Marcowe Nowiny Andrychowskie są w
sprzedaży już od tygodnia, a my nie napisaliśmy o nich dotąd ani
słowa. Chociaż w miesięcznik zaopatrzyłem się niezwłocznie i
przeczytałem od razu, do skreślenia nawet kilku słów zwyczajnie
zabrakło mi siły i ochoty. To, co się dzieje z Nowinami, jest po
prostu smutne. Gazeta stacza się po równi pochyłej i nie widać
żadnej próby ratowania tego szacownego tytułu. Przeciwnie. Po
dwudziestu trzech latach zmieniono wygląd winiety. To kolejny gwóźdź
do trumny, albo strzał w kolano w wykonaniu redaktora naczelnego z
Kęt. Obecna winieta z infantylną czcionką tylko zniechęci
najwierniejszych czytelników, którzy cenią sobie szacunek dla
tradycji.
Tak naprawdę poziom trzyma jeszcze
tylko rubryka sportowa Grzegorza Sroki. Dzięki niemu za kilka,
kilkanaście i kilkadziesiąt lat będzie można odtworzyć ze
szczegółami historię andrychowskiego sportu. Z pozostałych stron
wieje nudą. Nie zaskoczył mnie nawet felieton Jadzi Janus będący
relacją z tajlandzkiej dżungli. Najwidoczniej to właśnie w marcu
2013 r., w trzecim roku rządów Tomasza Żaka najbardziej interesuje
andrychowian. Czekamy na kolejne frapujące artykuły poruszające
nasze najbardziej palące problemy. Może teraz z... kosmosu?
Jest w marcowych Nowinach jeden
naprawdę interesujący tekst. Myślę o wywiadzie z radnym Adamem
Kubikiem. Ten najbardziej doświadczony lokalny samorządowiec
pochodzący z Rzyk powiedział wiele słów prawdy na półmetku
obecnej kadencji. Prawdy, której od dwóch lat tak bardzo nam
brakuje w urzędowym miesięczniku. Znaczący jest sam tytuł
rozmowy: „Trudno mi z radością podsumować ten okres”. Warto
poznać opinie radnego A. Kubika, który w wyważonym tonie,
konkretnie i rzeczowo ocenia aktualną sytuację gminy.
PS. Jak wyliczyliśmy z danych
przedstawionych przez redakcję, średnia sprzedaż Nowin w ubiegłym
roku spadła poniżej 1850 egzemplarzy. Gdy kilka lat temu radni
powierzyli mi redagowanie Nowin publicznie powiedziałem, że jeśli
sprzedaż uplasuje się poniżej poziomu 2200 sztuk miesięcznie,
zrezygnuję z funkcji redaktora naczelnego i trzeba będzie
przemyśleć sens utrzymywania miesięcznika samorządowego. Nie
muszę dodawać, że do takiej sytuacji nigdy za mojej kadencji i
moich następców nie doszło. Aż do objęcia szefostwa Nowin przez
redaktora z Kęt, mianowanego przez burmistrza Żaka. Obecna redakcja
dawno już spadła z minimalnego pułapu, lecz dziennikarze zamiast
posypać głowy popiołem, podpisali nowe umowy na czas nieokreślony.
Z redakcją stale współpracuje Jan Zieliński, twórca tego
miesięcznika, wieloletni naczelny. Panie Janie! Jaśku! Widzisz to i nie
grzmisz?
Franciszek Penkala