Nietypowo
jak na warunki andrychowskie w środę 27. czerwca, zamiast
tradycyjnie w ostatni czwartek miesiąca, odbyła się kolejna sesja
Rady Miejskiej w Andrychowie. Niezwykły był dzień, natomiast same
obrady toczyły się wg. stałego scenariusza. Nie piszę tutaj o
porządku sesji, lecz o jej stylu. Jak zawsze na początku zadawałem
pytania w imieniu mieszkańców Andrychowa, bo takie jest prawo i
obowiązek radnego. I jak zawsze na końcu burmistrz w mistrzowski
sposób odpowiadał tak, aby jak najmniej informacji udzielić.
Przykład? Trzy razy pytałem o to, czy budżet CKiW zostanie w tym
roku zamknięty bez dodatkowej dotacji z urzędu. Odpowiedzi nikt z
zebranych nie usłyszał.
Sprytnym
zabiegiem socjotechnicznym burmistrza jest przerywanie moich
wypowiedzi i kierowanie dyskusji na inne tory, byle dalej od
istotnych kwestii, byle bliżej do przekomarzania się i zwykłej
pyskówki. Chciałoby się w tym momencie zacytować klasyka: „nie
ze mną te numery Brunner”, ale z pseudonimami wolę być ostrożny.
Niezwykle pojętnym uczniem burmistrza okazał się być
przewodniczący Rady Miejskiej Roman Babski, który w tej sztuce
osiągnął już najwyższy poziom. Wygłasza nawet łacińskie
maksymy i ze swadą tłumaczy je na polską mowę.
Dlaczego
nazwałem sesję bojem? Wystarczy prześledzić relację z obrad w
internecie. Po serii naszych pytań następuje mobilizacja w obozie
koalicji rządzącej. Strategia burmistrza i jego urzędników polega
na tym, aby złapać mnie lub też Zbyszka Małeckiego na
najmniejszym nawet błędzie. W to zaangażowany jest prawie cały
najbliższy sztab czy też dwór burmistrza. Niezwykle aktywną w tej
walce jest nasza ulubiona Pani Agnieszka, viceburmistrz Andrychowa,
która co rusz donosi szefowi nowe materiały. W lokalach
sąsiadujących z salą sesyjną na bieżąco grzeją się do
białości lampy w xero a lasery w drukarkach drukują kolejny „dowód
niekompetencji” radnego. W tym samym czasie omawiane są sprawy
oświaty, kultury czy też sportu. Wszystkie te dziedziny podlegają
pani Agnieszce Adamek. Czy słyszeli Państwo w środę choć jedno
słowo wypowiedziane przez tę specjalistkę na któryś z tych
tematów? Oczywiście NIE.
Moim
zdaniem, podczas sesji cały aparat urzędu, wszystek intelekt
najbliższych współpracowników burmistrza i jego samego nie jest
skierowany na to, aby służyć mieszkańcom, lecz na walkę z
niepokornymi radnymi. Przyznam, łatwo nie jest, ale nie po to
zostałem obdarzony przez wyborców mandatem, aby bezkrytycznie
oklaskiwać wyczyny naszej władzy. Tak byłoby i łatwo i
bezpiecznie. Ale: nie ze mną te numery ...!