We wczorajszej Gazecie Krakowskiej
ukazał się ciekawy materiał Moniki Pawłowskiej „Oszczędne
urzędy. Pobożne życzenie?”. Jak słusznie zauważyła autorka:
„Papier wszystko przyjmie, przedwyborcze deklaracje burmistrzów i
wójtów również. W samorządach Małopolski zachodniej nie widać
kryzysu. Urzędnicy mają wyższe wynagrodzenia, pracownicy dostają
nagrody, nie oszczędzają na telefonach komórkowych”. Artykuł
ilustruje zdjęcie uśmiechniętego Tomasza Żaka z podpisem:
„burmistrz Andrychowa otacza się zaufanymi doradcami i
asystentami, pracę których docenia finansowo. Nie rozlicza za
rozmowy, bo jak się dużo pracuje, to są i rachunki”. Z tekstu
dowiadujemy się, że od stycznia do sierpnia tego roku opłaty za
komórki wyniosły ponad 29 tysięcy zł! M. Pawłowska pisze dalej:
„W ciągu ostatnich 12 miesięcy wypłacono na nagrody 240,9
tysięcy złotych.”
Z artykułu wywnioskowaliśmy, że
burmistrz Żak wynalazł rewolucyjny sposób mierzenia wydajności
pracy. Do kąta poszły naukowe wskaźniki, analizy i inne metody
techniczno - badawcze. Na czym polega ta ekonomiczna perełka?
Oparta jest na bardzo prostej zasadzie. Wydajność pracy mierzy się
za pomocą... wysokości rachunku telefonicznego za używanie
służbowych komórek. A takich, według „Gazety Krakowskiej”, w
andrychowskim urzędzie jest 26. Prawda , że proste? Ta genialna w
swojej prostocie metoda powinna zostać zgłoszona przez sztab
Tomasza Żaka do ekonomicznej „Nagrody Nobla” (nie wiemy, czy
wystarczy zadzwonić?). Prawie 30 tys zł za komórki! To prawie trzy
razy więcej niż wydało Starostwo Powiatowe w Wadowicach i cztery
razy więcej niż starostwo oświęcimskie. Dużo większy niż
andrychowski magistrat w Oświęcimiu zapłacił zaledwie 12 tysięcy
złotych za rachunki z 23 telefonów.
Czyżby sztab burmistrza Żaka tak
intensywnie „pracował” za pomocą komórek, że już na normalną
robotę nie starcza sił? A może tak zasuwają, że nie ma czasu
załadować „przysłowiowych” taczek?
Nie wiemy, czy dobrze zrozumieliśmy
intencje burmistrza Żaka. Jeśli pracowitość mierzyć mamy
wysokością rachunków, to najbardziej robotni andrychowianie, mogą
się spodziewać z magistratu coraz wyższych opłat za wodę, ścieki
i śmieci? Takie absurdy, to tylko u nas:)
Pocieszająca jest wieść, że
przynajmniej w ratuszu kryzysu nie widać:) W końcu rozdano tam
prawie ćwierć miliona złotych na nagrody! Tak się bawi, tak się bawi An – dry – chów!
Mówiąc jednak bardziej serio. Według
nas, poziom ignorancji i lekceważenia mieszkańców naszej gminy
przez władze osiągnął już poziom, za jaki operatorzy telefonii
komórkowej rachunku wystawić nie mogą. Cyfry nie zmieściłyby się
na fakturze.