosztów zakupu i nawiezienia 360 ton piasku
(cena rynkowa może wynieść ok. 15 tys. zł)!
Jakie były koszty ostateczne turnieju
piłki plażowej, będziemy się starali dowiedzieć. I nie jest to
żadne czepialstwo. Każdy obywatel ma prawo wiedzieć, jak wydawane
są publiczne pieniądze. I każdy sam może ocenić trafność
decyzji podejmowanych w magistracie.
Nie sposób jednak przejść obojętnie
nad jedną kwestią. Jak to się stało, że takie imprezy odbywały
się jednocześnie i w niemal tym samym miejscu? Zaprzepaszczono
ogromną szansę, aby publiczność mogła nagrodzić strażaków
oraz siatkarzy o wiele większym i głośniejszym aplauzem. Na pewno
na frekwencję miała wpływ temperatura otoczenia. Ale przecież
przy podejmowaniu decyzji o organizacji tych imprez działała w
urzędzie klimatyzacja. W gabinecie burmistrza chyba też? Nie
pomogło?
Absolutnym hitem tego weekendu był
jednak, chyba wbrew intencji Tomasza Żaka, tak krytykowany przez
niego i obrzydzany andrychowski basen. Tysiące ludzi na basenie
pokazały, z czego powinniśmy być dumni. Może urzędnicy z
Naczelnej Izby Kontroli skorzystali z walorów kąpieliska? Czy
powstanie jakiś raport i czy potwierdzą się usilne starania
obecnego burmistrza, aby uznać basen za efekt niegospodarności?
Osobiście wątpię.
Trochę szkoda, że jak donoszą media,
służby porządkowe potraktowały kierowców z regulaminową sumiennością. Tym bardziej, że wielu z nich to byli goście z
sąsiednich gmin, a nawet z zagranicy. Myślę, że w takim trudnym
czasie przepisów także należy przestrzegać, ale dodatkowa porcja życzliwości na pewno wszystkim wyszłaby na dobre.
Szczególnie, że obecne władze nie zrobiły nic, aby zwiększyć w
tym rejonie liczbę miejsc parkingowych. Gorzej nawet! Miejsc tych
jest mniej niż trzy lata temu od chwili,gdy Nadleśnictwo przestało
udostępniać plac, na którym powstanie nowa siedziba leśników.
Ciekawe, co powiedzieliby dzisiaj
andrychowianie i sam burmistrz Tomasz Żak, gdyby do teraz na miejscu
obecnego nowoczesnego kąpieliska, sterczały ruiny basenu z lat
siedemdziesiątych ubiegłego wieku?