W grudniu 2012 roku andrychowska Rada
Miejska zatwierdziła przygotowaną przez ekipę burmistrza Żaka
uchwałę wprowadzającą nowe zasady gospodarki odpadami oraz nowe,
dużo wyższe niż dotychczas taryfy za wywóz śmieci. Tylko sześciu
radnych głosowało przeciwko tym restrykcyjnym pomysłom. Reszta
podniosła ręce za podwyżkami. My od początku kwestionowaliśmy
zarówno sens nowych przepisów jak i wysokość opłat, które
pogrążą domowe budżety wielu andrychowskich rodzin. Potwierdzą
to mieszkańcy naszej gminy, którzy wzięli udział w tych paru
spotkaniach konsultacyjnych zorganizowanych przez magistrat jesienią
ubiegłego roku. Mówiono wtedy, że ani burmistrz miasta, ani
samorządowcy nie mają nic do powiedzenia w kwestii nowych
przepisów. Naprawdę?
4 stycznia w Gazecie Wyborczej ukazał
się artykuł pt. „Śmieciowy bunt miast”. Oto najciekawsze
fragmenty:
„Kilkanaście polskich miast nie
podjęło tzw. uchwał śmieciowych. Kilkadziesiąt nie ogłasza
obowiązkowych przetargów na wywóz odpadków. - Jeśli zostaniemy
zmuszeni, zażądamy od państwa odszkodowań - mówi prezydent
Inowrocławia. Część miast zamierza zignorować zapisy ustawy
śmieciowej i nie rozpisze przetargów na wywóz odpadów. A
kilkanaście gmin, w tym Brzeg, Częstochowa, Darłowo, Gdańsk,
Gdynia, Kołobrzeg, Kraków, Rzeszów, Sopot, Warszawa i Wrocław, do
tej pory nie podjęło nawet uchwał w sprawie opłat za śmieci lub
sposobu ich naliczania (od "głowy", gospodarstwa, zużycia
wody albo powierzchni mieszkania), choć miały obowiązek zrobić to
do końca minionego roku. Inowrocław, który jest uważany za lidera
buntu, już zaskarżył ustawę śmieciową do Trybunału
Konstytucyjnego. (...)
Problem w tym, że wielu prezydentów
miast przetargów nie chce ogłosić. Związek Miast Polskich
argumentuje, że samorządy zainwestowały grube miliardy we własne
firmy śmieciowe. Samorządowcy boją się, że zagraniczne firmy z
łatwością przejmą rynek, a miasta zostaną zmuszone do zamknięcia
swoich zakładów. - Stracimy miejsca pracy i pieniądze -
alarmują.Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia, twierdzi, że
unijne regulacje nie wymagają organizowania przetargów. - Jesteśmy
traktowani jak naiwniacy - mówi. Zapowiada, że jeśli gminy zostaną
zmuszone do wyboru firm wywożących odpady, a potem okaże się, że
muszą zamykać własne firmy śmieciowe, to pozwą skarb państwa o
odszkodowania. (...)
Prof. Czesław Martysz, specjalista od
prawa samorządowego oraz pracownik Najwyższej Izby Kontroli, uważa,
że prezydenci igrają z ogniem. Ostrzega, że ich działania mogą w
skrajnych wypadkach doprowadzić do rozwiązania rad miejskich i
odwołania prezydentów. (…)”
Ciekawe, że tych gróźb nie ulękły
się władze Warszawy, Krakowa, Gdańska czy zaledwie
czterdziestotysięcznego Brzegu. Może dla nich interes mieszkańców
jest ważniejszy niż ciepłe posadki w ratuszu i rajcowskie diety?
Czytaj także: