Może ktoś powie, że się czepiam... Albo, że jestem
pedant, szczególarz, skrupulant i formalista... Może. Ale każdemu
zdarza się zrobić czasami z igły widły, albo zirytować się z
błahego, na pozór powodu. Tym razem, po prostu nie zdzierżyłem.
Wytrzymałem jeszcze w poniedziałek, gdy internetowe Nowiny
Andrychowskie zapowiedziały spotkanie w Klubie Podróżnika CKiW i
Koła PTTK „Chałupa" z Piotrem BIELAKIEM (nawiasem mówiąc,
zapowiedź ukazała się na kilka godzin, nie dni przed imprezą).
Każdy się ma prawo pomylić, mówiłem sobie. Czeski błąd.
Literówka. Głupstwo. Ale gdy następnego dnia przeczytałem mini
relację z tego spotkania z powtórzonym błędem w nazwisku Piotrka,
to już mną zatrzęsło.
Od razu zaznaczę! Piotr Belak nie ma z
tym felietonem osobiście nic wspólnego. To bardzo skromny, pokojowo
nastawiony do świata i ludzi człowiek i pewnie nawet nie zauważył,
że lokalne medium notorycznie przekręca jego nazwisko. A nawet
jeśli się zorientował, to przeżył to jak dziecko wietrzną ospę,
czyli bezobjawowo.
W czym zatem problem? I czemu się
czepiam? Ano temu, że Piotr Belak to znany i
lubiany od wielu, wielu, wielu lat andrychowianin. Znany dzięki
swoim pasjom, szczególnie fotograficznym. Niemniej popularna w
lokalnym środowisku jest Alicja Belak, czyli żona Piotra i
przesympatyczna pani przedszkolanka oraz artystka, tancerka,
członkini Ludowego Zespołu Andrychów. Nieco młodsze pokolenie
andrychowian świetnie kojarzy syna Piotra i Alicji czyli Kubę Belaka, utalentowanego muzyka,
śpiewającego swego czasu z grupą Regenacja. Zespół związany był
od początku z Klubem pod Basztą, gdzie nagrał materiał na
pierwszą płytę.
O tempora, o mores! Co za czasy! Co za
obyczaje! Klub zlikwidowany i jeszcze nazwisko Belakom przekręcają!
I nikt nie grzmi?! Nikogo nie obchodzi?! Mnie obchodzi. I będę się czepiał.
I będę narzekał i wypominał. Bo źle się dzieje w państwie
duńskim, jeszcze gorzej w Andrychowie, gdzie dziad z tobołkiem robi
za symbol i wzór, a porządnych ludzi się nie
szanuje.
I nie jest żadną okolicznością
łagodzącą, że w redakcji Nowin Andrychowskich, andrychowian jak
na lekarstwo, niczym piłkarzy w polskiej ekstraklasie. Na obcym
terenie tym bardziej trzeba być ostrożnym! Dziwne, że wszystkim
sprowadzonym ze świata i zatrudnionym w naszej gminie figurom nikt
jakoś nazwisk nie przekręca. A tubylcom, to i owszem! To i można!
Nie, nie, nie!
To najtrudniejsze zawsze jest /
Powiedzieć „nie", gdy mówią „tak" / Nie, nie,
nie... / Bądź pozytywnym wojownikiem / Kiedy na ringu zostajesz sam
/ Tak, tak, tak...
Tak śpiewa Muniek Staszczyk z T.Love.
A my za nim, jak trzeba. Bo notoryczne przekręcanie nazwisk to oznaka braku
szacunku. Podobnie jak brak dbałości o pisownię nazw urzędowych (http://dlaandrychowa.blogspot.com/2012/10/mae-nie-cieszy-wcale.html). To są takie drobnostki, bagatelki, fraszki, które zbywamy
machnięciem ręki, a które po jakimś czasie dewastują świadomość
tego, kim jesteśmy i na czym nam zależy. I z czym zostaniemy, gdy
wreszcie „wybijemy się na niepodległość”?:)
Napisałem na początku, że nie
zdzierżyłem powtarzających się pomyłek w nazwisku Piotra Belaka,
które pojawiały się w tekstach Nowin Andrychowskich. To prawda.
Ale może bym i to przełknął, gdy nie dwie rzeczy.
Po
pierwsze, kolejne spotkanie z andrychowskim podróżnikiem i
fotografikiem odbędzie się w Kinie BESKID w poniedziałek 10
grudnia. Zlitujcie się, redaktorzy, i tym razem nic nie przekręćcie!
Tym bardziej, że kino też (niczym Klub pod Basztą)
zlikwidowane zaraz będzie.
Po drugie, znam jeszcze jedną
przedstawicielkę rodu Belaków, córkę Alicji i Piotra - Agatę
Belak, którą miałem przyjemność uczyć. Nie wiem, co teraz
porabia ta młoda dama, ale kilka lat temu zapowiadała się na
wielki dziennikarski talent. Może wybrała inną ścieżkę rozwoju
i kariery, ale humanistyczne umiejętności na pewno zachowała. A
jako celująca uczennica na takie byki, jak mylenie nazwisk znanych
osób, nigdy by sobie nie pozwoliła.
Na koniec, pozdrawiam całą rodzinę
Belaków. Nazwisko zobowiązuje! Wszystkiego dobrego!
Franciszek Penkala