Po tropikalnych upałach nareszcie mamy
trochę oddechu. Zmieniające się szybko ciśnienie wywołuje w nas
jednak pewną nadwrażliwość. Jednej mieszkance Andrychowa tak
dmuchnęło na dworcu PKS-u, że straciła nerwy i nam się wyżaliła.
Co się stało?
Otóż, czekającej na busa kobiecie wiatr sypnął w
twarz piaskiem i zeschłymi liśćmi, zalegającymi w zatoczkach.
Pani poczuła się dotknięta. Dotknięta brakiem dbałości o
porządek gospodarza obiektu. W końcu dworzec opatrzony jest dużym
napisem ANDRYCHÓW i herbem miasta. Bardziej jednak zdziwiło ją niż
zdenerwowało to, skąd o tej porze roku zeschłe liście. Bo piasek
pochodzi zapewne z akcji zimowej. Czyżby liście przezimowały na
dworcu i czekały na nadejście kolejnej jesieni?
Dworzec PKS wymaga co najmniej odświeżenia. Dla wielu gości jest to pierwszy kontakt z naszą gminą. |
Z nadmiaru wolnego czasu postanowiliśmy
zająć się tą zagadkową sprawą. Sporządziliśmy dokumentację
zdjęciową i przeprowadziliśmy dokładne badania dowodów
rzeczowych. Pierwszymi podejrzanymi byli oczywiście obecni włodarze
Andrychowa, którzy (jak się mówi na mieście) nie słyną z
zamiłowania do pilnowania porządku na ulicach. I tu niespodzianka!
To właśnie niepoprawne politycznie liście:) |
Szczegółowe badania laboratoryjne
naszych ekspertów niezbicie wykazały, że liście pochodzą z roku
2010! To oznacza, że spadły jeszcze za kadencji poprzedniego
burmistrza. I podobnie jak mosty na Targaniczance i Wieprzówce, hale
sportowe przy szkołach, wybrukowane chodniki na wsiach i parkingi w
centrum Andrychowa oraz słynne fontanny tudzież basen, obciążają
konto Jana Pietrasa i jego ekipy.
Brud na dworcu pod herbem żółto - czerwonym |
Tak, tak. Przegrali wybory jesienią
dwa lata temu i dworca już po sobie nie posprzątali! Dlatego liście
zalegają w zatoczkach autobusowych. I będą chyba zalegać nadal,
zważywszy na konsekwentną niechęć obecnych władz do
kontynuowania poczynań ich poprzedników. Tak się burmistrz Żak z
zastępcami za promowanie Andrychowa za granicą zabrał z zapałem,
że takich drobiazgów jak brud na dworcu autobusowym z wysokości
karety pewnie nie widzi. Albo widzi i świadomie ignoruje?
Zagadka rozwiązana. A jaka z tego
dochodzenia nauka? Albo Jaśniepaństwo weźmie się wreszcie do
roboty, albo przyjdzie inna ekipa i po nich posprząta:)