Nowe rondo na dziurawej Białej Drodze |
Historia budowy odcinka Lokalnej
Obwodnicy Andrychowa od ul. Batorego do Białej Drogi przypomina
kiepską telenowelę, a raczej tasiemca niegodnego nawet porównania
do kultowego serialu „Daleko od szosy” (Leszku, jeśli nas
czytasz, wybacz!). Obecna władza półtora roku temu przyszła na
gotowe. Nawet fundusze zewnętrzne na pokrycie połowy kosztów
czekały tylko na wydanie. Wystarczyło „postawić kropkę nad i”,
czyli wybudować drogę (nie samemu przecież, tylko wybraną firmą),
a potem świętować, chwalić się, radować i punktować w
sondażach. Zamiast tego mamy żenujący spektakl ciągnący się już
drugi rok. Podobno ma się zakończyć 11. czerwca. Oby. Takich
obietnic mamy już po dziurki w nosie.
Zgodnie z planem prace powinny
zakończyć się w listopadzie ubiegłego roku. Nic z tego. Jeszcze w
grudniu na miejscu obwodnicy, przy samym rondzie na ul Batorego stał
dom. Zburzono go dopiero w asyście policji 13 grudnia! Nie wiemy,
kto wybierał datę. Na pewno nie właściciel posesji, który, jak
twierdził, nie mógł się dogadać z gminą w kwestii
odszkodowania. Zainteresowanych szczegółami odsyłamy tradycyjnie
do portalu mamnewsa.pl z
prośbą o uważną lekturę i lekki dystans
(http://www.mamnewsa.pl/newsy,2914-przyspieszenie-na-lokalnej-obwodnicy). Wówczas otwarcie tego odcinka ratusz zapowiadał na wiosnę 2012 roku, potem na 18. maja (też wiosna, tylko późnawa), a na sesji 31. maja dowiedzieliśmy się, że jednak nie w maju, a 11. czerwca (nadal jeszcze wiosna – kalendarzowa).
(http://www.mamnewsa.pl/newsy,2914-przyspieszenie-na-lokalnej-obwodnicy). Wówczas otwarcie tego odcinka ratusz zapowiadał na wiosnę 2012 roku, potem na 18. maja (też wiosna, tylko późnawa), a na sesji 31. maja dowiedzieliśmy się, że jednak nie w maju, a 11. czerwca (nadal jeszcze wiosna – kalendarzowa).
Mirosław Wasztyl z
andrychowskiego magistratu przyznał, że urząd, czyli inwestor nie
odebrał drogi od wykonawcy, bo były zastrzeżenia co do jakości i
estetyki wykonania prac. Z jednej strony, decyzję taką można
pochwalić – nie ma zgody na fuszerkę, mimo presji, bo opóźnienie
i tak już wielkie, jeszcze się powiększa. Tylko że jest jeszcze
ta druga strona medalu. Jak to możliwe, że dopiero teraz pojawiają
się ze strony magistratu takie zastrzeżenia? Przecież nad
prawidłowym przebiegiem prac czuwał inspektor opłacany przez gminę
i to opłacany bardzo dobrze. A jeśli i on zawiedzie, to są jeszcze
pracownicy magistratu. I jest jeszcze zastępca burmistrza od
drogownictwa. I jest jeszcze sam burmistrz, który gospodarskim okiem
powinien nadzorować inwestycję. Wszyscy z dobrymi pensjami. I co?
Wszyscy zawiedli? Nikt przez te kilkanaście miesięcy nie zauważył,
że firma źle chodnik kładzie itd? A pieniądze?
Przecież
opóźnienie zakończenia inwestycji skutkuje odsunięciem w czasie
rozliczenia. To oznacza, że Andrychów z dużym poślizgiem otrzyma
unijną dotację. Do tego czasu wszystkie koszty obciążają nasz
budżet, a trzy miliony są praktycznie zamrożone. Może dlatego
trzeba oszczędzać na dzieciach w szkołach i na kulturze?
PS. Do 11. czerwca odcinek LOA jest
oficjalnie placem budowy. Zdaniem szefa Wydziału Inwestycji i
Drogownictwa UM, kierowcy jeżdżą obwodnicą na własne ryzyko i
odpowiedzialność. Nasuwa się pytanie: czy na placu budowy
obowiązują przepisy ruchu drogowego i czy policja może takowe
egzekwować? I co z ubezpieczeniami OC i AC?