Po raz kolejny musimy zaprzeczyć
zarzutom, że pokazujemy tylko negatywne oblicze obecnej
andrychowskiej władzy i wyłącznie fatalne skutki tych rządów. To
nieprawda i czujemy się takimi supozycjami dotknięci. Dotknięci,
ale nie obrażeni:) Piszemy po prostu o tym, co widzimy. Jak mówi
radny Kazimierz Szczepański: tak krawiec kraje, jak mu materii
staje. Dlatego też dzisiaj docenimy i wysoko ocenimy działania
ekipy burmistrza tam, gdzie one są wyraźnie widoczne, a mianowicie
w zakresie socjotechniki. Bez obaw – nie będziemy się wymądrzać
naukowym żargonem. Socjotechnika to „zespół technik służących
osiągnięciu określonych celów poprzez manipulację
społeczeństwem”
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Inżynieria_społeczna_(politologia). Metod takich jest sporo. My zajmiemy się teraz tylko jedną, za to wszystkim znaną i bliską, a nazywaną często: odwracaniem kota ogonem”.
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Inżynieria_społeczna_(politologia). Metod takich jest sporo. My zajmiemy się teraz tylko jedną, za to wszystkim znaną i bliską, a nazywaną często: odwracaniem kota ogonem”.
Odwracanie to zaczęło się już w
kampanii wyborczej, gdy wszelkie sukcesy poprzednich burmistrzów i
radnych przekuwano w porażki i zagrożenia. Gdy strategia ta
odniosła skutek, postanowiono najwyraźniej ją kontynuować.
Najpierw burmistrz Żak zrezygnował z
budowy łącznika Włókniarzy – Starowiejska z dwoma rondami, co
dostał na talerzu od swego poprzednika wraz z pełną dokumentacją,
pozwoleniami i kasą. Na zarzuty, że oddał ok. 3,5 miliona złotych
środków zewnętrznych przyznanych na tę drogę, burmistrz i jego
ludzie odpowiadali: NIE ODDALIŚMY, LECZ NIE WZIĘLIŚMY. Trudno się
na tą sztuczkę nabrać, bo każdy widzi, że ani drogi, ani kasy
nie ma!
Tak jak nie ma normalnej drogi w
miejscu płytostrady pod kościołem na Osiedlu Lenartowicza, która
miała być „ekonomiczniejszą, bo tańszą alternatywą” dla
małej obwodnicy. Są tam za to wypadki, takie jak ten z ubiegłego
piątku, o którym w żadnych mediach Państwo nie przeczytacie.
Teraz może parę przykładów
mniejszego kalibru, za to z ostatnich tygodni. W Hollywood obowiązuje
żelazna reklamowa zasada: nieważne jak mówią, byleby nie
przekręcali nazwiska.
Co dzisiaj promuje Andrychów? Tak jak kiedyś
- Baszta! Dawniej miejsce to słynęło z jazzowego klubu. Teraz, jak
napisała Gazeta Krakowska, fotki drzwi do WC z wulgarnymi napisami
suki i psy (po angielsku) „krążą w internecie przyczyniając
się do wątpliwej promocji miasta”. Właściciel lokalu, czyli
gmina nie komentuje tego skandalu. Przecież ani nazwy klubu, ani
nazwy miasta nikt nie przekręcił!
Kiedy dziennikarze doczepili się, że
zegar na tablicy Urzędu Miejskiego w samym centrum Andrychowa
zatrzymał się na godzinie dwunastej i nikt przez Bóg wie ile czasu
nie pokwapił się, żeby go naprawić, czy też włączyć, również
lamentu nie było. Przecież to najdoskonalszy zegar na świecie! Ten
nasz, urzędowy. Dwa razy na dobę pokazuje czas IDEALNIE Z KOSMICZNĄ
DOKŁADNOŚCIĄ:
Podobnie było z otwarciem kina
domowego w domu kultury. Zadziwiony Krzysztof Zanussi nazwał to
ewenementem na skalę światową. Urzędowe media natychmiast
przerobiły to na dobrą monetę w stylu: JESTEŚMY WYJĄTKOWI CZYLI
WSPANIALI. Tymczasem nikogo rozumnego nie trzeba przekonywać, że
cyfrowe multipleksy wypierają małe kina, które bronią się
modernizacją i specjalistycznym repertuarem. W Andrychowie takie
kino było i nadal jest. To kino Beskid z kilkudziesięcioletnią
tradycją. Teraz mamy dodatkowy lokalik w domu kultury za sporą kasę, który broni się
seansami dla dzieci (http://mamnewsa.pl/newsy,5391-andrychow-nowe-kino-zapelnily-dzieci
).
To, co wyprawia się w Centrum Kultury
i Wypoczynku w Andrychowie to w ogóle ewenement na światową skalę.
Naszych, andrychowskich specjalistów i fachowców zwalnia się albo
odsuwa od zadań, a zatrudnia się przyjezdnych, którzy organizują
imprezy dla pustych krzeseł
(http://nowiny.andrychow.eu/index.php/nowiny/najwaniejsze/2307-hip-hopowa-sobota), albo promują gwarową odmianę polszczyzny w internecie.
Błąd na szczęście został
poprawiony, ale... niezbyt szybko skoro pół miasta zdążyło już
się pośmiać.
Ale przecież, zgodnie z zasadą
odwróconego kota, śmiech to samo zdrowie. Znaczy, jest git, spoko,
luz, burmistrz się uśmiecha, ludzie się śmieją, drogi
dziurawieją, opłaty i podatki szybują, zakłady zwalniają,
bezrobocie rośnie a most wcale, śnieg pada na ulice, mróz skuwa
chodniki, kasy na szkoły brakuje, dzieci Kubę i Śrubę przez lupki
oglądają, jest zabawa, fajnie, Andrychów baluje, niech żyje
władza, tralalala. A jak się komuś nie podoba, to przecież winni
są: kryzys, opozycja i pogoda. A jak już to nie chwyta, to zawsze
można tak:
I tak w tym ogólnym zamęcie, quasi
sukcesach, na zawodach, balach i turniejach mijają kolejne miesiące
tej kadencji. Taka pociecha, że chociaż mijają.