Lektura
wiadomości na lokalnych stronach dzienników czy też portali
internetowych dostarcza mi wiele powodów do przemyśleń i analiz.
Właśnie zajrzałem na mamnewsa.pl ( nieustannie pozdrawiamy) i
przeczytałem wiadomość pt. „Niewydolny monitoring, a na nowy
pieniędzy nie ma”. Nie ma, nie da się i nic nie wiem. Taki transparent powinien wisieć na andrychowskim ratuszu. Pamiętają Państwo mechanika z filmu Barei "Brunet wieczorową porą" mówiącego do klienta: Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem! Tylko, że on nie brał 12 tysięcy zł. pensji z naszych podatków.
W artykule o monitoringu wypowiada się burmistrz Żak.
Tu cytat:
„Zdaję
sobie sprawę z tego, że ten monitoring, który jest w mieście jest
niewydolny. Sprzęt jest już przestarzały, serwery wypadałoby
wymienić. Wypadałoby również rozszerzyć punkty w mieście.
Przyznał jednocześnie, że w kasie miasta nie ma na ten cel
pieniędzy. - Jeśli nie znajdziemy środków w budżecie, to jestem
po rozmowach z firmą ubezpieczeniową, która ma fundusze
prewencyjne. Być może uda się w tym kierunku załatwić sprawę –
mówił Tomasz Żak”.
Skoro
nie ma na tak potrzebny w mieście system, który ma zapewniać
bezpieczeństwo nas mieszkańców, to na co są pieniądze? Ciągle
słyszymy z ust włodarza, że jest kryzys, trzeba oszczędzać,
racjonalizować wydatki i takie tam biadolenie. Tylko, że te
wszystkie pseudo potrzeby oszczędzania odbywają się kosztem
nauczycieli, pracowników kultury, zwykłych ludzi, inwestycji tylko
nie tzw. dworu. Jak nie można wymienić monitoringu, który jak
każdy sprzęt elektroniczny starzeje się szybciej niż Claudia
Schiffer, to może trzeba się zastanowić nad inną wymianą? Tym
bardziej że burmistrz w kampanii mówił tak:
„ Należy
przede wszystkim zapewnić skuteczne wykorzystanie istniejącego
monitoringu. Nie chcę żyć w świecie >Big Brothera<. Trzeba
jednak pamiętać, że nic nie zastąpi prewencji i o ile jest to
konieczność, również interwencji służb mundurowych”
(http://www.andrychow.org/?p=3004
).
No,
z tą interwencją służb to odkrywcze na pewno nie jest, ale przed
wyborami pan Żak był bardzo zdeterminowany. Po wyborach zajął się
innymi sprawami. Jaki jest tego skutek, mieszkańcy widzą sami. To
zresztą jest rozbrajająca szczerość najwyższego urzędnika
miejskiego. Na nic nie ma pieniędzy. Nie trzeba się starać,
zabiegać, tyrać. Nie ma kasy i koniec. A na pasku co miesiąc 12
000 złotych brutto plus dodatki. Żyć nie umierać. Tylko gdyby
taką filozofię przyjęły polskie rodziny, to Franciszek Smuda nie
uzbierałby podstawowej jedenastki na Euro czy inne mistrzostwa.
Poza tym, o czym wielokrotnie mówiłem na komisjach i sesjach Rady
Miejskiej, głównym zadaniem gminy nie jest oszczędzanie, lecz
zaspokajanie potrzeb mieszkańców.
Przypomniał
mi się jeszcze jeden artykuł z mamneewsa.pl, pod rozbrajającym
tytułem „Tego wszystkiego nie da się zrobić”
(http://www.mamnewsa.pl/newsy,2746-tego-wszystkiego-nie-da-sie-zrobic).
Polecam na poprawę humoru:) Tekst z października ubiegłego roku
opowiada, jak to burmistrz Żak zapytał mieszkańców gminy, co by
chcieli i czym się to skończyło. Boki zrywać! Bo: „Mieszkańcy
odpowiedzieli i to jeszcze jak!”