15 czerwca 2012

Monitoring czyli rzecz o pustej kasie

Lektura wiadomości na lokalnych stronach dzienników czy też portali internetowych dostarcza mi wiele powodów do przemyśleń i analiz. Właśnie zajrzałem na mamnewsa.pl ( nieustannie pozdrawiamy) i przeczytałem wiadomość pt. „Niewydolny monitoring, a na nowy pieniędzy nie ma”. Nie ma, nie da się i nic nie wiem. Taki transparent powinien wisieć na andrychowskim ratuszu. Pamiętają Państwo mechanika z filmu Barei "Brunet wieczorową porą" mówiącego do klienta: Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem! Tylko, że on nie brał 12 tysięcy zł. pensji z naszych podatków. 
W artykule o monitoringu wypowiada się burmistrz Żak. Tu cytat:

Zdaję sobie sprawę z tego, że ten monitoring, który jest w mieście jest niewydolny. Sprzęt jest już przestarzały, serwery wypadałoby wymienić. Wypadałoby również rozszerzyć punkty w mieście. Przyznał jednocześnie, że w kasie miasta nie ma na ten cel pieniędzy. - Jeśli nie znajdziemy środków w budżecie, to jestem po rozmowach z firmą ubezpieczeniową, która ma fundusze prewencyjne. Być może uda się w tym kierunku załatwić sprawę – mówił Tomasz Żak”.

Skoro nie ma na tak potrzebny w mieście system, który ma zapewniać bezpieczeństwo nas mieszkańców, to na co są pieniądze? Ciągle słyszymy z ust włodarza, że jest kryzys, trzeba oszczędzać, racjonalizować wydatki i takie tam biadolenie. Tylko, że te wszystkie pseudo potrzeby oszczędzania odbywają się kosztem nauczycieli, pracowników kultury, zwykłych ludzi, inwestycji tylko nie tzw. dworu. Jak nie można wymienić monitoringu, który jak każdy sprzęt elektroniczny starzeje się szybciej niż Claudia Schiffer, to może trzeba się zastanowić nad inną wymianą? Tym bardziej że burmistrz w kampanii mówił tak:

„ Należy przede wszystkim zapewnić skuteczne wykorzystanie istniejącego monitoringu. Nie chcę żyć w świecie >Big Brothera<. Trzeba jednak pamiętać, że nic nie zastąpi prewencji i o ile jest to konieczność, również interwencji służb mundurowych” (http://www.andrychow.org/?p=3004 ).

No, z tą interwencją służb to odkrywcze na pewno nie jest, ale przed wyborami pan Żak był bardzo zdeterminowany. Po wyborach zajął się innymi sprawami. Jaki jest tego skutek, mieszkańcy widzą sami. To zresztą jest rozbrajająca szczerość najwyższego urzędnika miejskiego. Na nic nie ma pieniędzy. Nie trzeba się starać, zabiegać, tyrać. Nie ma kasy i koniec. A na pasku co miesiąc 12 000 złotych brutto plus dodatki. Żyć nie umierać. Tylko gdyby taką filozofię przyjęły polskie rodziny, to Franciszek Smuda nie uzbierałby podstawowej jedenastki na Euro czy inne mistrzostwa. Poza tym, o czym wielokrotnie mówiłem na komisjach i sesjach Rady Miejskiej, głównym zadaniem gminy nie jest oszczędzanie, lecz zaspokajanie potrzeb mieszkańców.

Przypomniał mi się jeszcze jeden artykuł z mamneewsa.pl, pod rozbrajającym tytułem „Tego wszystkiego nie da się zrobić” (http://www.mamnewsa.pl/newsy,2746-tego-wszystkiego-nie-da-sie-zrobic). Polecam na poprawę humoru:) Tekst z października ubiegłego roku opowiada, jak to burmistrz Żak zapytał mieszkańców gminy, co by chcieli i czym się to skończyło. Boki zrywać! Bo: „Mieszkańcy odpowiedzieli i to jeszcze jak!”

LinkWithin