Gazeta Krakowska od jakiegoś
czasu baczniej przygląda się działaniom andrychowskich władz. To
dobrze, bo od tego właśnie są media – od patrzenia rządzącym
na ręce i od przedstawiania racji zwykłych obywateli, którzy w
inny sposób nie mają możliwości wyrażenia swojego zdania. W
artykule „Ta ruina to ma być plac zabaw?” Robert Szkutnik pisze
o mieszkańcach Górnicy martwiących się o swoje dzieci i wnuki
korzystające ze zdewastowanego boiska i ogródka rekreacyjnego.
Dziennikarz słusznie przypomina obietnice wyborcze sprzed dwóch
lat, o których najszybciej zapomnieli politycy. Ci sami politycy
liczą zapewne, że za ich przykładem o tych obietnicach zapomną
też szybko wyborcy. Warto zapoznać się z całym artykułem
(zamieszczamy skan z papierowego wydania GK).
Od siebie zwracamy tylko
uwagę na niektóre aspekty sprawy. Dbanie o komunalne place zabaw to
obowiązek gminy i to obowiązek poważny, bo chodzi o bezpieczeństwo
najmłodszych naszych obywateli.
Przerzucanie się urzędników
odpowiedzialnością w tym zakresie jest naganne. Jeszcze gorsze
jest zwalanie swoich obowiązków (suto opłacanych z publicznych
pieniędzy) na mieszkańców. A najgorsze jest tłumaczenie się
brakiem pieniędzy i odraczanie koniecznego remontu. Takie drobne
wydatki nie zachwieją stumilionowym budżetem gminy. A zdrowie i
życie dzieci i młodzieży z Górnicy powinno być na pierwszym
miejscu w hierarchii wartości.
I jeszcze jedno na koniec.
Mówi się, że kto nic nie robi, ten nie popełnia błędów. To
chyba główne motto kadencji burmistrza Żaka i jego ekipy:) Sprawa zaniedbanego placu zabaw zdaje się przeczyć
powyższemu twierdzeniu. Dziękujemy też Gazecie Krakowskiej za to,
że nie boi się podejmować trudnych dla władz tematów. Tak jak
my:)
Na fotografiach zrobionych dzisiaj widać, że obiekt ten jest po prostu zaniedbany. To co zostało zrobione kilka lat temu nie jest odpowiednio utrzymane. Ogrodzenie od strony torów kolejowych wymaga natychmiastowej naprawy. No i trzeba zwyczajnie posprzątać. Na miotły też nie ma kasy w urzędzie?