Niektórzy z nas pamiętają słynne z
czasów stanu wojennego hasło rzecznika ówczesnego rządu Jerzego
Urbana: „Rząd wyżywi się sam”. W ten wyrafinowany sposób dał
on Polakom do zrozumienia, gdzie władza ma ich w poważaniu.
Ostatnio, trzydzieści lat po tej wypowiedzi ten sam Jerzy Urban
oznajmił, że dobrze mu się żyje w dzisiejszej Polsce. To by się
nawet zgadzało. Gdy jemu powodzi się lepiej, nasze akcje spadają.
Równowaga w przyrodzie być musi. Choć czasy się zmieniają.
Zarówno w skali całego kraju, jak i w skali naszej Małej Ojczyzny.
Nie zmienia się w zasadzie tylko
jedno. Zawsze na koniec roku władze serwują nam podwyżki. Ten rok
będzie specyficzny. Takiego łupienia mieszkańców jeszcze nie było
i chyba długo nie będzie. Czekają nas podwyżki cen za wywóz
śmieci (dla pocieszenia – z półrocznym poślizgiem, bo wejdą w
życie od lipca), wzrosną taryfy za wodę i ścieki, a także
lokalne podatki.
Nie tak miało być, powie niejeden
andrychowianin. Nie tak! Pod rządami uśmiechniętego burmistrza
gmina miała rozkwitnąć. Kasa z Unii Europejskiej miała spływać
strumieniami i to w tempie ekspresowym. Przedsiębiorcom miało się
tak polepszyć, że tym bogactwem szczodrze mieli się dzielić nawet
ze swoimi pracownikami. Natłok inwestycji miał rozkręcić lokalną
koniunkturę do poziomu, w którym samego premiera powinna zazdrość
zeżreć. Teraz Tomasz Żak tłumaczy mieszkańcom, że „on
przecież niczego przed wyborami nie obiecywał”. Sami słyszeliśmy!
Teraz to już zresztą nie wiadomo, czy
nic nie obiecywał, czy obiecywał NIC. W obu przypadkach miał chłop
rację. I już nas nie dziwi, że wybory wygrał, skoro taki
przewidujący:)
Czy w tej sytuacji mamy prawo narzekać
na brak dobrych wiadomości z gminnego podwórka? A czy burmistrz Żak
i jego ekipa mają prawo wymagać od nas dobrych humorów? Położenie
to przypomina jako żywo stary żydowski dowcip o Icku, który miał
pretensje do Pana Boga, że nie wygrywa na loterii. W końcu Jahwe
nie wytrzymał i osobiście mu odpowiedział: „Icek, ty daj mi
szansę, ty kup los.”
Na pewno spodziewane podwyżki nam nie poprawiają nastrojów. Martwią też inne wieści. Prezes
Zakładu Wodociągów i Kanalizacji, Jan Mrzygłód powiedział kilka
dni temu radnym miejskim, że od dwóch lat dramatycznie spada w
Andrychowie ilość odprowadzanych do oczyszczalni ścieków.
Niestety, nie chodzi o to, że staliśmy się oszczędniejsi i
wrażliwsi na czystość środowiska. Ten spadek dowodzi, że z
przemysłem na terenie gminy jest coraz gorzej.
I nie pomogą tutaj zaklęcia i wymysły
Tomasza Żaka. W Andrychowie za jego kadencji tylko samopoczucie
władz ma się coraz lepiej. Ten prosty acz niezbyt wykwintny,
ściekowy wskaźnik pokazuje całą prawdę o sytuacji gminy pod
rządami obecnej ekipy. Mniej odpadów to mniej pracy. Im mniej
szamba, tym gorzej się nam wiedzie. Czego nam potrzeba?
Znając specyficzne poczucie T. Żaka
(patrz stocznia na Wieprzówce), aż boimy się zapytać o to
burmistrza Andrychowa. Odpowiemy więc sami.
Nie tego, Proszę Pana, nie tego.
Chodziło nam o...
pracę!