Charlie Chaplin w filmie "Dzisiejsze czasy" z 1936 r. Komuś się marzy powtórka z takiej "rozrywki"? |
Sesja Rady Miejskiej w Andrychowie to
prawdziwa kopalnia złotych myśli czy też, jak powiedziałby z obca
Przewodniczący Babski: bon motów. Na miano takiego z pewnością
zasługuje błyskotliwe pytanie retoryczne, którym uraczył nas
radny Marek Wdowik. W kontekście zwolnień w Centrum Kultury i
Wypoczynku w Andrychowie wypalił mniej więcej tak: Dla kogo jest to
CKiW? Dla pracowników czy andrychowian?
Wypowiedź ta zdaje się sugerować, że
między pracownikami Centrum Kultury a mieszkańcami naszej Gminy istnieje jakiś
konflikt interesów. Naszym zdaniem, radny Wdowik podobnie jak jego niektóre koleżanki i niektórzy koledzy z
rządzącej w Andrychowie koalicji po raz kolejny starają się
podzielić nasze społeczeństwo i je skonfliktować. Ciekawe, kiedy
usłyszymy pytania: czy szkoła jest dla uczniów, czy dla
nauczycieli; czy urząd dla petentów, czy dla urzędników? A
szpital dla kogo: dla pacjentów czy dla lekarzy? To wszystko są
opozycje bałamutne i populistyczne, których jedynym celem jest
podzielić i skłócić społeczeństwo.
Słowa radnego pokazują też jego
stosunek do pracowników - nie tylko pracowników CKiW, ale
pracowników w ogóle. Wedle tej filozofii pracownik winien siedzieć
cicho i wykonywać polecenia władzy. Może on co najwyżej aspirować
do pozycji trybiku w wielkiej machinie. Tylko że ten ideał wykpił
już ze sto lat temu nieoceniony Charlie Chaplin
Szczególniej dziwi nas, że słowa te
padły z ust radnego lewicowego. Przecież to lewica, także ta
andrychowska głośno i przy każdej okazji deklaruje swą wrażliwość
społeczną. Wygląda, że różnica między wrażliwością a
wrażliwością społeczną jest taka jak między domem a domem
schadzek.