Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej
ani burmistrz Tomasz Żak ze Zgierza, ani skarbnik gminy Pani Jolanta Lach z Bielska – Białej
nie chcieli ujawnić zadłużenia spółki Andoria Mot w stosunku
do urzędu, chociaż kwota ta została przekazana radnym kilka dni
wcześniej na wspólnej komisji rady miejskiej. Zadłużenie firmy
powstało z niepłaconych podatków od nieruchomości. Pomimo
kilkukrotnych zapytań duet Żak – Lach pary z ust nie puścił.
Mimo że zgodnie z prawem, każdy z mieszkańców musi mieć swobodny
dostęp do informacji publicznej, ba, może być uczestnikiem komisji
Rady Miejskiej jak również Sesji RM. Każdy obywatel ma również
prawo do dostępu do protokołów i wszelkich dokumentów. Każdy
może też nagrywać dyktafonem lub kamerą wszystkie posiedzenia. W
urzędzie nie powinno być tajemnic.
W tym przypadku chodzi o to, że Gmina
zainteresowana jest zakupem gruntów od Andorii Mot za, być może,
kilka lub kilkanaście milionów złotych! To są pieniądze
podatników, czyli nasze. Płacimy je w formie różnych podatków i
mamy prawo wiedzieć, jak są wydawane. W każdym razie, tak nam się
dotąd wydawało.
Na październikowej sesji Rady
Miejskiej ze zdumieniem usłyszeliśmy z ust burmistrza Żaka, że
teraz obowiązują nowe porządki. Tomasz Żak stwierdził, że
kiedyś, jak nie było na sesjach kamery, to można było powiedzieć
wszystko. Natomiast obecnie, ponieważ sesje są transmitowane przez
internet, wszystkiego powiedzieć nie można. A bzdury gadać to
można? I robić ludziom papkę z mózgu?
Przy okazji okazało się, jakie były
intencje burmistrza, kiedy fundował nam za prawie 30 tysięcy
złotych rocznie transmisję internetową sesji. Czyżby kamera
cyfrowa pełnić miała rolę cyfrowego cenzora? Tylko czekać, jak
burmistrz ogłosi mieszkańcom: „Guzik wam powiem, bo patrzy na
mnie, jak „oko cyklopa” kamera internetowa obsługiwana przez
firmę „ ZINK”.” A może jest całkiem inaczej i Tomasz Żak
przygotowuje grunt do wycofania się ze swojego pomysłu. Może od
przyszłego roku obecne władze chcą zlikwidować transmisje z sesji? Jeden
niby - powód już jest - przy kamerze podobno nie da się powiedzieć wszystkiego:) Teraz do tego doda się potrzebę
oszczędzania i kamera z obrad radnych zniknie? Zobaczymy.
Na razie, naprawdę, nie ma się z
czego śmiać. Chyba, że kogoś ubawił „żart”, jaki na koniec
sesji zafundował nam obecny włodarz. Na moje z troską zadane
pytanie o losy pracowników jednej z andrychowskich firm
produkujących wały korbowe do okrętów, która podobno zamyka
produkcję, Tomasz Żak odpowiedział, że przecież nie wybuduje
stoczni na Wieprzówce.
To akurat rozumiem, bo nawet zwykłe
rondo, nie mówiąc o słynnym turbinowym to już inwestycja niemal
ponad siły. Ja tam z burmistrzowego „żartu” się nie
zaśmiewałem. Tym bardziej, że ludziom zagrożonym zwolnieniami z
pracy też chyba do śmiechu wcale nie jest. No, ale cóż? Taką
uśmiechniętą władzę wybraliśmy i z uśmiechem musimy ją
przetrzymać. Choć powodów do radości jak na lekarstwo.
Chyba, że ekipa burmistrza będzie
teraz na każdej sesji opowiadać do kamery dowcipy. Poważne
informacje schowa się przed mieszkańcami, żeby się zanadto nie
martwili. W oficjalnych komunikatach będzie miejsce tylko na żarty,
facecje, krotochwile i figle. Wesoła Gmina Andrychów. I tak do
wyborów...