Od kilku dni funkcjonujemy w nowej
„rzeczywistości śmieciowej”. Mimo wielkiego szumu wokół
zmiany przepisów dotyczących gospodarki odpadami, przeciętny
mieszkaniec gminy nadal nie jest do końca zorientowany, co go czeka
w najbliższym czasie. Okazuje się po raz kolejny, że w tak ważnej
dla obywateli sprawie lokalne władze nie kwapią się informować
opinii publicznej o swoich poczynaniach. Nie tylko zresztą opinia
publiczna jest niedoinformowana. Radni także! Na ostatniej sesji
Rady Miejskiej sprawa ta została niemal zupełnie przemilczana!
Radni z internetu dowiedzieli się, że
przetarg wygrała firma z Krakowa. Niedługo potem ukazała się
informacja, że jednak nasze drogie śmieci wywiezie rodzima firma z
tradycjami czyli ZGK, a raczej jej spółka córka. Do tej pory nie
wiadomo do końca, jaka jest kalkulacja wywozu odpadów. Wysokość
opłat nie została zmieniona po przetargu i wynosi tyle, ile Rada
Miejska uchwaliła w marcu!
Pod koniec ubiegłego roku
dowiedzieliśmy się, że już od kwietnia 2012 roku burmistrz Żak i
powołana przez niego komisja „ekspercka” (z udziałem takich
radnych jak: Roman
Babski, Adam Kowalczyk, Wiesław Łysoń, Roman Prystacki i Krzysztof
Tomiak) „pochylali
się” nad cenami wywozu odpadów w gminie. Szanowne grono
skalkulowało wówczas, że każdy mieszkaniec będzie musiał
zapłacić ponad 10 zł miesięcznie za tę usługę. Burmistrz Żak
przekonywał nas wtedy, że taniej nie
będzie można śmieci wywozić.
Tymczasem podczas grudniowej sesji
radny Marek Wdowik, ni z gruszki ni z pietruszki, zaproponował dwie
stawki: 9 zł. (dorośli) i 6 zł (dzieci), co z ochotą koalicja
rządząca przegłosowała kwestionując wielomiesięczne prace
wspomnianej wcześniej komisji. Kto w tak szybkim czasie wyliczył
nową kalkulację? I czy na pewno wyliczył?
Ta uchwała została jednak
zakwestionowana przez wojewodę jako niezgodna z przepisami. W
efekcie, w marcu tego roku korzystając z możliwości
uchwałodawczych radnych i faktu, że burmistrz wypoczywał na
nartach, Rada Miejska na wniosek klubu radnych PiS-u przegłosowała
niższe stawki preferujące rodziny wielodzietne. I to są właśnie
te stawki, które obecnie obowiązują.
Po powrocie z wojaży Tomasz Żak
opowiadał w mediach, jak to bez sensu rada obniżyła ceny, bo i tak
realne stawki będą znane dopiero po przetargu. I co się okazało?
Gminna spółka ZGK przystępując do przetargu zaproponowała ceny
około dwukrotnie mniejsze od tych, które jako minimalne skalkulował
w pierwszej wersji burmistrz i jego śmieciowa komisja! Prawie dwa
razy mniejsze!
Pytamy więc: kto i dlaczego chciał
nas andrychowian wpuścić w tak zwane „maliny” i zafundować nam
horrendalne opłaty „z sufitu”? Jakie są w końcu te „realne
stawki po przetargu”? Nam się wydaje, że powinny być jeszcze
mniejsze, niż te uchwalone w marcu. Czy w takim razie opłaty
zostaną obniżone i dostosowane do wyniku przetargu? Uprzejmie
prosimy burmistrza i jego ekipę o wyjaśnienie tych kwestii.