We współczesnym świecie informacja
to jeden z najcenniejszych towarów. Na wagę złota. Prawdziwego, a
nie przekrętu z Amber Gold. Niestety, coraz trudniej odróżnić
informację od reklamy, a reklamę od manipulacji. Afera Amber Gold
pokazuje słabości naszego państwa, w którym prawo nie chroni
dostatecznie obywateli przed oszustami. Ale to nie wszystko. Na
przykładzie tego skandalu widać wyraźnie, jaka jest siła reklamy.
Jak bilbordy, plakaty, ulotki i klipy telewizyjne potrafią
uwiarygodnić to, co na zdrowy rozum jest nieprawdopodobne. To
„dzięki” ogromnej medialnej promocji ludzie uwierzyli, że
lokaty w nieznanej firmie mogą być dwa razy wyżej oprocentowane
niż wszędzie indziej. Uwierzyli też, że z ledwie założoną
linią lotniczą można podróżować za pół darmo.
Nieprawdopodobne? A tak właśnie się stało.
Ale w tej sprawie nie tylko o siłę
reklamy poszło. Klientów Amber Gold oszukał człowiek, który
wiedział, jak wykorzystać dla własnych celów naturalną skłonność
ludzi do ufania innym. Wiedział, jak stworzyć wokół siebie mit
fachowca. Wiedział, z kim się zaprzyjaźnić, z kim pokazywać. W
końcu wiedział, jak ukrywać niewygodne fakty ze swojej
przeszłości.
A teraz coś z naszego lokalnego
podwórka. Pamiętają Państwo wybory samorządowe z 2010 roku? Cała
gmina w bilbordach i ulotkach. Plakaty, ogłoszenia wyborcze w
gazetach i na portalach internetowych. Spotkania wyborcze, na których
krytykowano wszystko i wszędzie, obiecując równocześnie raj na
ziemi. Miały być: wielkie inwestycje za unijne pieniądze, dobry
klimat dla biznesu i nowe miejsca pracy, odkorkowany Andrychów i
szacunek dla drugiego człowieka. Itp. Itd. Co jest, każdy widzi
sam.
Andrychów nie leży na księżycu i te
same choroby, które toczą cały kraj, przechodzimy u siebie.
Zaliczyliśmy aferę lustracyjną, a niedawno skandal z próbą
wymeldowania radnego opozycji Z. Małeckiego z jego własnego mieszkania. Doniesienie złożył
człowiek, na którym ciąży aktualny prawomocny wyrok za składanie
fałszywych zeznań. Osoba ta pełni funkcję publiczną w gminie, a
współmałżonek jest radnym z listy burmistrza Żaka. I co? I nic.
Człowiek ten nadal działa i nadal „ na celowniku” ma radnych
opozycyjnych. Przy milczącej postawie innych samorządowców.
Mam nadzieję, że te doświadczenia
nauczą nas dystansu do zabiegów promocyjnych i socjotechnicznych. Że z większą
ostrożnością będziemy podchodzić do obietnic, szczególnie tych
najbardziej „obiecujących”. Że nie pomylimy kampanii wyborczej
z kampanią reklamową. Bo nie wszystko złoto, co się świeci.