Tak panie Romku, Pan się nie boi. To tylko trochę zmienione słowa
znanej piosenki Kultu o panu Waldku, za którym stały odpowiednie
siły polityczne. Stoją też za naszym przewodniczącym Rady
Miejskiej w Andrychowie, Romanem Babskim. Pan przewodniczący jest
członkiem koalicji rządzącej naszym miastem, składającej się z
różnych ugrupowań. Są tam członkowie Platformy Obywatelskiej 1,
Platformy Obywatelskiej 2, SLD, jest osoba startująca z listy PiS
–u, która pełni funkcję vice-przewodniczącej, jest kościelny z
Targanic o nieznanych poglądach, nie brak również członków
ugrupowania Tomasza Żaka. Ta mocna grupa ma większość w Radzie
Miejskiej i może przegłosować nawet zimę w lecie:-)
Najwyraźniej niektórzy radni zupełnie
przy tym zapomnieli, że władza nadana z woli wyborców nie jest
ofiarowana raz na zawsze. Zachowują się, jakby zatracili świadomość
tego, że po skończonej kadencji trzeba będzie zstąpić z wyżyn i
zwyczajnie spojrzeć ludziom w oczy. Nie wszyscy za dwa lata zwiną
manatki, odpalą drogie fury i pomachają nam na pożegnanie.
Perspektywa ta wcale nie jest tak
odległa, jak się może wydawać. Zwłaszcza przewodniczącemu
Romanowi Babskiemu, który z niezwykłym oddaniem obecnemu
burmistrzowi odbiera opozycji możliwość zabierania głosu podczas
sesji Rady Miejskiej. Bardzo irytującą jest jego maniera
komentowania każdej wypowiedzi radnego opozycyjnego i opatrywanie
ich złośliwościami. O, wtedy Pan Roman ma jamę ustną pełną
mądrości, ripost, frazesów, łacińskich sentencji, ludowych
porzekadeł, złotych myśli i skrzydlatych słów. Wtedy Pan Roman
chętnie i dużo, bardzo dużo mówi. Nie podoba mi się to, ale
jeszcze jestem w stanie to zrozumieć i przeboleć. Z czym innym
jednak nie mogę się pogodzić. Kiedy Pan Roman milczy.
Podczas ostatniej Sesji Rady Miejskiej
moje pytania o los pracowników CKiW, a także o przyszłość całej
andrychowskiej kultury były przez burmistrza Żaka i jego ekipę totalnie ignorowane. Wtedy
Pan Roman Babski milczał. Nie mówił nic. Nie zapytał: dlaczego?
Zapomniał widocznie, że kiedyś był kolegą tych ludzi. Więcej,
był ich przełożonym, w czasach kiedy pełnił funkcję
wicedyrektora CKiW.
Trudno jest mi się pogodzić z faktem,
że w tych trudnych dla pracowników Centrum Kultury chwilach osoba o
takich wpływach nie staje w ich obronie. Nie sprzeciwia się
polityce burmistrza Żaka, której efektem są cięcia i zwolnienia.
Nie protestuje, nie oponuje, nie mówi: dość! Nie mówi nic.
Milczy. A przecież:
Tak panie Romku, Pan się nie boi!
Dwie trzecie Rady za Panem stoi.
Panie Romku, Pan się nie boi!
Pan burmistrz także za Panem stoi.
(Kazik i Kult się za tę parafrazę na
pewno nie obrażą:)
A poza tym, ci ludzie zwalniani teraz z
pracy i odsuwani na margines nie znikną o tak sobie. Za dwa lata też
tu będą. Oni i ich rodziny. Będą chodzić po chodnikach, jeździć
ulicami, robić zakupy w sklepach i modlić się w kościołach. Tak
panie Romku, Pan się nie boi?