Po długiej przerwie, myślę że za
długiej, wczoraj odbyła się XXVI Sesja Rady Miejskiej w
Andrychowie. Program obrad był napięty, do podjęcia było kilka
istotnych uchwał w tym ta, która zawiera deklarację Gminy
Andrychów dotyczącą współfinansowania rozbudowy szpitala w
Wadowicach. Jednak największe wrażenie zrobiło na radnych, a na
mnie w szczególności, sprawozdanie burmistrza Tomasza Żaka z
bieżących prac. Wystąpienie trwało ponad godzinę, co do tej pory
się nie zdarzało. Powody były co najmniej dwa. Pierwszy, to długi
okres od poprzedniej sesji (3 miesiące!). Drugi, jak myślę, to
doping z mojej strony.
W czerwcu zarzuciłem Tomaszowi Żakowi,
że z moich obliczeń wynika, iż spędza więcej czasu na tzw.
wręczankach, otwarciach czy zamknięciach, niż normalnej
urzędniczej pracy. I cóż się okazało? Burmistrz postanowił
chyba udowodnić mi, że mam rację i przez kilkadziesiąt minut
opowiadał, gdzie wyjeżdżał, kogo witał, jakie konkursy i jakie
zawody otwierał i zamykał, komu i co wręczył, a czemu patronował.
Gdzieś w tym cieście pojawiały się jakieś rodzynki konkretnych
działań, spotkań z biznesmenami i samorządowcami, ale w natłoku
informacji całkiem się w tym zakalcu pogubiły. Podobnie zresztą
jak sam burmistrz, który nawet nie wspomniał o rozpoczęciu budowy
chodnika w Inwałdzie! Radna Rzadek uczynnie mu o tym przypomniała,
ale nadziała się na kontrę, bo, jak stwierdził włodarz, to
inwestycja Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad. Co zresztą jest
prawdą.
Sprawozdanie burmistrza zawierało taką
ilość informacji, że w pewnym momencie zaniepokoiłem się o
zdrowie naszego włodarza. Nie ja jeden, zapewne. Przecież ten
dzielny człowiek utrzymuje tak wielu współpracowników, że każda
jego choroba może być dla nich traumatycznym przeżyciem. Cóż bez
niego pocznie pani Agnieszka Perończyk - Adamek z domu Paciorek, co
się stanie z drugim zastępcą Tomaszem Partyką, co z panią z
Bielska – Białej trzymającą twardą ręką miejskie finanse,
gdzie wyląduje reszta desantu z nowym nabytkiem ze Śląska czyli
kierownikiem Wydziału Turystyki, Sportu i Kultury?
Zastanawiam się, kiedy nasz burmistrz
w czasie tych trzech miesięcy znalazł czas na jedzenie, picie,
spanie, ulubioną lekturę, spotkania z rodziną i przyjaciółmi,
nie mówiąc o załatwianiu innych przyziemnych potrzeb. Mimo
zapracowania Tomasz Żak przygotował się na „niespodziewane” i
„podchwytliwe” pytania radnych. Ale tylko tych z koalicji.
Dlatego też, gdy ni z gruszki ni z pietruszki radny Adam Kowalczyk,
kościelny z Targanic zapytał „podstępnie” o nauczycielskie
urlopy dla poratowania zdrowia, ekipa burmistrza udzieliła mu
wyczerpujących informacji włącznie ze statystykami, porównaniami
i wyliczeniem kosztów do kilku lat wstecz. Tak przypadkiem,
przechodzili z tragarzami:)
Żeby bilans wyszedł na zero, pytania
moje i radnego Małeckiego trafiały gdzieś w próżnię, co jest
już standardem w urzędzie „przyjaznym mieszkańcom”. Do tego
wątku wkrótce powrócę na tym blogu.
Na razie jednak, w trosce o zdrowie
naszego burmistrza radzę mu, aby między spotkaniami, komisjami,
wręczankami, lotami na dużych wysokościach w doborowym
towarzystwie, oglądaniem po raz kolejny dwudziestominutowego Teatru
Cieni, coś zjadł i dobrze się wyspał, aby sam nie został
„cieniem człowieka”.